Gorąco zachęcam do lektury książki płk dr Lecha Kowalskiego "Jaruzelski - generał ze skazą".
Jak relacjonuje autor, bohater książki - generał Jaruzelski, podjął różnorakie działania aby nie dopuścić do jej wydania począwszy od skargi do przełożonych, a gdy nie przyniosła ona skutku próbie negocjacji maszynopisu z autorem. Płk Kowalski nie zgodził się. Słusznie - prawdopodobnie nie przyniosłoby to konstruktywnego rozwiązania. Ilość bowiem mitów, z którymi rozprawia się książka m.in na podstawie dokumentów wojskowych dotyczących wczesnej kariery Wojciecha Jaruzelskiego jest wręcz porażająca. Sam dr Kowalski pisze, że "czuje się jakby odzierał Jaruzelskiego z szat do naga, ale ktoś musi to zrobić".
Szczególnie interesujące dla mnie było "rozprawienie się" z karierą frontową Wojciecha Jaruzelskiego, gdzie miał on jawić się jako wyróżniający się, odważny oficer zwiadu, co zaświadczają różnorakie jego biografie.
Wojciech Jaruzelski był już przedstawiany jako prymus szkoły oficerskiej w Riazaniu. Budziło to wręcz zażenowanie jego kolegów, szczególnie gdy ogłoszono oficjalną tablicę przedstawiającą jej prymusów, na której widnial również Wojciech Jaruzelski. Szkoła Riazańska była taką "kompanią kadrową" z której wywodziły się elity wojskowe PRL. Tymczasem okazuje się że Wojciech Jaruzelski ukończył ją z lokatą niższą niż przeciętna.
Podobnież podczas kariery frontowej liczne relacje o akcjach porucznika Jaruzelskiego nie znalazły potwierdzenia w dokumentach - po prostu nie miały one nigdy miejsca. Natomiast już wtedy Wojciech Jaruzelski tworzył własną legendę pisząc m.in do matki i siostry, że "jako pierwszy Polak napoił swojego konia w Bałtyku, co odnotowały 2 gazety". Nie tylko była to nieprawda, ale też (jakoś dr Kowalski nie zwrócił na to uwagi) konie niechętnie pijają wodę morską.
W zwiadzie odwagą wyróżniali się inni oficerowie, okazało się jednak że młody Jaruzelski pisze bardzo staranne, opatrzone estetycznymi rysunkami raporty, podczas gdy frontowcy - wyjadacze oddawali je pasudnie nagryzmolone. To zadecydowało, że został ich przełożonym i .... zajeżdżał ich wysyłając nieustannie na zwiad, sam już niechętnie wyjeżdżając na front.
Później powstały różne kolorujące żywot Jaruzelskiego frontowe hagiografie, a sam Jaruzelski wpływał na Berlinga, aby dodać kilka stron w jego książce o "wyróżniającym się młodym oficerze". Berling odmówił i wspomnienia nie ukazały się.
Polemika
Czuję się zmuszony odnieść się do fragmentu biografii dotyczącego okresu którego badaniami się zajmuję czyli 1980-81 i rzeczy o interwencji sowieckiej.
Płk dr Kowalski wg mnie dobrze odczytał i opisał gry Jaruzelskiego w tym okresie, jednak prawdopodobnie na skutek niedostatecznej kompilacji materiału źródłowego popełnia kilka błędów, które jednak nie rzutują na całość pracy.
Nie mogę jednak przejść do porządku dziennego nad sformułowaniem iż "aby zamknąć temat oświadczamy że w świetle dzisiejszych badań nie było żadnych planów interwencji sowieckiej".
Jest to w tej dobrej biografii niestety istotny błąd. Pan dr płk Kowalski najprawdopodobniej nie zapoznał się z materiałami komisji sejmowej z 1995 roku, nie do końca uważnie przeczytał raporty Kuklińskiego i wreszcie nie widzę odwołań do literatury rosyjskiej; jedynie do pracy Bukowskiego.
Proszę nie traktować tego jako podważanie rozdziału czy pracy a raczej uzupełnienie.
Źródła poświadczające istnienie planów interwencji
Plany interwencji czy tez "pomocy" były widziane przez zarówno generała Jaruzelskiego jak i generała Molczyka. Jeśli pan dr Kowalski nie wierzy komunistycznym aparatczykom to może uwierzy relacjom płk Kuklińskiego? Przecież Kukliński podaje nawet liczbę planowanych dywizji mających wkroczyć do Polski.
Żeby nie odwoływać się tylko do świadków z przeszłości: plany interwencji (a właściwie ich część) znajdują się ... w Polsce! Spoczywają w archiwum Sejmu, podarowane przez ambasadę czeską. Oczywiście nie jest to całość planu ale plan dla armii Czechosłowackiej, linie rozgraniczenia z jednostkami sowieckimi, plan akcji propagandowej "Sewer" itd. Również mamy dostęp do planów interwencji wojsk NRD - ukazały się one w publikacjach niemieckich.
Wreszcie hurtem o istnieniu tych planów mówią sami Rosjanie: począwszy od generała Gribkowa, a także pomniejszych generałów będącymi fragmentami tej układanki - liczba relacji rosyjskich to kilkanaście świadectw wysoko postawionych oficerów w tym tak zatwardziałego komunisty jak general desantu Aczałow.
Krótko mówiąc - w świetle dzisiejszej wiedzy historycznej plany istniały! Przedmiotem polemiki jest tylko czy i kiedy zostałyby uruchomione.
Jak to jest z tą interwencją?
Obecnie wyróżniamy 2 linie tez historycznych, czy też może nawet polityki historycznej.
Linia lewicowa mówi: stan wojenny był złem, ale gen. Jaruzelski uratował nas przed zbrojną interwencją sowiecką. I tutaj historycy i media popierające tą linię wyciągają relacje rosyjskich wojskowych i plany interwencji.
Linia "historyków prawicowych" mówi: ZSRR nie zamierzało wkraczać, Jaruzelski sam prosił o interwencję a stan wojenny wprowadził tylko i wyłącznie dla ratowania władzy. I tutaj wyciągane są protokoły Politbiura, relacje Kostikowa, Pawłowa
Obie strony podważają wzajemnie swoje źródła i argumentację. Tymczasem rozwiązanie tej zagadki jest bardzo proste: obie strony mają rację.
Co ukrywa Jaruzelski a co ukrywają Rosjanie?
Historia okazała się niemiłosierna dla generała Jaruzelskiego. Jego tajemnica wypłynęła na wierzch wraz z licznymi rosyjskimi dokumentami. Tajemnica ZSRR z tego czasu powoli też ukazuje się naszym oczom.
Tajemnicą Jaruzelskiego była jego prośba o wsparcie wojskowe. Pamiętając jak wojsko nie mogło poradzić sobie z rozruchami w 1970 obawiał się że dysponuje zbyt nielicznymi środkami. Jak zaświadczają liczne dokumenty KGB i protokoły Politbiura "stracił nerwy" i prosił o pomoc wojskową. Usłyszał od ZSRR: radź sobie sam, żadnej interwencji nie będzie. Zbyt dużo dokumentów ujrzało już światło dzienne (i nie jest to tylko dziennik Anoszkina: są to notatki KGB z archiwum Mitrochina, relacje Gorbaczowa, rosyjskich wojskowych i wreszcie protokoły Politbiura) aby linia obrony Jaruzelskiego mogła się utrzymać.
Tymczasem tajemnicą ZSRR było, że pomimo oświadczenia "interwencji nie będzie" - została ona dopięta na ostatni guzik. Przekazane Polsce protokoły Politbiura i również te widziane przez Bukowskiego zostały starannie wyczyszczone. Jednak np profesor Inessa Jażborowska dotarła do tajnego protokołu gdzie przewodniczący komisji ds polskich Michaił Susłow przygotowywał tzw "plan B" obalenia Jaruzelskiego i zastąpienia go bardziej uległym pierwszym sekretarzem. Wiemy również dzięki pani profesor o ukonstytuowaniu się nowego rządu cieni w PRL i nawet pojawia się data jego ewentualnego pierwszego zebrania: 15 grudnia 1981. Tutaj wątek się urywa i wymaga dalszych badań, widać archiwum RGANI nie zostało aż tak dokładnie wyczyszczone. Dodajmy również że Bukowski, na którego pan dr Kowalski się powołuje widział także tylko tą "ugrzecznioną" wersję protokołów.
Jeżeli dodatkowo nałożymy na to liczne relacje sowieckich wojskowych w tym najbardziej sensacyjną Aczałowa jak to trenował aresztowanie Jaruzelskiego i kilkuset polskich prominentów (listę miał otrzymać tuż przed akcją) to wyłania się całkiem kompletny obraz planu B.
Ostateczne pytanie brzmi: czy te przygotowane plany doszłyby do skutku?
Stan Wojenny wykonany przez Jaruzelskiego był niczym w partii szachowej zagranie pionem. Pion wygrał partię ku swojemu szczęściu, szczęściu Sowietów i paradoksalnie także prawdopodobnie ku szczęściu narodu polskiego. Szczęśliwy zbieg okoliczności zważywszy na to że sam pion prosił żeby mu przysłać na pomoc hetmana. Co prawda Sowieci powiedzieli, że go nie przyślą, ale gdyby stan wojenny nie wyszedł, gdyby część LWP zbuntowała się, gdyby sytuacja wyrwała sie spod kontroli to było gotowych kilka wariantów.
Wszystko wskazuje że były one dwa: plan "pomocowy" czyli wsparcie Jaruzelskiego i plan radykalny: obalenie Jaruzelskiego.
37 lat, pracuję jako specjalista w Oslo
pisuję głównie o historii i ekonomii
ostatnio o podrózach, mentalności Skandynawów i Chińczyków
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura