Dania.
Od prawie 2 tygodni siedze w Kopenhadze w dzielnicy biznesowej Orestad. Jest to spelnienie marzen wszelkiej masci nazbyt nowoczesnych architektow. Ogromne puste przestrzenie, szklane budynki, wielki hipermarket, lasek, trawa, rozkopana ziemia i wielkie nic. Niedaleko szklanostalowy uniwersytet ze sztucznymi jeziorkami. Do centrum kursuje kolejka napowietrzna ktora wjezdzajac do centrum wbija sie pod ziemie. Po kilku dniach zorientowalem sie ze nie pociagi nie maja kierowcy i sa w pelni zautomatyzowane. Szybkie przerzuty do Oslo i z powrotem a niedlugo do Budapesztu sprawiaja ze juz nie wiem gdzie jestem, schizofrenia.
W pracy bataliony Chinczykow siedza do pozna w nocy. Dzis sensacja, przyjezdza prezydent regionu polnocno-wschodniego. Wszyscy maja tajemnicze, pelne naboznosci usmiechy. Czesciowo podzielam entuzjazm a podczas plomiennego przemowienia zawierajacego mniej wiecej te same prawdy co slyszalem kilka lat temu w korporacji zachodniej, wymykam sie po cichutku. Dzis goraco, a 200 metrow od pracy plaza! Do metra wracaja nordyckie blond walkirie z mokrymi wlosami. Dania ma ogromny plus ponad Norwegia - ludzie sa bardziej kontaktowi. W Norwegii przygladac sie komus to wrecz ogromna nieprzyzwoitosc, podczas gdy w Danii ludzie chetnie na kontakt wzrokowy odpowiadaja i od czasu do czasu rzuca nawet jakies slowo, co rozgrzewa nieco samotnosc emigranta. Poza tym jednak Kopenhaga jest miastem bardzo zaniedbanym - stare budynki niszczeja, wszedzie roboty drogowe, bezdomni, obok dworca czerwona dzielnica gdzie niezbyt urodziwe murzynki kusza swoimi wdziekami, brudno - Polska wydaje sie wzorem porzadku. Tu i owdzie jednak mile ryneczki z knajpkami a architektura gdyby bardziej o nia zadbac jest faktycznie: bardzo ladna - typowo henzatycka. I ... Boze jak tanio. Po Norwegii to istny raj. Nad kanalami siedzi mlodziez, popija wino i otwarcie pala haszysz. Zreszta zaraz obok centrum jest dzielnica "Christiania" gdzie mozna go legalnie nabyc na ulicy - zakaz wykonywania zdjec.
Po raz 10ty potwierdzaja sie stereotypy o ktorych slyszalem badz czytalem - Dunczycy to najbardziej zadowolony (w tym i z siebie) narod swiata. Mieszkaja w idealnym kraju, idealnym systemie. Usmiechaja sie tylko, ale wcale nie narzekajac, na ogromne podatki - na przyklad 180% podatku od wartosci zakupionego samochodu.
Rozmowy chinskie
Poznaje Lee. Zostal przyjety do pracy rownoczesnie ze mna. Lee jest malajskim Chinczykiem, czyli urodzonym w rodzinie chinskiej na terytorium Malezji. Rzucil mi sie w oczy jego nieco inny wyglad - chyba ma mieszanke krwi malajskiej. Zastanowilo mnie, ze Chinczycy mowia do niego po chinsku a on odpowiada im po angielsku. Okazuje sie ze jego rodzina uzywa dialektu kantonskiego, ktory w wymowie jest zupelnie rozny od mandarynskiego. Ale jak mowi, w domu mowi sie po angielsku i kantonsku. Wielu Chinczykow rozsianych po krajach Azji asymiluje sie do tego stopnia, ze porzucaja chinskie nazwiska i jezyk. Czesto jednak stanowia elite roznych krajow. Podaje mi jako przyklad Tajlandie - cala elita to zasymilowani Chinczycy. Pytam czy czuja sie zatem Chinczykami czy Tajami - mowi ze bardziej Tajami. Wie to z pierwszej reki - jego wujek jest generalem w Tajlandii. Podczas ostatniego przewrotu wojskowego dywizja pancerna, ktora dowodzil opanowala Bangkok. Od razu mi sie rzuca w oczy jego innosc - jest bardziej zwesternizowany. Podobnie jak Europejczykow drazni go nieefektywne spedzanie niesamowitej ilosci czasu w firmie, narzeka na management i chaos.
Wspolnie z pracujacym w firmie Rumunem opowiadamy mojemu szefowi pokrotce historie przewrotu w Europie Srodkowo-Wschodniej. Historie o tym jak lud rumunski krwawo obalil Nicolae Caucescu kwituje: widac nie trzymal twardo armii! W Chinach partia trzyma armie mocna reka - to bardzo wazne aby miec dobre stosunki z wojskowymi. Potem kontynuuje - Amerykanie chcieliby bardzo zeby w Chinach tez byla taka rewolucja i aby obalic komunizm. Rumun na to sie zachnal - ze jaki komunizm? W Chinach juz od dawna go nie ma. Powoluje sie na historie liberalnego przywodcy Den Xiao Pinga. Szef najwyrazniej nie czuje sie mocny w rozmowach politycznych - po co sie mieszac w takie tematy? Dodaje tylko: tak, Den Xiao Ping jest w Chinach bardzo szanowany. Ale Mao Dze Dong (kto w Polsce wymyslil wymowe "Mao Tse Tung"? mowi sie: "Mao Dze Dong") nie jest szanowany. A to ciekawe - mysle sobie.
Chinczycy sa pelni kompleksow, dodajmy ze zupelnie nieuzasadnionych. Kiedy schodzi przypadkiem rozmowa na podroze kolejowe i opowiadam jak w Europie Zachodniej wygodnie podrozuje sie szybkimi pociagami to dodaje - "ale slyszalem ze w Chinach teraz buduje sie duzo szybkiej kolei". "Tak" - odpowiada jeden z managerow, ktory non stop sadzi ze chce mu dac odczuc swoja wyzszosc. "8000 kilometrow i sadze ze nasze koleje sa lepsze niz europejskie". Zupelnie jakby moja opowiesc miala na celu powiedzenie "i co glupi Chinczycy? U was nie ma takich szybkich kolei, co?". Szef moj z kolei w rozmowie prywatnej mowi "no my z ta nasza chinska mentalnoscia to sobie nie poradzimy w tym projekcie". Jednoczesnie sam jest jej 100% przykladem. Ja mu na to odpowiadam ze ma najlepszych ludzi itd jedyne czego im brakuje to pewnosc siebie. Jakie to polskie mysle sobie... Brak ugruntowanej pewnosci siebie nadrabiany jest bunczucznymi zapowiedzami. Potwierdza to historia opowiedziana przez Lee - jeden z klientow chcial miec projekt w rok. Moja chinska firma powiedziala "nie w rok, my dostarczymy w 6 miesiecy! a jak nie, to zaplacimy 5 milionow dolarow kary". Zdumienie klienta bylo spore ale oczywiscie przystali na ten uklad. 5 milionow dolarow zmienilo wlasciciela.
Lee znowu opowiada, ze to tylko Europejczycy sa tak okrutna nacja. Niewolnictwo w Afryce, podboj Ameryki, upokorzenie Chin, kolonizacja. Chinczycy jesli plyneli gdzies swoimi okretami to tylko po to aby handlowac a nie zabijac. Coz mam na to powiedziec? Przelykam wstyd kolonizatora.
... i szczypta Norwegii
W weekend zaliczylem ponownie Oslo. Ogladam "swoj" dom. To gdzie ja w sumie mieszkam? juz nie wiem... Goraco - paradoksalnym zbiegiem okolicznosci Oslo bylo tego dnia najgoretsza stolica europejska. Ludzie wylegli na sztuczna plaze przy nowoczesnym muzeum sztuki najnowszej. Tak, to rzeczywiscie najbogatsze panstwo swiata - pod muzeum parada najnowszych sportowych samochodow elektrycznych marki Tesla. Przyszlosc.
Numer podatkowy oczywiscie nie przyszedl a to oznacza ze nie dostane w tym miesiacu pensji, no trudno na razie sponsoruje czesc hoteli i przelotow z mojej wlasnej kieszeni, ale jak dlugo?
Po wyladowaniu samolotu z Kopenhagi 80% Norwegow z jego pokladu gdzies sunie. Ide poslusznie za nimi. Sklep wolnoclowy! Koszyki napelniaja sie licznymi butelkami z winem i whisky. Coz... biore swoja dzialke. Tak trzeba! :)
37 lat, pracuję jako specjalista w Oslo
pisuję głównie o historii i ekonomii
ostatnio o podrózach, mentalności Skandynawów i Chińczyków
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości