Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
499
BLOG

Ukraina i Ukraińcy w kampanii

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 30
Obaj główni kandydaci będą w którymś momencie musieli zmierzyć się z tematem uprawnień Ukraińców w Polsce oraz strachu wyborców przed wciągnięciem nas do wojny. A w obu tych kwestiach sentyment społeczny coraz bardziej rozjeżdża się z głównym nurtem.

Dotychczas żaden z dwóch głównych kandydatów w wyścigu prezydenckim nie zajął jednoznacznego stanowiska w sprawie zabezpieczenia Polski przed wciągnięciem nas do wojny, a także w sprawie strategicznej relacji polsko-ukraińskiej – co jest ze sobą w dużej mierze powiązane. A bez wątpienia będzie to bardzo ważny temat w kampanii, ponieważ sondaże pokazują, że strach przed rozlaniem się wojny na Polskę jest jedną z największych obaw Polaków dzisiaj. W niedawnym badaniu wskazało na nią aż 40 proc. respondentów, o 4 punkty więcej niż na koszty życia i inflację (można było wybrać więcej niż jedną odpowiedź). W tej sprawie mamy narastający rozjazd między retoryką – i oby tylko retoryką – znacznej części elity politycznej, która chciałaby jutro ruszyć na Moskwę, a obywatelami, których rosnąca część jest nastawiona coraz bardziej niechętnie do trwającej wojny. Podobnie zresztą jak ma się rzecz na Ukrainie, gdzie niedawny sondaż Gallupa pokazał, iż 52% opowiada się za negocjacjami z Rosją, aby jak najszybciej zakończyć wojnę, a tylko 38% chce walczyć „do zwycięstwa”. Na początku wojny proporcje były radykalnie odmienne: pierwszą opcję wspierało ledwo 22% Ukraińców, a drugą – aż 73% (reszta to ci, którzy odpowiadają „nie wiem” lub odmawiają odpowiedzi).

Z kolei sondaż CBOS z października pokazał, że największa grupa – 44% Polaków – uważa, iż zakończenie wojny Ukrainy z Rosją będzie musiało oznaczać pozostawienie pod rosyjską kontrolą znacznej części zajętych obecnie ukraińskich terytoriów. Co jest oceną całkowicie realistyczną. Obowiązkowy hurraoptymizm przestaje najwyraźniej działać. Tylko 19% uważa, że Rosja wycofa się z terenów zajętych pod 24 lutego 2022 r., a ledwo 6% sądzi, że Ukraina odzyska także Krym.

Nie znaczy to, że panowie Nawrocki i Trzaskowski nie zabierali w ogóle głosu w tematach okołowojennych. W kontraście do pana Radosława Sikorskiego pan Trzaskowski wyraził sceptycyzm wobec planów zestrzeliwania przez nasz kraj rosyjskich rakiet jeszcze nad terytorium Ukrainy. Jednak już w sprawie udzielenia zezwolenia na atakowanie rosyjskiego terytorium przez Ukrainę rakietami ATACMS – co zwiększyło ryzyko eskalacji – pan Trzaskowski pisał na X: „Rakiety dla Ukrainy zamiast telefonów do Putina. Jedyna dobra odpowiedź na ataki na ukraińskie miasta”. Trudno to uznać za wpis w pokojowym tonie. Ba, trudno to w ogóle uznać za cokolwiek poza coraz słabiej się sprzedającym wiecowym pokrzykiwaniem z cyklu „Sława Ukrainie!”. Na pewno zaś tego typu stwierdzenia nie współgrają ze zmieniającymi się nastrojami w Polsce. I nie są to nastroje ograniczone – jak chcieliby niektórzy – tylko do grupki wyborców Konfederacji.

Zmienia się bowiem również nastawienie do przyjmowania ukraińskich uchodźców, i to w momencie, gdy u progu zimy grozi nam kolejna fala tychże. Tym razem ci ludzie nie trafią już na otwarte ramiona, ale na buzujące zniecierpliwienie znacznej części Polaków, którym coraz trudniej zaakceptować fakt, że polskie państwo na mocy specustawy wyposażyło Ukraińców tylko z powodu daty ich przybycia do naszego kraju we wszystkie przysługujące Polakom uprawnienia socjalne. Co zresztą jest notorycznie nadużywane przez Ukraińców (odbieranie świadczeń w Polsce – faktyczne mieszkanie na Ukrainie, zwykle zachodniej). Zmianę nastawienia w tej dziedzinie pokazują zarówno cykliczne badania dr. Roberta Staniszewskiego z Uniwersytetu Warszawskiego (wielokrotnie omawiane przeze mnie na moim kanale), jak i badania prof. Piotra Długosza z Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. Sprzeciw wobec zasilania Ukraińców polskimi pieniędzmi narasta, podobnie jak rośnie niechęć wobec ukraińskich uchodźców (tłumaczona na różne sposoby).

Pan dr Nawrocki był o to pytany – choćby w niedawnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” z 13 listopada. Na pytanie o obecność Ukrainy w NATO i UE prezes IPN odpowiadał: „Najpierw daj Boże Ukrainie, żeby wygrała wojnę z Rosją. To jest tak długi cykl wstąpienia do NATO i stania się częścią Unii Europejskiej, z tak wieloma zmiennymi w okresie najbliższych lat, może i dekad, że na dzisiaj ciężko na to pytanie odpowiedzieć. Szczególnie w tak newralgicznym momencie, jakim jest zmiana prezydenta Stanów Zjednoczonych. Uważam natomiast, że warunkiem wstąpienia Ukrainy do struktur europejskich i NATO musi być zgoda na ekshumacje Polaków na Wołyniu. To cywilizacyjny test”.

Problem w tym, że obie te akcesje mają kompletnie inny wymiar i niosą dla Polski odmienne ryzyka (żadna z nich nie byłaby moim zdaniem korzystna). Proste powiązanie ich jedynie ze sprawą wołyńskich ekshumacji jest może efektowne retorycznie, ale intelektualnie miałkie. Przy czym – co trzeba zaznaczyć – pan dr Nawrocki opowiada się zdecydowanie za dopuszczeniem Polski do poszukiwań i ekshumacji ofiar zbrodni wołyńskiej. W tej sprawie ma zatem stanowisko bez porównania bardziej zdecydowane niż obecna głowa państwa.

W sprawie zakończenia wojny i tego, czy Ukraina powinna zapłacić za pokój ziemią, mówi zaś pan Nawrocki w tym samym wywiadzie: „To są kwestie do rozstrzygnięcia w gronie państw nie tylko europejskich, w ramach pewnych międzynarodowych negocjacji, które powinny wypływać ze stanowiska państwa napadniętego – Ukrainy”.

Jak dotąd jedynym kandydatem, który wprost i jednoznacznie powiada, że Polska absolutnie nie powinna wejść ani zostać wciągnięta do wojny na Ukrainie, zaś Ukraińcy w Polsce powinni utracić swoje specjalne prawa, jest pan Sławomir Mentzen. Nic w tym zaskakującego – takie jest wszak od dawna stanowisko Konfederacji. Jest grupa wyborców, dla których – w zależności od rozwoju sytuacji wojennej – te właśnie kwestie będą coraz istotniejsze. Nie da się jednak tego wątku i zajęcia wobec niego czytelnego stanowiska pominąć w trakcie kampanii. A może być też tak, że to właśnie zagadnienie okaże się w drugiej turze decydujące.


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj30 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Polityka