W wywiadzie dla Gazety Wyborczej Janusz Lewandowski, unijny komisarz ds. budżetu, przedstawia argumenty na rzecz utrzymania solidarnościowych funduszy unijnych, z których wydatną pomoc czerpie m.in. Polska. Mówi o tym, że dzięki tej pomocy korzysta także bogata część, ta która finansuje ową pomoc, gdyż dzięki niej biedniejsze kraje rozwijają się szybciej, stanowiąc coraz większy rynek zbytu dla produktów z bogatszych krajów. Jednym słowem- pomaganie biednym opłaca się bogatym.Co za piękne, racjonalne uzasadnienie solidaryzmu między biednymi i bogatymi, w tym wypadku- całymi narodami.
Tymczasem w kraju ci sami liberałowie i koledzy z ich opcji politycznej prezentują zgoła odmienne zdanie, jeśli chodzi o politykę społeczno-gospodarczą. Tak jak podzielona jest Europa na starą, zamożną i nową, ubogą- tak samo nasz kraj jest dziś podzielony: na garstkę zamożnych i resztę społeczeństwa, z którego większość żyje poniżej minimum socjalnego. Ale wobec tego podziału polscy liberałowie, a europejscy solidarnościowcy- są już liberalni. Głoszą i realizują poglądy, że pomaganie biednym to „odbieranie im motywacji do pracy”, „uczenie życia z pomocy, a nie z własnej pracy”, „wyrzucanie pieniędzy w błoto”, z drugiej zaś strony- „zamach na pieniądze zaradnych, by nakarmić leniwych”, itd. Itp…
Skąd taka dwulicowość i niekonsekwencja polskich liberałów? To raczej wynik braku poglądów w ogóle- zawsze głosiłem, że polscy liberałowie to de facto ludzie bez żadnych wypracowanych poglądów, bo polski liberalizm jest prymitywny a wręcz prostacki, niepoparty żadną głębszą refleksją i przemyśleniami. Obowiązuje więc prymitywna „filozofia”, odpowiednik filozofii Kalego: jeżeli ktoś coś chce od nas, to jest to z gruntu nieuzasadnione, ale jeśli my czegoś chcemy od innych- to wiadomo, że racja jest po naszej stronie. Przy czym w Polsce nie chodzi o to, że ktoś coś chce od samych polityków- ale od szeroko pojętej elity, w tym ekonomicznej, której rzecznikiem interesów w pierwszym rzędzie są polscy liberałowie (świetnie to ujął ostatnio Leszek Miller- „jeżeli komuś obniżać podatki, to przedsiębiorcom”).
Oby w toku prac na kolejnym budżetem UE unijni partnerzy Polski nie zechcieli odwołać się do polskiego liberalizmu, kiedy polscy politycy po raz kolejny będą domagać się solidarności na rzecz Polski ze strony bogatszych państw UE…
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka