Umowy śmieciowe to przede wszystkim unikanie płacenia składki ZUS. Donald Tusk zapowiedział już pół roku temu, że rząd nie będzie dążył do ich eliminacji, ze względu na kryzys. Jest to całkowicie błędne rozumowanie. Dziwię się, że nie rozumieją tego przedsiębiorcy i nie domagają się od rządu likwidacji luk i furtek w przepisach, umożliwiających niepłacenie lub ograniczone płacenie składek ZUS.
Gdyby owe luki i furtki w przepisach zlikwidować, wzrosłaby "baza" od której są płacone składki ZUS. To z kolei pozwoliłoby obniżyć poziom składki, przy zachowaniu wpływów Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. A tak mamy walkę między przedsięborcami o to, kto lepiej "kombinuje". Koniec końców sami przedsiębiorcy też na tym per saldo stracą. Zaoszczędzone na ZUS środki szybko zostaną wchłonięte przez obniżoną wartość produktów i usług, co widać w GUSowskich statystykach i inflacji poniżej 1%, która jest charakterystyczna dla gospodarek w rececji. Z kolei umowy śmieciowe zamiast umów o pracę zmniejszają lojalność pracowników- mniej im się daje, ale też mniej można od nich wymagać (np. regulaminu pracy itp).
Tymczasem rząd wspiera ulgi i furtki w przepisach. To typowe dla Polski zjawisko, gdzie państwo stwarza warunki dla cwaniactwa i kombinatorstwa. Tym razem jednak wszyscy na tym tracą. Niech wreszcie rząd i przedsiębiorcy zaczną myśleć, droga do rozwoju nie biegnie na skróty!
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka