Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
149
BLOG

Lechu, bis!

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 63

Dawno już nic mnie tak nie rozśmieszyło, jak najnowsza afera z Lechem Wałęsą. Tym razem nie chodzi o to, że ktoś ośmielił się sprzeciwić salonowi i zaczął pokazywać jakieś niewygodne fakty z przeszłości byłego prezydenta, ale o to, że sam Wałęsa zachował się w sposób dla siebie jak najbardziej typowy, ale kompletnie nie pasujący do legendy, w jaką za życia chcą go zamienić ci, którzy mają w tym bieżący interes polityczny.
Pocieszne jest obserwowanie wygibasów, jakie dzisiaj wykonują publicyści i politycy, którzy jeszcze parę tygodni temu bronili Wałęsy jak niepodległości przed najmniejszą krytyką ze strony tych wszystkich Zyzaków, Nowaków, Gontarczyków i innego ipeenoopochodnego elementu. Frasyniuk już wprost wypalił, że Wałęsa ma chłopski rozum. Inni jeszcze się miarkują, na razie tylko delikatnie wyrażając niezadowolenie. Ale tylko patrzeć – jeśli Wałęsa się nie uspokoi – jak zaraz jakiś Chlebowski albo inny Karpiniuk wspomni niby przypadkiem, że przecież nikt nie ma immunitetu od badania jego przeszłości i prawdy o nim, a zwłaszcza osoba tak ważna dla polskiej historii jak Lech Wałęsa. Przekaz między wierszami będzie jasny: „Lechu, weź se na wstrzymanie, bo my ci za friko ochrony nie dajemy”.
Brutalna szczerość Wałęsy, który wprost przyznaje, że musi trzepać kasę za występy, także na kongresie Libertasu, jest tak nie po drodze z pompatycznymi deklaracjami liderów Platformy na jego temat, że wprost trudno się ze śmiechu nie popłakać. Ciekawe, czy Radek Sikorski nadal miałby ochotę pokrzykiwać o „moralnych karłach” w obronie pana Lecha przed niecnymi i bezczelnymi odbrązawiaczami.
Przy tym wszystkim dodatkowego ubawu dostarcza obserwacja tego, jak salon trzęsie portkami przed ugrupowaniem Ganleya, które robi za jakiegoś kompletnego czarnego luda, personifikację wcielonego zła, siły ciemności i zamordyzmu, które wtrącą do turmy Różę Marię Gräfin von Thun und Hohenstein, Danutę Hübner, Jerzego Buzka z Teresą Kamińską i Maryjana Krzaklewskiego na dokładkę. Podczas gdy Libertas to normalna siła polityczna, tyle że mocno unijnosceptyczna, a poglądy Ganleya mają takie samo prawo do miejsca w debacie jak poglądy grafini von Thun und Hohenstein.
Wszystko to razem dostarczało mi niezłego ubawu w czasie przedłużonego weekendu, który jednak w większości poświęciłem na pedałowanie po mazurskich lasach i bardzo dobrze się z tym czułem.

 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj63 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (63)

Inne tematy w dziale Polityka