autor: Piotr Łysakowski
autor: Piotr Łysakowski
Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
983
BLOG

O linearnym słuchaniu - i myśleniu

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Społeczeństwo Obserwuj notkę 19
Słuchacze coraz rzadziej sięgają po płyty CD z muzyką klasyczną, w tym dawną. Wypiera je streaming. To fatalna wiadomość, bo sygnalizuje znacznie poważniejszy problem: narastającą niezdolność do myślenia syntetycznego, a także rozumowania przyczynowo-skutkowego.

7. już edycja festiwalu muzyki dawnej Musica Divina, organizowanego przez krakowską Fundację inCanto (której mam zaszczyt być ambasadorem), poza genialnymi wrażeniami muzycznymi, przyniosła także niewesołą myśl o tym, jak zmieniają się percepcyjne nawyki i co to oznacza. Refleksję sięgającą daleko poza sferę upodobania do muzyki dawnej czy szerzej – klasycznej.

We środę słuchaliśmy genialnego występu zespołu Tasto Solo, zespołu założonego i kierowanego przez Guillerma Péreza. Na program składały się utwory z głównie XV w., poświęcone kultowi maryjnemu, w tym pochodzące ze Śpiewnika głogowskiego – trzytomowego manuskryptu, który obecnie, wskutek niezwykłych zbiegów historycznych okoliczności, znajduje się w Bibliotece Jagiellońskiej, a kiedyś, w przeszłości, zahaczył o Głogów. Losy manuskryptu są zresztą znakomitym przykładem połączeń kulturowych w ramach Zachodu, którego częścią jesteśmy. Ale to temat na inną opowieść.

We czwartek pan Pérez miał w Bibliotece Jagiellońskiej wykład na temat historii i zawartości śpiewnika (który tak naprawdę wcale nie jest śpiewnikiem, a w każdym razie – nie tylko). Przed tym wykładem miałem okazję porozmawiać z nim oraz śpiewającą między innymi w Tasto Solo Anne-Kathryn Olsen, którą wcześniej już pytałem, czy można się spodziewać, że program przygotowany specjalnie na krakowski festiwal zostanie wydany na płycie. Olsen powiedziała mi teraz, że tak, płyta będzie. Logicznym kolejnym pytaniem było więc: kiedy? „Kiedy tylko zbierzemy na to 30 tys. euro” – odparła śpiewaczka.

Zdziwiłem się. Mając kontakty z muzykami, wiedziałem już, że w przypadku mniej znanych i początkujących zespołów wytwórnie od pewnego czasu wymagają, aby te same finansowały wydanie swoich płyt. Tu jednak nie mówiliśmy o takim zespole. Z dalszej rozmowy wynikło, że w ciągu paru ostatnich lat taki system stał się właściwie powszechny – omija może tylko największe gwiazdy, które mają z wytwórniami stałe kontrakty.

Stało się tak, ponieważ radykalnie zaczęła spadać sprzedaż płyt CD, a więc dla wytwórni płytowych zaczął to być biznes bardzo ryzykowny. W dodatku w czasie ostatniej może półtorej dekady wiele wcześniej niezależnych wytwórni, specjalizujących się w klasyce, zostało przejętych przez duże firmy muzyczne, które wprowadziły w nich swoją bezwzględną politykę. Niektóre dotychczas istniejące oddzielnie, ale w ramach koncernów, tzw. labels, czyli marki muzyczne zostały włączone do głównych firm. Nie ma już w Europie Éditions de l'Oiseau-Lyre, zniknęła Decca, próżno szukać nagrań pod marką Archiv Produktion.

Sprzedaż płyt zaś spada z powodu przerzucenia się słuchaczy na streaming. Nie ma w tym nic zaskakującego w przypadku muzyki popularnej. Jest to jednak mocno zadziwiające w przypadku klasyki, szczególnie muzyki dawnej. Pérez stwierdził, że mimo trudności jego zespół stara się cały czas płyty wydawać – z paru powodów. Po pierwsze – praktycznych. To płyty w fizycznej postaci są najchętniej recenzowane. To fizycznie istniejącą płytą zespół może się pochwalić; może ją też przekazywać czy rozsyłać jako demonstrację swoich możliwości i repertuaru w eleganckiej formie.

Po drugie – i to uważam za ważniejsze – ponieważ płyta CD jest koncepcyjną całością. Jako słuchacz muzyki dawnej od mniej więcej 30 lat doskonale to wiem i rozumiem. Nawet jeżeli utwory na płycie są autorstwa różnych kompozytorów, czy wręcz pochodzą z różnych okresów, za ich doborem stała określona myśl. Mam wiele takich albumów, gdzie kluczem jest używany instrument w perspektywie dziesiątków lat (lutnia, flet, trąbka itd.), cel kompozycji (sakralne, świeckie, operowe), miejsce (Wenecja, Drezno, Hiszpania itd.).

Do płyty CD dołączana jest książeczka, na ogół zawierająca o wiele więcej niż tylko spis utworów. Książeczki są nieraz źródłem wiedzy nie gorszym niż książki o muzyce par excellence, zwłaszcza że często ich treść odzwierciedla najnowszy stan badań nad danym obszarem muzyki. Często pudełko z płytą jest też pięknym przedmiotem kolekcjonerskim, z reprodukcją malarską na okładce i wewnątrz. Fani Jordiego Savalla znają wydawane przez jego firmę, Alia Vox, genialne płyto-książki, jak te z motywem niewolnictwa, podróży św. Franciszka Salezego, Don Kichota czy Ziemi Świętej.

Słuchanie muzyki w formie streamu odbiera te wszystkie zalety, ale przede wszystkim szatkuje i kawałkuje to, co jest pomyślane jako jedna opowieść, zwarta całość i czego powinno się słuchać od pierwszego do ostatniego utworu, żeby zrozumieć sens i znaleźć klucz, zgodnie z którym muzyka została dobrana.

Zaskakujące jest, że na taki sposób słuchania decydują się osoby słuchające muzyki klasycznej, lecz przede wszystkim trzeba pojąć, że ma to swoje doniosłe konsekwencje. Wielokrotnie już wskazywałem, że postępujące ogłupienie kolejnych pokoleń ma ścisły związek z tym, jak na zmianę sposobu funkcjonowania mózgu ludzkiego wpłynęło korzystanie z internetu (książek na ten temat powstało wiele). Być może moje pokolenie jest ostatnim, którego mózgi zdążyły dojrzeć, zanim wpływ sieci poczynił spustoszenie.

To spustoszenie polega na utraceniu zdolności koncentracji, a przede wszystkim myślenia linearnego, czyli od A do Z. Takie zaś myślenie jest kluczowe dla rozumienia procesów i związków przyczynowo-skutkowych. Pokolenia wychowane na internecie przywykły do myślenia wyspowego: widzą jedynie pojedyncze elementy, ale nie umieją złożyć ich w całość. To z kolei skutkuje niemożnością zrozumienia, jakie są lub mogą być skutki określonych posunięć. Daje to o sobie znać szczególnie na poziomie państwa – rozumienia procesów politycznych czy gospodarczych. W tym aspekcie internet jest wynalazkiem błogosławionym przez wielu polityków, którzy chcą mieć obywateli jak najgłupszych, właśnie niezdolnych do łączenia decyzji z ich skutkami.

W gruncie rzeczy właśnie ten tekst jest przykładem rozumowania, które może być trudne do pojęcia dla osób skaczących po stronach internetowych, a nieczytających książek oraz korzystających ze streamingu, a niesłuchających płyt. Takie osoby mogą nie rozumieć, co łączy problemy Tasto Solo z wydaniem kolejnej płyty z tym, jak wyborcy recenzują polityków. A jednak.

Na koniec muszę zadeklarować, że sam ze streamingu w ogóle nie korzystam i korzystać nie zamierzam. A festiwal Musica Divina polecam państwa uwadze.


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj19 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo