Wiceminister gospodarki z ramienia PO, Adam Szejnfeld, zapowiedział wczoraj, że rząd rozważa możliwość udzielenia gwarancji na pożyczki między bankami. Podobnie dzisiaj Gazeta Wyborcza apeluje, cytując „ekonomistów i biznesmenów”, o takie działania- w sytuacji, kiedy banki nie chcą pożyczać sobie nawzajem, a co gorsza- nie chcą udzielać kredytów przedsiębiorstwom. A to oznacza, że te nie mogą rozwijać a nawet prowadzić dotychczasowej działalności. Tylko że jak śmią takie żądania wysuwać liberałowie, ci sami, którzy jeszcze niedawno mówili, że „gospodarka ma się tym lepiej, im mniejsza w nim rola państwa”, oraz że „państwo może tylko psuć gospodarkę”? Ci sami liberałowie, którzy gdy wyrzucani na bruk byli pracownicy likwidowanych zakładów pracy, mówili- „nie wolno dawać zasiłków, niech bezrobotni sami sobie poradzą”? Teraz, gdy zagrożone są już także interesy klasy średniej i bogatych- żądają, żeby państwo im pomogło?
Bo co to znaczy „udzielenie gwarancji na pożyczki przez rząd”? To nic innego, jak przerzucenie całego ryzyka działalności gospodarczej na państwo! Ewentualne, a raczej pewne w tej sytuacji straty, poniesie państwo, czyli społeczeństwo… A zyski, jeśli w ogóle będą, co wątpliwe- będą rzecz jasna prywatne… Nie oszukujmy się- tu chodzi po prostu o transfer pieniędzy publicznych do prywatnych kieszeni. Chodzi o to, żeby dać biznesowi czas na wycofanie swojego kapitału, zastąpienie go państwowym i tym samym pozostawienie państwu wszystkich zobowiązań, które zaciągnął kapitał… Państwo nie powinno się na coś takiego decydować… Pamiętamy, jak liberałowie mówili, że „najpierw trzeba uszczelnić dziurawe naczynie, zanim naleje się do niego wody”? Dotyczyło to służby zdrowia… Niech teraz liberałowie będą konsekwentni i nie ładują publicznych pieniędzy w dziurawy jak się okazuje system gospodarczy…
Prawdą jest, że bez interwencji państwa, kapitalistyczna gospodarka nie przetrwa. Ale państwo powinno poczekać, aż prywatne firmy upadną- i skupywać masę upadłościową tych przedsiębiorstw, które są użyteczne społecznie. Wtedy rozpocznie się nowa era gospodarki, zarządzanej przez państwo, co będzie o wiele bardziej racjonalne jak widać, niż zarządzanie przez prywatny kapitał… Decyzje gospodarcze byłyby podyktowane dobrem społecznym i racjonalnym rachunkiem ekonomiczno-społecznym, a nie grą spekulacyjną, gdzie gospodarka staje się kasynem do gry hazardowej.
Dopuszczalna i potrzebna jest/była interwencja państwa, zmierzająca do ochrony depozytów ludności. Choć i oni w zasadzie nie powinni wcześniej ufać kapitalistycznym bankom… Ale nie jest dopuszczalna interwencja, która ma na celu ochronę spekulacyjnego kapitału! W przypadku liberałów byłaby to podwójna hipokryzja! Raz, że państwo w ogóle ingeruje w gospodarkę, dwa- że pomaga tym, którzy wcześniej najbardziej domagali się, żeby państwo nigdy nie ingerowało w gospodarkę!
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka