Do tej pory uważałem, że mimo wszystkich zastrzeżeń wobec WOŚP i Jerzego Owsiaka, zwłaszcza tego swoistego przerostu formy nad treścią, megalomanii („najwięksi, najwspanialsi, najlepsi”) a nawet pychy organizatorów („ile żyć ludzkich uratowaliśmy!”)- warto dawać na WOŚP, bo w końcu pieniądze zostaną wydane na potrzeby chorych dzieci. A jednak- „nie wszystko złoto, co się święci”. Dzisiaj, także na skutek wielu tekstów na salon24, coś mnie oświeciło… Wniosek bynajmniej nie jest wesoły, bo wszystko wskazuje na to, że cały ten wysiłek wolontariuszy, bo to oni a nie Jerzy Owsiak najbardziej się napracują jak zwykle i nie zostaną za to tak nagrodzeni, jak ich szef- idzie na marne…
Twierdzę, tak jak wielu innych komentatorów na salon24, że sprzęt medyczny, ten który corocznie kupuje WOŚP, zostałby tak czy inaczej zakupiony- nawet gdyby nie było WOŚP… Bo to jest akurat najbardzie niezbędny w medycynie sprzęt, którego po prostu nie można by nie kupić w publicznym systemie zdrowotnym, jaki jest w Polsce. Może jestem jakimś niedowiarkiem, ale wierzyć mi się nie chce, że gdyby nie Owsiak- to nie byłoby w Polsce np. wystarczającej ilości inkubatorów dla wcześniaków… W końcu budżet NFZ to rocznie blisko 50 mld zł, a więc 1000x więcej niż ma do dyspozycji co roku WOŚP. Ten 0.1% budżetu NFZ na pewno dałoby się wygospodarować, co najwyżej zrezygnowano by np. z jakiejś części dotacji do sanatoriów, w końcu inkubatory czy sprzęt do badań onkologicznych jest niewątpliwie ważniejszy…
Innymi słowy- to, co uzbiera WOŚP, nie ma żadnego znaczenia dla sytuacji pacjentów…Gdyby sprzętu nie zakupił WOŚP- musiałby go z pewnością zakupić szpital z środków, jakie przekazuje mu NFZ (ewentualnie musiałaby wzrosnąć wycena danej procedury medycznej). Jest to zresztą zarazem tajemnica „sukcesu” WOŚP- może sobie swobodnie wybierać, na co wyda pieniądze, bo tam gdzie ich nie wyda- wyda swoje pieniądze państwo… WOŚP może więc sobie wybierać najbardziej „spektakularne” dziedziny medycyny, tam gdzie można szybko pokazać spektakularny efekt (i koniecznie nakleić nalepkę WOŚP- na lekach się nie da, więc WOŚP ich nie kupuje...). Zwłaszcza że, o czym pisałem wcześniej, i tak państwo bierze na siebie wszystkie koszty wykorzystania sprzętu, zwłaszcza koszty zatrudnienia personelu medycznego, które zwykle przewyższają koszty samego sprzętu- ale „zasługi” i tak spłyną wyłącznie na WOŚP… Jerzy Owsiak nigdy nie mówi, że jego działalność byłaby niemożliwa, gdyby nie to co robi państwo i NFZ…
Dlatego uważam, że pieniądze które zamierzało się oddać na WOŚP- lepiej przekazać innej fundacji, która kieruje pomoc tam, gdzie w innym wypadku by jej nie było… Czyli w takich przypadkach, które państwo całkowicie zaniedbuje (a nie jest nią, co by nie mówić, onkologia dziecięca- cięcia są w onkologii dorosłych niestety…).
W tej sytuacji, skoro działalność WOŚP nie poprawia sytuacji chorych- trzeba zastanowić się, czy cała ta rozrywka zorganizowana wokół działalności WOŚP nie jest nieuprawniona? Czy naprawdę jest co świętować, jest z czego być dumnym? A może nawet, faworyzując bezpodstawnie WOŚP, zmniejszamy szanse innych fundacji, które rzeczywiście są w stanie poprawić czyjś los?
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka