Wczorajsze wiadomości telewizyjne ogłosiły zablokowanie programu polskiej korwety Gawron. Plany były ambitne - jednostka typu korweta jest odpowiednią na bałtycki akwen. Wyposażona w nowoczesne radary i środki uzbrojenia może być groźnym przeciwnikiem. Sześć planowanych jednostek miało być pięścią polskiej marynarki. Tymczasem w projekt wsiąkło 500 milionów złotych i powstał ... kawałek żelastwa. Niedkończony kadłub. Stocznia oszacowała dalsze koszty budowy prototypu na 1 miliard złotych. Zatem za 1,5 miliarda mielibyśmy nieuzbrojony kuter. Za kwotę tę można nabyć nowoczesną w pełni uzbrojoną fregatę (systemy uzbrojenia bywają droższe od samego okrętu).
Prokuratura wojskowa ogłosiła śledztwo, stocznia płacze - 700 pracowników pójdzie na bruk. Mamy kryzys. Może to i dobrze pomyślałem - tak jak z projektem Iryda, szkoda topić pieniędzy. Nasza marynarka jest i tak niezła.
Narrator tymczasem podawał kolejne informacje: zlikwidowane zostaną również fregaty "Kościuszko" i "Pułaski". Zdziwiłem się? Pięść uderzeniowa polskiej marynarki? Dwie fregaty oceaniczne umożliwiające branie udziału w międzynarodowych operacjach? Co prawda już nieco przestarzałe, ale wyremontowane i wyposażone w groźne pociski Harpoon? No dobrze chcą zredukować marynarkę do niewielkich sił obronnych. Do tego wystarczą okręty podwodne, obrona wybrzeża i kutry rakietowe.
Spiker podał kolejne informacje. Na żyletki pójdą również (jak określił) muzealne okrety podwodne typu Kobben (dar królestwa Norwegii). Sztuk cztery. Co prawda nie są to jednostki XXI wieku ale na Bałtyku odpowiednio dowodzone mogą być groźne.
Co nam zostanie? Jeden w miarę nowoczesny sowiecki okręt podwodny typu Kilo "ORP Orzeł", wiecznie nieśmiertelny, przeżywa wszystkie redukcje (zmora marynarki amerykańskiej - licznie używają go kraje "terrorystyczne" np Iran ma kilka sztuk). Jeden...
Kilka kutrów rakietowych i wiecznie nieśmiertelny okręt logistyczny (do prowadzenia działań kolonialnych, znaczy się NATO) "Ksawery Czernicki" - jednostka niebojowa.
Oszczędzimy ze 2 miliardy rocznie - sporo, ale nasza MW została zredukowana do sił morskich Estonii bądź Łotwy. Dobrze że chociaż wprowadzane są nowoczesne pociski obrony wybrzeża.
W 1939 roku Polska popełniła błąd inwestując duże środki w niezłą marynarkę wojenną. Kraj lądowy powinien skupić się na lądowych środkach defensywnych, a nasze równiny sprzyjają klasycznym bitwom lądowym: ciężkie czołgi, wojska zmechanizowane, artyleria. Może faktycznie nie warto inwestować w marynarkę. Ale do poziomu Estonii... dziwnie tak jakoś.
37 lat, pracuję jako specjalista w Oslo
pisuję głównie o historii i ekonomii
ostatnio o podrózach, mentalności Skandynawów i Chińczyków
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka