Jak się teraz okazuje, liberalna zasada, że „państwo za nikogo nie odpowiada, każdy odpowiada za siebie” dotyczy tylko społeczeństwa- a nie kapitalistów. Gdy bowiem ludzie byli wyrzucani na bruk z pracy, z mieszkań, tracili środki do życia- państwo zbytnio się tym nie przejmowało, głosząc że sami są odpowiedzialni za swoje życie i państwo nie może, a nawet nie powinno im pomagać, bo w ten sposób zabije ich inicjatywę oraz naruszy święte zasady liberalizmu społeczno-gospodarczego. Natomiast gdy kryzys dotknął kapitalistów- to państwo robi co może, żeby im pomóc. Angażuje poważne środki finansowe, przejmuje różne zobowiązania finansowe (np. udzielając gwarancji prywatnym bankom, a to oznacza że w razie problemów będzie musiało spłacać pożyczki zaciągnięte przez prywatne podmioty gospodarcze).
Na długo przed wybuchem obecnego kryzysu pojawiło się w publicystyce lewicowej określenie neoliberalizmu jako „socjalizmu dla bogatych”. Zwracano uwagę na to, że neoliberalizm zasadniczo nie był niechętny państwu, ale tylko wtedy, kiedy zapewniało ono korzyści kapitałowi. W szczególności potrzebny kapitałowi był aparat przymusu państwa, umożliwiający zarządzanie społecznym kryzysem, który nieodłącznie związany jest z systemem kapitalistycznym. Państwo z jego pseudo-demokratycznymi rządami służy też tłumieniu niepokojów i kierowaniu na bezpieczne tory poczucia niesprawiedliwości. Teraz okazuje się, że można pójść dalej- i bezpośrednio, bezwstydnie (zważywszy na wcześniej głoszone poglądy) wydatkować pieniądze na wspomożenie kapitalistów. Mamy więc „państwo opiekuńcze”, ale tylko wobec bogatych.
Ta zasada obowiązuje także na skalę globalną. W bogatych państwach dopuszcza się interwencjonizm państwowy. Biedniejszym nie wolno tego robić- ceną za pomoc ze strony MFW jest przecież zobowiązanie do dalszej liberalizacji gospodarki i polityki społecznej (czyli jej likwidacji).
Jestem zwolennikiem socjalizmu, ale dla wszystkich. Nie łudźmy się jednak, że ci sami politycy, którzy dzisiaj tak troszczą się o interesy bogatych kapitalistów- z równym zapałem zadbają o zwykłych ludzi, gdy dotykają ich życiowe kłopoty, w szczególności gdy tracą pracę czy dach nad głową. W tej sytuacji z dwojga złego: socjalizmu dla bogatych i braku socjalizmu, czyli pełnego czystego liberalizmu- wybieram to drugie… Bo socjalizm dla bogatych to taki anty-socjalizm: mało że nie daje nic społeczeństwu, to jeszcze mu zabiera żeby dać bogatym…
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka