Budżet na zakupy uzbrojenia w następnej 10 latce wynosi 160 miliardów złotych. Kwota imponująca, gdy jednak przejrzymy kilka pozycji trudno oprzeć mi się wrażeniu że popełniamy ten sam błąd który popełniliśmy przed 39 rokiem.
Podobnie zmarnowanymi pięniędzmi było wystawienie jednostek nowoczesnego bombowca "Łoś". "Łosie" nie zdziałały wiele. Okazało się że nie było niezbędnej synchronizacji. Dywizjon "Łosi" musiał na własną rękę szukac celów a efekty jego działań były niewspółmierne w stosunku do zainwestowanych środków. A jakie to środki? Jeden "Łoś" kosztował tyle co 10 myśliwców P-11. O ileż bardziej przydałoby nam się 10 dodatkowych dywizjonów tej obronnej broni.
A jak to się ma do czasów dzisiejszych?
No cóż... ostatnio nabyliśmy do naszych nielicznych F-16 pociski JASSM za 250 milionów dolarów. Rosjanie nawet się przestraszyli i przesunęli jedną bazę na Białorusi o 300km na wschód. Ale... czy jest to rozsądna decyzja? To cena 100 czołgów Leopard, a więc kolejnej brygady. Lub kilkuset wyrzutni pocisków defensywnych Spike, którymi nasza armia ciągle dostatecznie nasycona nie jest. To właśnie to uzbrojenie będzie walczyć długoterminowo...
Za tę cenę można wystawić drugie tyle nielicznych F-16 które posiadamy. Można wystawić kilka brygad pancernych. A tymczasem owe 3 okręty podwodne owszem boleśnie, ale niezbyt znacząco mogą użądlić Rosję. W dodatku pachnie błędem podobnym z "Łosiami". Brak środków rozpoznania. Obecnie generalicja rozważa zakup bezzałogowców, które będą szukały celów dla tej bardzo wartościowej broni. Ale czy na pewno te pieniądze zostają wydane właściwie? Okręty umkną do Anglii a tymczasem kilka brygad walczyłoby przez kilka tygodni.
Trudno mi się oprzeć wrażeniu że generalicja uległa manii na drogie amerykańskie zabawki... ale te pieniądze można wydać lepiej.
Komentarze
Pokaż komentarze (201)