Twierdzenie, że „Kościół jest bezwzględnym obrońcą życia”, nie jest prawdziwe. Oszem, Kościół nie zgadza się na „zabicie” (tak, uważam że to właściwe określenie) cierpiącej osoby, która sama pragnie śmierci i prosi o nią, bo sama nie jest w stanie jej sobie zadać (lub wiązałoby się to z dodatkowym cierpieniem). Ale już pozwala na zabijanie np. w czasie wojny- i to niekoniecznie w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia, bo zawsze można by się poddać i liczyć na przeżycie wojny jako jeniec.
Można więc postawić zarzut tym, którzy zabijają w czasie wojny- że robią to „dla własnej wygody”, czyli dokładnie ten sam zarzut, którzy „obrońcy życia” ze strony Kościoła i jego wiernych stawiają tym, którzy chcą uczestniczyć w procesie eutanazji. Jednocześnie nie słyszałem, żeby Kościół głosił, że uczestnictwo w wojnie jest grzechem. Nie było też ani jednej demonstracji organizacji typu „Pro Life” przeciwko wyjazdowi polskich żołnierzy na misje do Iraku czy Afganistanu- gdzie przecież jada uzbrojeni, gotowi zabijać i czasem nawet rzeczywiście zabijają.
Kościół głosi też, że nie pozwala, żeby człowiek sam zadecydował o własnej śmierci… A przecież wielu zostało świętymi właśnie dlatego, że świadomie zrezygnowali z życia, np. Święty Maksymilian Marian Kolbe który świadomie oddał swoje życie za życie innej osoby (wybierając głodówkę, ale w oczywisty sposób prowadzącą do śmierci).
Hasło „Kościół bezwzględnym obrońcą życia” jest, jakby to określić stosując aktualne pojęcia i zjawiska społeczno-medialne, „hasłem marketingowym”. Takim przerysowanym, nie do końca prawdziwym- a mającym na celu jedynie zbudowanie odpowiedniego, „idealnego” wizerunku. W tym przypadku Kościół powyższym hasłem chce zbudować sobie wizerunek instytucji, która nie ma żadnych dylematów moralnych w ocenie co jest złe, a co dobre- może więc być wyrocznią moralną dla swoich wiernych. Tymczasem prawda jest taka, że i Kościół ma problemy z konsekwentnym opowiedzeniem się nawet za tak podstawową wartością, jak życie ludzkie i tak podstawowym nakazem moralnym, jak „nie zabijaj”…
Pytanie, w jakich sytuacjach zabijanie jest dopuszczalne, jest kwestią dyskusyjną, a nawet- polityczną… I nie jest to bynajmniej szczęśliwe dla ludzkości, o tyle że nie da się tej kwestii potraktować prosto i jednoznacznie...
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka