Smutny, żenujący to widok, kiedy Premier RP, Donald Tusk, jedzie z misją żebraczą na szczyt UE. Jego główne hasło na szczyt to „solidarność i przeciwko egoizmowi”. Cóż to za naiwne, żałosne wezwania… Przecież każdy kraj UE dba o swoje dobro przede wszystkim, i jest to normalne, naturalne! Tylko Polacy, niestety, wierzyli zawsze, że ktoś coś nam bezinteresownie da, pomoże nam… Przypomina to nieco sytuację przed II wojną światową, kiedy to Polacy czekali na pomoc ze strony swoich „sojuszników”…
Zresztą sam Premier Tusk jeszcze niedawno straszył euro-obligacjami mówiąc, że wyeliminują one słabszych, ale sam użył tego zagrożenia jako… argumentu za jak najszybszym wejście do strefy euro. A więc euro-obligacje są złe i egoistyczne, niesolidarne- ale jak Polska będzie w euro, to już będą dobre? Widać więc, że nawet Tusk w gruncie rzeczy nie wierzy w solidaryzm i altruizm silniejszych państw wobec słabszych.
Żebranie przed Unią Europejską, wyciąganie ręki po łaskawą pomoc, nie zda się więc na nic, a przy okazji ośmieszy nasz kraj (pokazując bezradność i naiwność jego rządu). Tymczasem być może dobrym pomysłem byłoby właśnie odwołanie się do… egoizmu bogatszych państw. W imię tego egoizmu muszą one pomóc Polsce i innym krajom naszego regionu opanować własny kryzys finansowy (walutowo-kredytowo-bankowy), po to żeby odzyskać ogromne pieniądze, które firmy z tamtych państw zainwestowały w Polsce. Szacuje się, że jest to ok. 400 mld euro- więc być może „taniej” byłoby udzielić wsparcia w wysokości 190 mld, takiej jak proponują Węgry, dodatkowo zapewniając sobie stabilność polityczną w tym regionie, co również ma wymierną wartość dla bogatszych państw UE? Nie byłaby to więc prośba o łaskę- ale zwrócenie uwagi na ich własny interes...
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka