Złowrogie pomruki
Jakze miłe poniedziałkowe popołudnie…
Po obiedzie w naszych małych Chinach pora relaksu, kilka osób chrapie na biurkach. Mój nowy kolega – malutki Lichao, który przyjechał do Norwegii po partu latach pracy w Arabii Saudyjskiej tłumaczy ze to normalny element chińskiej kultury pracy. Jedna Chinka pociąga głośno nosem, tu i ówdzie poobiednie odgłosy fizjologiczne.
Lichao jednak o dziwo nie ciamka przy obiedzie. Ani nie pije zupy z miski. Tłumaczy mi ze słyszał ze to w Europie nieuprzejme. Jestem w szoku – poza wysokim managementem i ewentualnie kobietami (poza tą pociągającą nosem), jest pierwszą osobą która o tym wspomina. Nawet mój szef oddaje się radosnemu siorbaniu.
Lichao dostarcza mi wielu radości i zadziwień. Dyskretnie pokazuje mi czajnik, który zwinął z szafki słuzbowej. “Zebyśmy sobie mogli robić herbatę” – tłumaczy konfidencjonalnie i zaraz sypie mi i zalewa zieloną herbatę.
Rozpływa się nad pięknem Norwegii i mówi ze w Arabii mozna oglądać tylko piasek i uciekać od słońca. I ze nie ma tam co robić.
Którymś razem nagle pyta mnie czy jestem religijny. Dziwi się ze nie, a potem mówi ze chce koniecznie Biblię przeczytać i ze moze w kościele którymś ją znajdzie. Drązę dlaczego – no tak, tego się mogłem spodziewać. Oczywiście spotkał jakiegoś Amerykanina ze środkowego USA (tam gdzie wierzą w kreacjonizm itd.) który z zarliwością powiedział ze jest to najpiękniejsza ksiązka jaka kiedykolwiek powstała. Lichao w końcu ją później dostaje i jest wyraźnie zawiedziony zresztą.
Ale wcześniej pyta czy jak pójdzie do kościoła to czy będą go nawracać? Bo w Arabii to go nawracali i ze jak by przeszedł na Islam to mógłby tam zostać i dostał by wsparcie i towarzyskie i ekonomiczne. Mówię ze prawdopodobnie nie, ale zapewne zaproszą go na jakieś spotkanie. Dalej, głównie z powodu jego trudności językowych nie mogę przekazać mu ze istnieje katolicyzm, prostestantyzm i prawosławie. Dopiero łapie kiedy przyrównuję to do róznice między Sunnitami i Szyitami.
Lichao jest wesoły i wzbudza sporo sympatii, na swoich krótkich nózkach przebiega 10 kilometrów dziennie.
Czasami jednak w jego słowach pojawia się złowrogi pomruk.
Pierwszy raz gdy dowiaduję się ze mogę zostać wysłany na projekt do Pakistanu. Mówię: “to pójde na północ, dołączę do Talibów”.Lichao się śmieje a potem mówi: “to są dzielni wojownicy! nie boją się USA!”
Innym razem zeszło na historię. Pokazuje mi na telefonie w “Weibo” (chiński portal społecznościowy, coś jak Facebook, który w Chinach jest zablokowany) fotografie chińskich przywódców. Ja mówię co zasłyszałem przy poprzednich rozmowach, ze w Chinach się zmieniło, szanuje się Xiao Pinga a nie Mao. On nagle mówi: “a kto ci tak mówił?”. Ja na to ze rózni Chińczycy. A on na to “nie, to niemozliwe, chyba z Tajwanu”. Ja na to ze nawet z naszej pracy i… nagle gryzę się w język, przeciez nie będę wkopywać kolegów i wlasnego szefa, chyba niedoceniłem jeszcze zmian w Chinach. I faktycznie: “nie to niemozliwe” – Lichao potrząsa głową – “W Chinach Mao jest jak słońce!”
Trzeci pomruk pojawił się gdy zeszło na to jak USA i Chiny są współzalezne od siebie i mowię ze nie mogą tak nadawać na Amerykę bo jak oni będą mieli problem to i Chiny będą miały problem. I odwrotnie. Lichao na to : “nie będzie zadnego problemu, a jak będzie to pójdziemy tam i pozabijamy wszystkich Amerykanów”.
“USA to bardzo zły kraj” – tłumaczy mi. “Chiny zawsze tylko handlowały, nigdy nie podbijały!”.
Prezentacja
Piątek wieczór – mam zrobić prezentację moich półrocznych osiągnieć w firmie. Robię ją typowo w stylu europejskim: lekko przejemniie, przeplatając pogaduszki faktami, tak aby nie zanudzić słuchaczy w ten piątkowy wieczór.
Wszystko czego uczą na sztuce prezentacji w kulturze chińskiej oczywiście nie działa. Od kontaktu wzrokowego – uciekają i najchętniej zapadają się w swoim świecie. Zwracanie się do konkretnych osób na sali jest dla nich dość dziwne. Gdy kończę czuję się dziwnie. Sypią się rózne pytania, m.in a co zmieniłbym w sobie? “Są ze mnie niezadowoleni myślę”.
Później występują inni chińczycy. Ich prezentacje są nudne, rozwlekłe jak przemówienia Fidela Castro. Wreszcie nawet i chińscy odbiorcy się nudzą i mowią ze nie potrafią przygotować formy ani pilnować czasu (aha, myślę sobie, to mnie tego nie mówili – znaczy ze to było dobre). Następnie chińscy prezentujący przechodzą do stylu “często zawiodłem na róznych kierunkach” i przechodzą do ostrzejszej samokrytyki! Uszom nie wierzę, czuję się jak na zebraniu Politbiura gdzie Gomułka wygłasza samokrytykę za odchylenie narodowe w linii partii. Kończą konkluzją ze będą bardzo cięzko pracować.
Następnego dnia dociera do mnie ze właśnie dlatego pytali co bym w sobie zmienił gdyz oczekiwali wzorcowej samokrytyki i deklaracji o gotowosci do ciezkiej pracy. Generalnie odczuwam spory dyskomfort.
Okazalo sie jednak ze pomylilem sie co do negatywnej oceny. Otrzymalem troche “zjebki” gdyz tak wypada aby “zjebke” rowno rozdac. Tymczasem wysyla mi v-ce prezes jakies tajne dokumenty (nie wiem po co). Potem okazuje sie ze to dlatego ze poczynilem jakies strategiczne obserwacje i ze “chce abym mial wglad w sytuacje”. Nie wiem co z tym poczac, ale coz…. podziekowalem.
Afryka
Do Norwegii przyjezdzają stada Chińczyków zmęczone Afryką. To pokazuje skalę obecności Chin na tym kontynencie. Kilka paru latach w Nigerii, inni z Tanzanii. Opinie skrajnie rózne – od zachwytu Czarnym Lądem do zupełnej niechęci. Jest ich tam jednak duzo. W Nigerii podobno świetny biznes robią obecnie firmy konsultingowe doradzające jak zorganizować przedsiębiorstwo, prowadzić biznes itd. Niektórzy Europejczycy wsiąkają tam na 20 lat….
Nowa fala emigracji
Nowa fala emigracji do Norwegii to…. Hiszpanie. Jednak radzą sobie o wiele gorzej niz Polacy czy inni obywatele bloku wschodniego. Zwykle przyjezdzają bez fachu i planu, nie są przyzwyczajeni do tak cięzkiej pracy jak Polacy, co Norwegowie zresztą bardzo doceniają. Byle tylko uciec od 40% bezrobocia wśród młodych. Wielu wraca jak niepysznych, jeszcze bardziej zubozeni, gdyz Norwegia potrafi przełknąć i wypluć jeśli nie jesteś przygotowany.