Xawery Dunikowski ze swoimi pracami
Xawery Dunikowski ze swoimi pracami
Łukasz Rzepiński Łukasz Rzepiński
789
BLOG

Notki o ojcu cz.V Nieobliczalny profesor Dunikowski

Łukasz Rzepiński Łukasz Rzepiński Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

 Pochodzę z dość specyficznej rodziny: mój ojciec był o dwa pokolenia starszy ode mnie i o wiele starszy od mojej mamy. Z tego powodu straciłem go wcześnie; byłem niestety zbyt młody i zbyt głupi aby spisać jego przebogate opowieści. W głowie pozostały mi jedynie szczątki. Oto jedna z tych opowieści. Mój ojciec nazywał się Czesław Rzepiński i był malarzem.

Pierwsza notka Historia jak z "Pianisty" - oficer Wehrmachtu , Druga: Orlę Lwowskie i służba u Okulickiego , Trzecia: Wędrówka przez ZSRR i dziwne przesłuchanie na Gestapo, Czwarta: Opowieść z łagru

Część V - Nieobliczalny profesor Dunikowski

Ojciec opowiadał, jak wieku kilkunastu lat urzał w gazecie pewną głowę i poczuł nieodpartą chęć jej naszkicowania. To był jego pierwszy rysunek. Później uświadomił sobie, że była to głowa Lenina.

Ku niezadowoleniu rodziny przystąpił do egzaminów na krakowską Akademię Sztuk Pięknych (której później został rektorem na okres nadłuższy w historii po Janie Matejce). Portier zauważył młodego kandydata i woła: podjedź młodzieńcze. Co, na egzaminy? -pyta. I widząc rulony z rysunkami pod pachą mówi: pokaż. Portier chwilę popatrzył i powiedział: nic z tego nie będzie.

I faktycznie w tym roku ojciec nie dostał się na akademię, udało się mu to dopiero w następnym roku.

Miał zajęcia z profesorami, którzy są obecnie historią polskiej sztuki: Pankiewicz, Weiss, Kowarski, Dunikowski.

Ta notka będzie o barwnymi i nieobliczalnym Xawerym Dunikowskim.

Młodych studentów malarstwa wyjątkowo irytowało, że na korekty profesorowie zamiast stawić sie osobiście wysyłali często przemądrzałych studentów starszych lat. Któregoś razu postanowili zrobić psikus takiemu starszemu studentowi i ustawili nad drzwiami wiadro z wodą. Drzwi rzeczywiście otworzyły się i wiadro spadło na ... Xawerego Dunikowskiego, który tym razem stawił sie na korektę. Oczywiście wściekł się straszliwie. Ponieważ wszyscy bali się go - był nieobliczalnego charakteru, który doprowadził go wcześniej do zabójstwa, to nikt nie stawił się na zaliczeniu i Dunikowski wpisał wszystkim studentom niedostateczny.

Jedynie ojciec stwierdził że jest to niesprawiedliwe i postanowił osobiście udać się do niego do pracowni po zaliczenie. Wziął indeks, poszedł i zadzwonił do drzwi pracowni. Za drzwiami słychać szuranie i nagle z wizjera dźgnął potężny ostry szpikulec. Gdyby ktoś miał ochotę podglądać - trup na miejscu. Ojciec słyszał jednak o tym zwyczaju toteż uszedł (tym razem) z życiem. Wpuścił zdumiony ojca i wpisał dostateczny "za odwagę" - jak powiedział.

Jednak to nie koniec przygód ojca z Dunikowskim. Któregoś razu udał się do najbliższej, podrzędnej speluny po cukier, którego zabrakło w domu. Nadymione, pełno podejrzanych typów. Ojca zobaczył siedzący tam Dunikowski i woła: tutaj, panie kolego, tutaj. Zaprosił go na popijanie wódeczki, później wstał i potrącił jakiegoś wielkiego zakapiora. Typ odwraca się powoli wściekły, a Dunikowski jest malutki. Kroi się pijacka awantura. Człowiek jednak widząc Dunikowskiego nagle kaja się: o przepraszam panie profesorze, najmocniej przepraszam. Ojciec zdziwił sie, okazało się jednak że pojrzane typy z tej knajpy piły na koszt Dunikowskiego właśnie.

Następnie Dunikowski zaprosił ojca do domu, gdyż chciał mu pokazać swoje obrazy. Weszli, a ojciec zaczął przyglądać się obrazowi jakiejś młodej dziewczyny.

- Co? podoba ci się? - pyta Dunikowski

- No, owszem, tak - odpowiada ojciec

- Przespałbyś się z nią, co? - ciągnie Dunikowski dalej

- No, pewnie tak - odpowiada ojciec

- To moja córka! - krzyczy Dunikowski, nie wiadomo czy zezłoszczony, czy uradowany skuteczną prowokacją.

Następnie pyta jak podobają się mu jego obrazy. Ojciec odpowiedział dość szczerze: "uważam że pan profesor jest znacznie lepszym rzeźbiarzem niż malarzem".

Mały Dunikowski rozeźlił się.... Wskoczył na ojca i wgryzł mu się w ucho ze złości. Ojciec był mocno zbudowany, toteż zdumiony strząsnął z siebie Dunikowskiego i wyszedł.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

37 lat, pracuję jako specjalista w Oslo pisuję głównie o historii i ekonomii ostatnio o podrózach, mentalności Skandynawów i Chińczyków

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura