Nie wiemy ani kto wsparł wyjazd polskich aktywiszczy klimatystycznych do Dubaju, ani jak się tam dostały. Proszę zatem publicznie, aby przedstawiciele Inicjatywy Wschód podzielili się z nami tymi informacjami. Nie mają chyba nic do ukrycia?
W Dubaju rozpoczyna się właśnie szczyt COP28. Szczyty COP (skrót od Conference of the Parties, czyli po prostu „konferencja stron”) odbywają się pod egidą Organizacji Narodów Zjednoczonych i pod wieloma względami – a może nawet głównie czy wręcz wyłącznie – są cyrkiem. Ich celem ma być zaradzenie katastrofie klimatycznej w jej aktualnej wersji (czyli kiedyś globalnemu ociepleniu, teraz zmianom klimatu, a niewykluczone, że kiedyś będzie to globalne oziębienie – wszystko przed nami). W tym celu poszczególne strony składają na szczytach COP deklaracje i podejmują zobowiązania, o których umawiający się z góry wiedzą, że nie zostaną spełnione i nikt ich nie traktuje poważnie.
Cyrk polega też na tym, że na obrady w sprawie klimatu – którego naczelnym wrogiem ma być, jak wiadomo, generowany przez ludzką cywilizację dwutlenek węgla, a zaraz na drugim miejscu wołowina (krowy bowiem puszczają bąki i wydalają w ten sposób do atmosfery metan) – przybywa zawsze mnóstwo różnych ważnych liderów z całego świata, a każdy z nich leci samolotem. Samoloty zaś emitują nieprawdopodobne ilości gazów cieplarnianych. Dlatego UE zamierza na paliwo lotnicze nałożyć specjalny podatek, od którego będzie chłodniej, a radykalni klimatyści domagają się rocznego limitu lotów, żeby sobie tłuszcza tak nie latała, jak chce i dokąd chce. Oczywiście niektóre kategorie osób spod tych ograniczeń muszą być wyjęte, w tym osoby o klimat walczące, a zatem politycy, oraz z pewnością aktywiszcza klimatystyczne. Aktywiszcza zresztą są chyba tak skonstruowane, że w ogóle niczego nie emitują albo bardzo niewiele. Nikt tego jeszcze naukowo nie zbadał, lecz jeśli przyjąć, że człowiek oddycha, a więc i wydycha CO2 wskutek intensywnych procesów myślowych, które zużywają energię organizmu, to ślad węglowy klimatystycznych aktywiszczy powinien być rekordowo mały.
W trakcie COP-ów dzieją się różne rzeczy z uniwersum Monty Pythona. Na przykład gościem specjalnym szczytu numer 24, który w 2018 r. odbywał się w Katowicach, była mała wówczas, a dziś już trochę większa Grecia. Zaproszeniem jej na ten szczyt bardzo chwalił się później jego polski koordynator, późniejszy minister klimatu pan Michał Kurtyka. Z kolei podczas COP26 w Glasgow w 2021 r. uczestników woziły bardzo ekologiczne i kompletnie nieemisyjne autka na baterię, które nocami ładowano za pomocą generatorów dieslowskich, gdyż w okolicy nie było wystarczająco wielu ładowarek.
Z kolei na obecny szczyt w ramach redukowania śladu węglowego Wielka Brytania posłała osobne samoloty z królem Karolem, premierem Rishim Sunakiem i ministrem spraw zagranicznych Davidem Cameronem.
Na szczyty COP bardzo chętnie lata pan prezydent Andrzej Duda i na ten poleciał również. Poza powodami czysto turystycznymi – w końcu zawsze miło sobie parę dni w Dubaju spędzić – trudno pojąć, dlaczego te kolejne odcinki „Latającego Cyrku Monty Pythona” uświetnia głowa polskiego państwa, zwłaszcza że Polska i tak nie ma tam nic do gadania, ponieważ Unia Europejska występuje jako całość ze swoją nawiedzoną polityką klimatyczną.
Trzeba natomiast odnotować obecność aktywiszczy klimatystycznych z Polski. Aktywiszcza należą do Inicjatywy Wschód i w tajemniczy sposób, którym się nie pochwaliły, znalazły się w Dubaju. Jedna z aktywiszczy, Dominika Lasota, już zameldowała się stamtąd na Twitterze. Powiedziała także, że wyjazd był możliwy dzięki datkom osób prywatnych i wsparciu jakichś nieokreślonych fundacji. Niestety, pani Lasota nie pochwaliła się, jakie to fundacje wsparły Inicjatywę Wschód. Takich informacji nie ma też na stronie Inicjatywy. W ogóle nie ma tam ani słowa na temat finansowania.
W związku z tym stawiam publicznie następujące pytania członkom Inicjatywy Wschód, którzy przemieścili się w jakiś sposób do Dubaju i liczę całkiem serio na odpowiedź. To po prostu kwestia ich wiarygodności.
Po pierwsze: kto i jakimi sumami wsparł wyjazd przedstawicieli Inicjatywy Wschód na szczyt w Dubaju? Przede wszystkim chodzi o instytucje.
Po drugie: dlaczego na stronie fundacji nie ma ani słowa na temat źródeł finansowania Inicjatywy Wschód?
Po trzecie: ile osób z Inicjatywy Wschód i jakim środkiem transportu dostało się do Dubaju?
Po czwarte: jaki jest ślad węglowy wszystkich tych osób łącznie, wynikający z podróży w obie strony, a także pozostawiany w trakcie pobytu w samym Dubaju?
Nie są to chyba pytania zbyt wymagające ani przekraczające intelektualne możliwości członków Inicjatywy Wschód. Mam nadzieję, że wkrótce zobaczymy odpowiedź.
Oto naści twoje wiosło:
błądzący w odmętów powodzi,
masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.
Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo