Poparcie dla obu kandydatów jest zbliżone. Wiele wskazuje na to, że szalę zwycięstwa przeważą głosy tych, co zagłosują na Kaczyńskiego tylko dlatego, żeby pokazać dezaprobatę dla rządzącej elity- polityków, publicystów i „osobistości”, którzy wspierają obecny rząd… Wydaje się, że podobnie było w poprzednich wyborach, dzięki czemu wygrał je Lech Kaczyński. Przy czym, znowu wbrew temu co głoszą elity, nie chodzi o to, żeby po prostu zrobić na złość rządzącej elicie. Tu nie chodzi o zasadę „na złość mamie, odmrożę sobie uszy”. To raczej dramatyczny gest, który ma skłonić elitę do zmiany swojej polityki- na bardziej pro-społeczną, na liczenie się z głosem tych, którzy wbrew propagandzie elity nie odczuwają, żeby w Polsce było „świetnie, a będzie jeszcze lepiej”.
Tacy wyborcy obawiają się, że jeśli kandydat Platformy wygra te wybory, to rządzące elity popadną w samozachwyt i uznają, że nie muszą nic zmieniać w swojej polityce, bo i tak mają zapewnione poparcie większości społeczeństwa. Jeśli jedna wybory wygra kandydat PiS, to będzie to sygnał alarmowy dla rządzących, który zmusi ich do korekty polityki- żeby nie przegrać przyszłorocznych wyborów parlamentarnych… Ważne przy tym, żeby w przypadku wygranej, Jarosław Kaczyński nie dał pretekstu elicie do atakowania go za „styl”, bo wtedy najbliższe wybory będą znowu plebiscytem „za lub przeciw demokracji”, który rządzący mogą łatwo wygrać…
W tym sensie wygrana Jarosława Kaczyńskiego wcale nie musi być zła dla Polski, a może nawet przeciwnie… Zresztą, merytorycznie różnica między oboma kandydatami jest i tak niewielka. Obaj są i konserwatystami światopoglądowymi, i neoliberałami gospodarczymi. Jeśli więc merytorycznie nie ma między nimi różnicy, to może warto uczynić gest dezaprobaty wobec rządzącej elity, który w dłuższym terminie dobrze przysłuży się Polsce?
Jedno jest pewne- to źle świadczy o polskiej demokracji, kiedy wielu wyborców nie może głosować zgodnie ze swoimi przekonaniami, bo nie mają „swojego kandydata”, i są zmuszeni do kalkulowania albo „mniejszego zła”, albo przeciwko komu zagłosować….
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka