Mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, mawiał klasyk, który sam skończył nie najlepiej. W myśl tej zasady Bronisław Komorowski postanowił podsumować swoją prezydenturę kończąc z właściwym sobie rozmachem. I nie mam tu na myśl poniżenia AK względem Niemców, jako crème de la crème złotych myśli Bronisława Komorowskiego, nie mam też na myśl Shoguna jako kwintesencji szeregu gaf. To przecież drobnostki, które każdemu się przecież przydarzają, jako rzecze klasyczny zwolennik BK.
Kwintesencją prezydentury BK jest jego podejście do budżetu. Jak donosirzeczpospolita
Kiedy okazało się, że nie będzie drugiej kadencji. Obecny prezydent zaczął na potęgę roztrwaniać budżet. Z tego co opisuje dziennik, w większości wydatki przeznaczone były na finansowe wsparcie politycznych członów Kancelarii Prezydenta. Zapewne w Pałacu Prezydenckim zdawano sobie sprawę że zarówno bizantyjskie wydatki jak i dziwaczne, robione na potrzeby ostatnich tygodni zmiany w regulaminie (więcej w artykule w rzeczpospolitej) niemalże uniemożliwią funkcjonowanie Kancelarii nowego Prezydenta.
BK jednak kierował się przede wszystkim interesem „swoich” tak jak robił to przez ostatnie 5 lat sygnując swoim podpisem niemal każdy pomysł PO.
„Dobrze, sługo dobry i wierny! W małej rzeczy byłeś wierny, nad wieloma cię postawię. Wejdź do radości twojego pana" Ewangelia Świętego Mateusza uczy nas, że podejście do rzeczy małych jest sprawdzianem podejścia do rzeczy wielkich. Czy BK który nie potrafi w tak drobnej rzeczy jak zarządzanie Kancelarią zachować się Przyzwoicie był zdolny do tego by zapisać się dobrze w wielkiej polityce, jeżeli nie wiekopomne, jak chcieli by jego zwolennicy? Jak widać nie ma o tym mowy. Nie widzę sensu, debatowania nad politycznym wymiarem prezydentury, kogoś, kto nie umiał zachować klasy w kwestiach organizacyjnych i nie ma tutaj mowy o wpadce. Bo obserwujemy realizowane z premedytacją działania. Tutaj nie pomogą tłumaczenia, że to nie BK, że Kancelaria ma swojego szefa.
Nawet siląc się na próbę znalezienia tej wielkości i wybitności Komorowskiego, napotykamy problem, bo sam BK w swojej kampanii mówił o jakimś mitycznym Złotym Wieku, ale nie wskazywał konkretnie na jakiś swój wielki sukces.
BK dba tylko o swoich ludzi, nie obchodzi go, że przygotowuje problematyczne półrocze dla następcy, zresztą obserwując jego zachowania, podejrzewam że ten fakt zapewne sprawia, jeszcze przez chwilę, obecnemu prezydentowi przyjemność.
Brak jakiejkolwiek refleksji nad interesem kraju, w takich kwestiach jak budżet Kancelarii, pokazuje, że BK po prostu nie jest i nie był intelektualnie zdolny do bycia politykiem, który może cokolwiek dobrego dla Polski zdziałać.
Zastanawiam się już tylko nad jednym w kwestii tej prezydentury. Czy pieniądze wydatkowane były również na niszczarki do aneksu do Raportu z likwidacji WSI, czy czeka nas po tej prezydenturze równie tajemnicze zniknięcie dokumentów jak swego czasu miał to miejsce w teczce niejakiego Bolka.
urodzony w roku 1984, marzy o świecie będącym przeciwieństwem książki Orwella, z której tytułem jego urodziny się zbiegły. Politolog, przez monarchistów uznany za przedstawiciela romantyzmu politycznego. Uwielbia poznawać świat i odkrywać pozapolityczne aspekty romantyzmu. Pisze i czyta w dużych ilościach. Najlepiej przy akompaniamencie dobrego rocka w tle.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka