Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Skoro chce pan mieć taki sam poziom rozwoju jak Niemcy to czemu narzeka pan na wzrost PKB?
Bo co to znaczy, dla przeciętnego obywatela, że PKB wzrósł o 1%? Na pewno żadnego znaczenia nie ma dla tego, kto właśnie stracił pracę…
Może dzięki temu wzrostowi uda mu się znaleźć inną pracę? Tylko, że uzna to za efekt swojej zaradności etc., a nie jakiegoś abstrakcyjnego wzrostu PKB.
A ten wzrost o 1% jest w ogóle tak mały, że czy byłby to spadek o 1%- to nie ma żadnej różnicy dla obywatela, równie dobrze mogłoby np. bezrobocie wzrosnąć przy wzroście PKB o 1% i spaść przy spadku PKB o 1%...
O podatkach Pan słyszał? A o tym np., że tę produkcję eksportową trzeba jakoś przetransportować za tę granicę? (marynarze, kierowcy, kolejarze, chyba jednak coś zarobią?). Podobno miałeś Pan onegdaj osiągnięcia znaczące w tych nowych, wirtualnych technologiach.... Ale zapewniam Pana, że mebli, samochodów, tudzież stali miarą żadną "internetowym drutem" wysłać się nie da...
Pozdrawiam
Czyli życie w kraju, który się zwija jest atrakcyjniejsze od życia w kraju, który się rozwija?
Zresztą, każdy chciałby, żeby mu złota rybka wyczarowała Niemcy, bez wysiłku jaki włożyli oni, żeby postawić kraj na nogi po II wojnie światowej. Ale czy pieczone gołąbki lecą same do gąbki? Nie lecą.
Zamiast się cieszyć, że możemy stworzyć coś własnego, zamiast odcinania kuponów od ciężkiej pracy dziadków i rodziców, to narzekamy. To chyba kwestia charakteru.
Pozdrawiam
a jeśli rośnie PKB i wpływy do budżetu, ale znienia się struktura wydatków (np. na prowadzenie wojny)?