W jaki sposób przedstawiciel państwa Z mógłby zdyskredytować niewygodne dla tego kraju idee w nieprzyjaznym państwie X?
Proponuję Państwu eksperyment myślowy.
Załóżmy, że są Państwo przedstawicielem kraju Z w kraju X. Kraj Z jest wobec kraju X nastawiony nieprzyjaźnie, jest zresztą w ogóle nieprzyjaźnie nastawiony wobec większości krajów. Wywołuje wojny, atakuje spokojne narody, pisze własną kłamliwą wersję historii. W dyplomacji posługuje się perfidnymi metodami. Zaatakował właśnie położony między Z a X kraj Y i prowadzi tam brutalne działania wojenne.
W kraju X w związku z tym panują w części społeczeństwa skrajnie wojownicze nastroje. Ale też jest część ludzi, którzy nie chcą ulegać emocjom, domagają się liczenia, analizy skutków, mierzenia sił na zamiary, tak aby z czasem móc zbudować odpowiednie zdolności obronne przeciwko krajowi Z.
Z punktu widzenia kraju Z, jego specyficznych metod propagandy, dezinformacji i wpływu, ten drugi wątek opinii jest znacznie groźniejszy niż pierwszy. Pierwszy oznacza bezmyślne drenowanie sił kraju i spalanie jego zasobów w porywach uzasadnianych albo emocjami, albo ukrytymi czysto partyjnymi interesami. Może także oznaczać podsunięcie państwu Z pretekstu do bardziej ofensywnych działań przeciwko X, nawet niekoniecznie militarnych.
Drugi oznacza rozsądne gospodarowanie środkami, niebranie na siebie zbyt dużych obciążeń, systematyczne gromadzenie sił, a tym samym perspektywę zbudowania w dłuższym czasie solidnej bariery przeciwko ewentualnym zakusom państwa Z.
Dlatego cele państwa Z są jasne. Po pierwsze – promowanie pierwszego podejścia do sytuacji, a dyskredytowanie drugiego. Tak naprawdę sprzymierzeńcami Z, czyli jego pożytecznymi idiotami, są zapaleńcy, a nie zwolennicy umiarkowania. Po drugie – sianie fermentu i wzbudzanie sporów w państwie X, bo to zawsze pomaga państwu Z. Jak te cele osiągnąć?
Ktoś mógłby pomyśleć, że najprościej byłoby wypowiadać się przeciwko zwolennikom namysłu i umiarkowania. Ale to nie takie proste. Przecież kraj Z obdarzany jest w kraju X skrajną nieufnością właściwie przez wszystkich. Jak w takim razie wykorzystać ten sentyment?
Tak, dobrze Państwo myślą: należy dyskretnie, może nie całkiem wprost, ale jednak wspierać, chwalić, popierać zwolenników linii umiarkowanej, a więc groźniejszej dla kraju Z. Reakcja będzie łatwa do przewidzenia. Zapaleńcy zaczną wrzeszczeć, że umiarkowani to agenci Z, umiarkowane poglądy zostaną zdyskredytowane, więc nikt ich już nie będzie słuchał, ich zwolennicy znajdą się na cenzurowanym, a górę wezmą zapaleńcy ze swoimi emocjonalnymi wybuchami, wpływającymi przecież na decyzje polityków. A do tego zaczną się nowe kłótnie, spory i napięcia.
Przedstawiciel państwa Z siądzie wygodnie w swoim gabinecie, naleje sobie kielonek wódki i z zadowoleniem stwierdzi, iż zadanie wykonał.
Proszę powyższy wywód potraktować wyłącznie jako teoretyczne ćwiczenie intelektualne, które przecież – to chyba jasne – nie ma żadnego związku z jakimikolwiek prawdziwymi wydarzeniami.
Oto naści twoje wiosło:
błądzący w odmętów powodzi,
masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.
Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka