Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
oczywista nie powinnismy byc w zaden sposob kojarzenie z Panem od golych du.. czy lalkarzem od smoka telesfora czy teodora. PIS jest partia idei wiec trzymajmy sie z dala od tego typu osobowosci.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Masz z pewnością na myśli ludzi mówiących: "Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli"
Pozdrawiam
Sporo z Pana uwag ma sens. Istnieje przestrzeń polityczna między PO, a SLD (próbował z niej skorzystać Palikot) podobnie jak pomiedzy PO, a PiS (tu kłusują PJNowcy). Uważam, że osłabienie PO i wybicie jej argumentu, że "nie ma z kim przegrać" jest dobre dla demokracji, której podstawową zaletą jest balans miedzy rządzacymi i opozycją i straszak przegranych wyborów.
Z pewnymi zastrzeżeniami mogę równiez przyjąć Pańską nadzieję, że w nadchodzacych wyborach PiS osiagnie 35% i te wybory wygra.
I tu pojawiają mi się pytania. W jaki sposób i z jakimi sojusznikami PiS mógłby przejąć realną władzę i rzadzić. Nie chodzi mi o ewentualną koalicję w Sejmie, bo taką zwykle daje się sklecic (vide rok 2005). Chodzi mi o władze realną. Pan wybaczy ale w oparciu o wyborców ze wsi i małych miasteczek, którzy najczęściej nie chodza na wybory (cytat z Pańskiego tekstu) rządzic się nie da.
Mamy następującą sytuację rzeczywistą. Prezydent, sejmiki wojewódzkie i samorządy najwiekszych miast maja okreslone barwy polityczne. Wiekszość istotnych struktur (wymiar sprawiedliwosci, środowiska uniwersyteckie, media, biznes czy pogardzani przez Pana celebryci) takoż. Do tego jednoznaczne otoczenie międzynarodowe.
Nie da sie rządzić będąc w zwarciu ze wszystkimi. Dlatego mam do Pana pytanie. Z jakimi srodowiskami i z jakimi instytucjami i strukturami PiS może i chce zawrzeć sojusze by móc realnie rządzić? Już nie bedę się pytał o ławkę kadrową bowiem wiekszość ludzi, którzy w latach 2005-2007 otarli sie o rządy Marcinkiewicza i Kaczynskiego jest dziś poza PiSem lub w ogóle poza polityką.
I dopóki na tak sformułowane pytanie nie dostanę odpowiedzi to jesienią tego roku zostanę w domu i będę się przyglądał na wybory jak na mecz piłki nożnej.
Pozdrawiam
Ale by Panu dodatkowo zilustrowac problem opowiem o swoim mieście. Od dwudziestu lat w wyborach municypalnych zwyciężają albo "postkomuchy" albo "postsolidaruchy" (przepraszam za kolokwializm). Oczywiście nazywają się różnie, ale istota jest taka jak przedstawiłem. I ja jako człowiek żyjący i kiedyś pracujący w tym miescie przez wiele lat następnego dnia po wyborach wiem spośród jakiego grona ludzi będzie nowy prezes od śmieci, wodociagów czy ciepła, a kto bedzie kandydatem na dyrektora muzeum miejskiego czy ośrodka sportu. O skarbniku miejskim nie mówiąc.
Po prostu obaj rywale mają w zapleczu ekipy zdolne do przejecia realnej władzy w miescie tzn. pokierowania wszystkimi istotnymi dla miasta strukturami. I co ważne mimo rywalizacji wyborczej ekipy te nie są przesadnie ze sobą skłócone.
Oczywiscie jest i PiS (wczesniej reprezentujący różne odłamy tzw. środowisk niepodległościowych), który w wyborach parlamentarnych osiąga bardzo przyzwoite wyniki (lubelszczyzna). Tylko, że PiS nigdy w miescie nie rządził i nie dysponuje żadna ekipą zdolną do rzeczywistego przejęcia władzy.
Otóż uważam, że w skali kraju jest podobnie.
Z oczywistych względów (pan jest gospodarzem swojego bloga) nie oczekuję natychmiastowej odpowiedzi.
Z wyrazami szacunku.
Mam wprawdzie czas, żeby w tej chwili napisać krótki komentarz, ale już nie na to, aby z miejsca "wysmażyć" tekst. Dlatego proszę o cierpliwość, ale obiecuję odniesienie się do poruszonego przez Pana tematu, bo jest on faktycznie i ważny i interesujący.
Pozdrawiam