Ci z komentatorów życia politycznego w Polsce, którzy utyskują na rząd Tuska, że ten nie przedstawia żadnych śmielszych planów rozwiązywania palących problemów Polski (jak chociażby służby zdrowia- przedstawione przez rząd projekty ustaw to tylko, jak przyznaje sam rząd, pierwsze raczej mało znaczące rozwiązania, a co będzie potem- jeszcze nie wiadomo), najwyraźniej nie rozumieją założeń liberalizmu, na który przecież od lat powołuje się Donald Tusk i jego partia. Na drugi dzień po wygłoszeniu swojego expose, Donald Tusk występując przed Sejmem był zmuszony zwrócić uwagę na credo swojego rządu. Powiedział wtedy, że to nie rząd jest od rozwiązywania problemów- ale samo społeczeństwu. Zadaniem jego rządu jest natomiast przekazanie tych problemów do rozwiązania społeczeństwu. W myśl bowiem dominującej w Polsce liberalnej ideologii, państwo potrafi tylko przeszkadzać, szkodzić, nakładać haracze (podatki) które następnie są rozkradane przez urzędników.
Weźmy na przykład problem służby zdrowia. Tylko socjaliści, w dodatku ci XIX-wieczni, bo liberalna lewica już nie (wstydząca się zresztą słowa „socjalizm”), stawiają sobie za cel, żeby służba zdrowia była darmowa, a przez to powszechnie dostępna bez względu na poziom materialny pacjentów, a do tego jej poziom był jak najwyższy. Socjaliści więc szukaliby możliwości zwiększenia nakładów (publicznych) na służbę zdrowia, zarazem optymalizując wykorzystanie tych środków, choćby poprzez utrzymywanie publicznego charakteru służby zdrowia, nie nastawionego na zysk- ale maksymalizację korzyści dla pacjentów.
Liberałowie stawiają sobie zgoła odmienny cel- jest nim „uwolnienie” społeczeństwa od obowiązku finansowania wspólnej, publicznej służby zdrowia, na zasadach solidaryzmu społecznego (czy socjalistycznej współodpowiedzialności- bardziej „zobowiązującej”, niż solidaryzm). Oznacza to prywatyzację ochrony zdrowia, zarazem wyzbycie się przez państwo odpowiedzialności za jej jakość czy ceny. To, czy będzie na nią stać obywateli- też nie jest zmartwieniem liberałów, choć oczywiście będą oni przekonywać, że prywatyzacja doprowadzi do tego że będzie ona tania, zarazem najwyższej jakości, a ci których mimo wszystko nie będzie na nią stać- dostaną wsparcie od organizacji charytatywnych (a nawet państwa, choć jak rozumiem- tylko w okresie przejściowym „do w pełni liberalnego państwa i gospodarki”, poza tym przecież według liberałów wszelka pomoc „rozleniwia i dezaktywizuje” jej biorców, a więc jest szkodliwa i niepożądana).
Podobnie rzecz ma się z edukacją- w jej przypadku również liberałowie dążą do „uwolnienia” społeczeństwa od obowiązku finansowania publicznego systemu edukacji, a więc zarazem jego likwidacji. Niech rodzice sami finansują edukację swoich dzieci. Publiczne szkoły będą likwidowane bądź sprzedawane prywatnym inwestorom. Państwo nie będzie nawet kontrolować poziomu nauczania w tych szkołach, ani tym bardziej za ich poziom odpowiadać. Trzeba zostawić to „wolnemu rynkowi”, a wszelkie odgórne programy edukacji to „pogwałcenie wolności”.
Nie można więc liberalnemu rządowi Donalda Tuska stawiać zarzutu, że źle działa publiczna służba zdrowia czy publiczna edukacja, a rząd nie stara się ich naprawiać. Jedyny zarzut, jaki można postawić Premierowi, to ten- że te publiczne systemy nie zostały jeszcze zlikwidowane. To nic innego, jak „bastiony socjalizmu i totalitarnego myślenia”. Potem przyjdzie kolej na inne ministerstwa. Przecież na tej samej zasadzie nawet policja i wojsko mogłyby być w pełni prywatne- nie można bowiem „zmuszać” obywateli do finansowania instytucji, których nie chcą lub nie potrzebują, bo na przykład korzystają z prywatnych usług danego rodzaju…
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka