Łukasz Foltyn Łukasz Foltyn
59
BLOG

Wzrost deficytu, czy podatków?

Łukasz Foltyn Łukasz Foltyn Polityka Obserwuj notkę 18

Nie ulega obecnie wątpliwościom, że dla walki z recesją muszą wzrosnąć wydatki budżetowe, bo to te wydatki muszą skompensować spadek inwestycji prywatnych i konsumpcji. Pozostaje pytanie, skąd państwo ma wziąć na to środki- możliwości są dwie: z emisji obligacji, a więc powiększenia deficytu budżetowego, czy też ze wzrostu wpływów podatkowych?

Jako socjalista oczywiście jestem za wzrostem podatków. Ale światowa klasa polityczna raczej o tym nie wspomina- Barak Obama już wycofał się z wyborczej zapowiedzi, że wycofa obniżki podatków dla najbogatszych, wprowadzone przez Busha. Dojdzie więc najpewniej do gwałtownego wzrostu deficytu budżetowego i długu publicznego. „Wzorcem” jest Japonia, gdzie dług publiczny wynosi obecnie 195% PKB, a jest to głównie wynik walki w tym kraju z kryzysem finansowym i recesją w latach 90-tych. W USA dług publiczny wynosi obecnie 60% PKB, jest więc jeszcze duże pole do pożyczania… Podobnie sytuacja wygląda z budżetami państw europejskich (Niemcy- 63% PKB, Francja- 64% PKB). W Polsce wynosi on 47% PKB.

Z walka z kryzysem poradzą sobie lepiej te kraje, które mają lepsze możliwości zwiększenia długu publicznego, jak i wzrostu podatków. Niestety, kraje takie jak Polska są tu w gorszej sytuacji. Inwestorzy zagraniczni nie chcą dalej finansować naszego długu, wycofują się z polskiego rynku, wyprzedając obligacje. Rośnie oprocentowanie obligacji, akceptowane dla inwestorów- a więc rosną koszty obsługi długu publicznego. W USA oprocentowanie obligacji 10-letnich wynosi 3.2% rocznie, w Japonii- 1.5%, w Polsce zaś- blisko 6%. Ze wzrostem podatków jest problem o tyle, że przecież ich obniżka była od lat fundamentem polskiej polityki gospodarczej. Byłoby szczytem kompromitacji, gdyby rząd liberałów podwyższył podatki. Nie padła na przykład propozycja, żeby wycofać się z planowanej na przyszły rok obniżki podatku dochodowego dla najbogatszych.

Chociaż, może Polska nie jest w tak złej sytuacji? Przecież polska myśl ekonomii liberalnej (a tylko taka w Polsce jest uznawana) już dawno rozwiązała dylemat, z którym borykają się wszystkie rządy na świecie: ciąć wydatki, podwyższyć deficyt, czy zwiększyć podatki? Liberałowie twierdzą, obniżka podatków powoduje wzrost dochodów budżetowych! W obliczu więc kryzysu polski rząd zapewne będzie „zmuszony” obniżyć jeszcze bardziej podatki, żeby zapewnić sobie większe środki- na spłatę dotychczasowego zadłużenia i wzrost wydatków na stymulowanie polskiej gospodarki. A inne kraje niech rozwiązują dylemat i stają przed trudną decyzją podwyższenia podatków...

Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka