Polska transformacja dzieli się na 3 etapy: pierwszy to prywatyzacja (1990-2000), drugi to transfer zysków (możliwy dzięki prywatyzacji) i zadłużanie za granicą niezbędne dla sfinansowania transferów (2000-2008). Trzeci etap, likwidacyjny- właśnie przed nami. Będzie nim wejście do ERM2- jego istotą jest zapewnienie stałego i korzystnego kursu wymiany złotych na euro. W ramach ERM2 kapitał zagraniczny oraz polski zlikwiduje resztki inwestycji w Polsce, a uzyskane z likwidacji złotówki zamieni na euro i przeniesie na Zachód. Potem, już po wprowadzeniu euro, banki będą mogły polskie depozyty spokojnie ulokować poza Polską- tam będą one „pracowały” i wspierały rozwój gospodarczy, a nie w Polsce…
Bałamutne i kłamliwe, albo po prostu głupie (nie wiem, co gorsze) jest argumentowanie, że ERM2 czy euro jest potrzebne Polakom zwłaszcza teraz, w kryzysie- tak twierdzi na przykład Leszek Balcerowicz. Przeciętny Polak nie myśli przecież teraz o tym, ile będzie kosztowała wycieczka zagraniczna, bo po prostu musi z niej i tak zrezygnować. Pewnym problemem są kredyty walutowe- ale te można spokojnie spłacać przy wsparciu NBP dzięki jego rezerwom walutowym (kosztowałoby to rocznie ok. 2 mld CHF, czyli zaledwie 2% rezerw). Reszta to korzyści ze słabego złotego- zwiększenie opłacalności eksportu, w więc nowe miejsca pracy!
Były szef banku centralnego Irlandii chyba wie, co mówi- twierdząc, że gdyby Irlandia nie miała euro, łatwiej by jej było walczyć z kryzysem- właśnie dzięki możliwości dewaluacji własnej waluty (po minięciu kryzysu może się ona przecież na powrót umocnić).
ERM2 jest dzisiaj potrzebne przede wszystkim inwestorom, którzy chcą uciec z polskiego rynku, w ramach globalnego procesu wychodzenia inwestorów z rynków wschodzących. Polska chce im to najwyraźniej ułatwić- być może zresztą trwa silny lobbing tych inwestorów na rzecz ERM2. Polskie elity nie są widać odporne na taki lobbing i ulegają kłamliwym argumentom o korzystnym bilansie dla Polski.
Nie mam nadziei, że Polska powstrzyma się przez wprowadzaniem ERM2. Elity już się dogadują, nastąpiło duże zbliżenie stanowisk Premiera i Prezydenta w tej sprawie. Pewną nadzieję pokładam w Europejskim Banku Centralnym- może choć oni nie pozwolą Polsce na jawną auto-likwidację?
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka