Dawno już nie publikowałem, a to z tego powodu iż.... przeprowadziłem się do Norwegii.
Tekst ów pochodzi z mojego bloga o Norwegii: Moja Norweska Przygoda.
Na razie zatem zaprzestałem prac historycznych, tym razem zaprezentuję artykuł z dziedziny gospodarki.
Czy da się zbudować efektywną gospodarkę jednocześnie przyjazną dla rozwoju biznesu a z drugiej strony zapewniającą pomoc socjalną oraz wysokie pensje? Tak. Taki model istnieje w krajach skandynawskich.
Od czasu do czasu w prasie duńskiej pojawia się zazdrosne spojrzenie na północ ku Norwegii. Norwegia szczęśliwie wygrała z Danią negocjacje o pole naftowe Ekofisk przynoszące miliardy dolarów rocznie (Norwegowie wykorzystali wg nieoficjalnych informacji fakt alkoholizmu duńskiego premiera i codziennie dostarczali mu do pokoju świeżą butelkę whisky). Do tej pory na duńskim Facebooku samorzutnie organizują się grupy żądające renegocjacji tej sprawy. Dania z zazdrością patrzy na norweskie bogactwo: “jak to się mogło stać?” – pytają. “Oni nie wiedzą co robić z pieniędzmi, a my mamy miliardy długów”. “A jeszcze niedawno byli biedniejsi od nas”.
Przegrane negocjacje o ropę kosztowały Duńczyków bardzo wiele.
Podobnie mogą sobie pluć w brodę Szwedzi. Norwegia mając niezbyt zaawansowaną gospodarkę, zaraz po odkryciu złóż roponośnych zaproponowała rządowi Szwecji udział w nich w zamian za pakiet akcji Volvo. Szwecja zdecydowanie odrzuciła ofertę. Dzisiaj Volvo jest w rękach chińskich, a złoża ropy okazały się ogromne.
Pomimo zazdrości Duńczyków, w kraju tym żyje się dobrze i oba znajdują się bardzo blisko siebie w rankingach szczęścia, jakości życia, służby publicznej, przyjazności dla rodziców itd.
Skandynawska szkoła ekonomiczna w liczbach
Różnice i podobieństwa między Danią a Norwegią łatwo wychwycić. Oba kraje mają prawie identyczny potencjał ludnościowy (około 5 milionów mieszkańców), a Szwecja ma dokładnie prawie 2 razy większy (niecałe 10 milionów). Także porównywanie nie sprawia problemu.
No to popatrzmy na liczby (będę zaokrąglać)
Produkt narodowy brutto: Norwegia: 500 miliardów USD, Dania: 320 miliardów USD, Szwecja 520 miliardów USD.
No to Duńczycy faktycznie mają czego zazdrościć, tyle samo ludności, ta sama doktryna ekonomiczna. A już 2 razy większa Szwecja produkuje w zasadzie tyle samo co Norwegia!
Dodajmy że 40 milionowa Polska także ma produkt na poziomie 500 miliardów USD.
Budżet państwa:
Norwegia wpływy 280 miliardów USD, wydatki 200 miliardów USD, Dania przychody/wydatki około 175 miliardów, Szwecja: przychody/wydatki 287 miliardów.
Te liczby wiele mówią. Po pierwsze Norwegia ma ogromne nadwyżki! 80 miliardów USD! Po drugie aż 56% produktu krajowego jest dystrybuowane przez państwo! W Danii aż 2/3 PKB trafia do budżetu, w Szwecji podobnie jak w Norwegii.
Państwo dysponuje zatem w krajach skandynawskich ogromnymi sumami.
A jak jest w Polsce? Przy tej samej wielkości produkcji: 500 miliardów USD rocznie, Polski budżet dysponuje wpływami 90 miliardów USD i wydaje 100 miliardów USD. Ledwie 20%!
Oficjalne dane z Wikipedii czy CIA Worldfactbook pomijają jednak wydatki emerytalne które wynoszą w Polsce 45 miliardów USD rocznie. Razem przez strefę publiczną przepływa zatem 150 z 500 miliardów dolarów, a więc tylko 30%. Jeśli chcielibyśmy się zbliżać zatem do Danii czy Szwecji to wygląda na to że powinno być więcej państwa w państwie, a nie mniej jak postuluje profesor Balcerowicz czy różnorakie rady biznesu.
Warto zauważyć że Szwecja i Dania, nie mówiąc o Norwegii, nie mają jakichś gigantycznych dziur budżetowych jak my. Ale…..
Zadłużenie
W Norwegii jest ono nieznaczne. Tymczasem Dania jest zadłużona na 600 miliardów dolarów, a Szwecja na 1 bilion dolarów! Polska szczesliwie jest zadłużona “tylko” na 250 miliardów USD, ale wszystko przed nami…
Pensje
Średnia pensja w Norwegii wynosi $6900, w Danii $5400, w Szwecji $5300. W Polsce: $1100. W Danii i Szwecji obowiazują wyższe podatki, pracownik otrzyma średnio 55% kwoty brutto, tymczasem w Norwegii 63%. Widać zatem że relatywnie koszty pracy są w Danii i Szwecji o wiele większym obciążeniem niż w Norwegii. Pomimo to kraje te znajdują się na czołowych miejscach na świecie w rankingach przyjazności dla biznesu.
Eksport
Patrząc na te liczby widać ile Norwegia zyskuje dzięki ropie. Dania eksportuje dobra za 90 mld USD, Szwecja 180mld USD, Norwegia 160 mld USD. Z tymże aż 55% to eksport ropy i materiałów pochodnych, a kolejne 10% to również eksport dóbr prostych takich jak metale a kolejnych kilka procent to ryby. Dalej mamy energię elektryczną. Norweska gospodarka zatem nie ma wiele ciekawych dóbr do zaoferowania światu, wyjątkiem jest sektor zbrojeniowy i telekomunikacyjny (ekspansja światowa operatora Telenor). Większa część gospodarki jednak nastawiona jest na rynek wewnętrzny, który jest znacznie bardziej pojemny od duńskiego (340 – Norwegia, 210- Dania). Nie oznacza to dramatycznej różnicy w poziomie życia, gdyż dobra w Norwegii są droższe.
Szwecja i Dania muszą się o wiele bardziej natrudzić i stworzyć innowacyjne gospodarki aby wygenerować taki przychód z eksportu.
Bardzo dobrze wypada Polska z eksportem w wysokości 190 miliardów USD. Przy tej samej wielkości gospodarki co Szwecja, mamy ten sam poziom eksportu.
Czy Norwegia zapadła na chorobę holenderską czyli jak Norwegia korzysta z ropy?
Choroba ta wystąpiła w latach 60tych w Holandii po odkryciu pokładów gazu ziemnego. Popłynął strumień łatwych pieniędzy, wyssał siłę roboczą i inwestycje z innych sektorów, bo po co produkować pomidory w pocie czoła, kiedy łatwo można wzbogacić się na gazie?
Pensje wzrosły, przychody do budżetu wzrosły, na rynku pojawiło się dużo pieniędzy. Siłą rzeczy wszystko zaczęło drożeć, a rzeczone pomidory importować po coraz wyższych cenach. Gdy ceny gazu spadły a złoża zaczęły się wyczerpywać dla Holendrów był to zimny prysznic: gospodarka była nastawiona na gaz, pensje za wysokie, wszystko drogie, i nikt nie “produkował pomidorów” bo było to nieopłacalne.
Norweski rząd bardzo starannie przemyślał strategię korzystania z ropy. Po pierwsze złoża są całkowicie pod kontrolą państwową a sprawami tymi zajmuje się powołane specjalnie ministerstwo oraz również w tym celu powołana państwowa firma Statoil. Wydaje się też niedużą liczbę licencji prywatnych, ale nie ma całkowitej wolności, aby uniknąć sytuacji że kapitał i firmy rzucą się masowo na inwestowanie w ropę.
Pieniądze z ropy nie są po prostu wrzucane do budżetu aby uniknąć inflacji lecz przeznaczane na fundusze celowe. I tak jak nasz ZUS posiada jedynie dziurę i obietnicę emerytury na papierku to norweski fundusz emerytalny posiada 700 miliardów dolarów w żywej gotówce, które inwestuje na światowych giełdach. Kolejne fundusze przeznacza się na inwestycje, spłatę długów czy pomoc krajom IIIgo świata.
Patrząc na strukturę eksportu można pomyśleć że choroba ta dotknęła Norwegię, ale jednak aż 400 miliardów USD pochodzi z innych sektorów. Nie są one co prawda eksportowane, ale konsumowane na rynku wewnętrznym. Konkurencyjność gospodarki i eksport mogłaby jednak Norwegia poprawić – póki co chowa się za ścianą z ceł.
Lekcja dla nas?
Patrząc na Skandynawię chciałoby się powiedzieć: skończmy z chicagowską szkołą ekonomiczną, która była może dobra na szybkie zamknięcie komunizmu, ale teraz wymaga przemyślenia. W roku 89 japońscy ekonomiści wizytujący Polskę byli zdziwieni narzekaniem na brak kapitału i wskazali że przecież kapitał posiada państwo. Być może przedsiębiorstwa państwowe są gorzej zarządzane i mają patologie. Ale cóż robią prywatne korporacje? Krótkoterminowy interes, dowolne przerzucanie kapitału między rynkami. Efekt kapania od najbogatszych do najbiedniejszych jest nieznaczny. I tak w Polsce dyrektor zarabia kilkadziesiąt razy tyle co sprzątaczka, gdy w Skandynawii tylko kilkakrotnie więcej. W Skandynawii państwo jest o wiele większym dysponentem kapitału i strumieni pieniędzy. I nie chodzi o to aby wydawać go na jałmużnę czy renty, ale na poprawę innowacyjności gospodarki, infrastrukturę, edukację. Tak, to oznacza wyższe podatki, oznacza wzrost płacy. Jednocześnie przedsiębiorcy muszą otrzymywać od państwa zachęty na innowacje, aby skończyć zamknięte polskie koło konkurowania niską ceną siły roboczej. Także wzrost pensji, wynagradzanie inwestujących i innowacyjnych pracodawców, stopniowy wzrost podatków. W budżecie wzorem norweskim powinny pojawić się fundusze strukturalne przeznaczane na konkretne cele.
Łupki
Uczmy się od Norwegii i jej ropy. Norwegia najpierw rozdała koncesje firmom prywatnym. Gdy znalazły one ropę to Norwegia stopniowo zacieśniała kontrolę, podnosiła podatki z ropy i wreszcie zmodyfikowała prawo dając państwu prawie wyłączność na kontrolę. Firmy prywatne zostały oczywiście wynagrodzone za poszukiwania i nadal podtrzymywany jest system zachęt, jednak państwo ma prawo do udziałów w każdym nowo odkrytym złożu. Dochody z ropy zatem w większości trafiają pod kontrolę państwa. Istotna była ponadpartyjna zgoda i współpraca nad stworzeniem tego systemu i dopuszczenie do głosu i wpływu zainteresowanych grup społecznych: rybaków, związków zawodowych, ekologów.
Gaz łupkowy zatem powinien stać się już przedmiotem debat, a obawiam się że skończy się na modelu czysto wolnorynkowym: koncesje, podatek od wydobycia. I tak zamiast 60% przychodu trafi do nas 15% a nie daj Boże jeszcze złapiemy holenderskiego wirusa.
37 lat, pracuję jako specjalista w Oslo
pisuję głównie o historii i ekonomii
ostatnio o podrózach, mentalności Skandynawów i Chińczyków
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka