Nie bądźmy naiwni- los przyszłych emerytów nie obchodzi właścicieli Powszechnych Towarzystw Emerytalnych, zarządzających OFE i pobierających z tego tytułu sowite prowizje. Nie są żadnymi dobroczyńcami, dlaczego miałby ich ten los obchodzić, dlaczego mieliby angażować się w obronę nie swoich interesów? Podnieśli wrzask i ogłosili akcję „broń emerytur” dopiero teraz, kiedy rząd chce odebrać im łatwy pieniądz z prowizji. Swoją drogą teraz dopiero wychodzi, jak kolejne rządy tolerowały drenowanie kieszeni przyszłych emerytów przez zarządzających OFE… Te zmiany powinny być wprowadzone już dawno, a nie dopiero przy okazji niebezpiecznego zbliżania się wielkości długu publicznego do dozwolonej przez Konstytucję granicy…
Z punktu widzenia zabezpieczenia przyszłych emerytów, bo ten argument jest podnoszony przez lobbystów OFE, nie ma różnicy czy gromadzą środki w OFE, czy na indywidualnych kontach w ZUS. W obu przypadkach mamy bowiem do czynienia nie z odłożonymi wolnymi środkami, ale długiem skarbu państwa wobec przyszłych emerytów. OFE muszą bowiem, zgodnie z ustawą, przekazywać 60% składek od razu na zakup obligacji rządowych. Tak więc 60% środków w OFE to nie żadne „żywe pieniądze” ale zobowiązanie państwa, że będzie w przyszłości wypłacał pieniądze z tytułu posiadania tychże obligacji. Jeżeli państwo dajmy na to zbankrutuje- to nie spłaci obligacji, tak samo jak nie wypełni zobowiązań wynikających z zapisów na indywidualnych kontach w ZUS. A jeśli nie zbankrutuje- to wypełni swoje zobowiązania bez względu na to czy mają one postać obligacji, czy ustawowego zobowiązania.
Nie jest też tak, że pieniądze w OFE należą do przyszłych emerytów i są „nie do ruszenia”, w przeciwieństwie do pieniędzy w ZUS. Otóż tak samo jak to się dzieje obecnie, tak samo w przyszłości, jeśli będą poważne problemy finansów publicznych- państwo może ustawą zmienić przeznaczenie środków zgromadzonych w OFE… Nawet jeśli będą tam nie tylko obligacje, ale i akcje. Może te fundusze znacjonalizować. Albo jak Premier Orban na Węgrzech- dać wybór: jeśli nie zgodzisz się na oddanie swoich środków z OFE państwu, to nie dostaniesz emerytury „z ZUS”… Przyszłych emerytów chroni tylko Konstytucja i sama demokracja. Konstytucja pozwala na odbieranie praw nabytych (obligacje czy zapisy w ZUS są w równym stopniu takimi prawami) tylko w skrajnych sytuacjach, demokracja zaś pozwala odsunąć od władzy tych, którzy będą chcieli w przyszłości zaszkodzić przyszłym lub aktualnym emerytom.
Obecnie proponowane zmiany nie pogorszą finansowo sytuacji przyszłych emerytów, a nawet ją polepszą. Rząd nic im nie odbiera- zmienia tylko formę prawną zobowiązań państwa wobec nich. Jest to podyktowane tylko i wyłącznie faktem, że Unia Europejska w swoich statystykach inaczej traktuje dług państwa wyrażony w obligacjach, a inaczej gdy ma on formę zapisów w ZUS. Przy okazji zaś, i to jest pozytywne w tych zmianach- w dużym stopniu zmniejszy się wartość prowizji wypłacanych zarządzającym OFE, przynajmniej w tej części, w której były one niemal całkowicie nieuzasadnione- czyli w tej, która była inwestowana w obligacje państwowe.
Liberałowie lubią powtarzać, że w ekonomii „nie ma darmowego lunchu”. Czas by ten darmowy lunch, bardzo drogi, skończył się dla firm zarządzających OFE…
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka