Mrs Środa twierdzi, że instynkt macierzyński to brednia i fantom. Nie istnieje. Włosy stanęły mi dęba na myśl, że jakaś siła nakazała mojej Matce nie wylewać mnie do zlewu. Wręcz przeciwnie. Moja Mama całe swoje życie poświęciła na wychowywanie mnie i mojego rodzeństwa. Cóż ją do tego skłoniło, jeśli jest osobą pozbawioną instynktu macierzyńskiego?
Oto propozycje:
1. Dobrobyt za Gierka i wizja socjalistycznego raju roztaczanego przez lata przed moimi rodzicami. Rodziłam się bowiem w latach 70-tych ubiegłego wieku.
2. Chęć przekazania swoich genów przez moich rodziców dalej.
No dobra, ale w takim razie skąd ta chęć, skoro nie jesteśmy - jak twierdzi znana Środa z tytułem profesorskim - osobnikami biologicznymi, tylko jakimiś efemerycznymi efemerydami istniejącymi w oderwaniu od środowiska.
3. Bojaźń boża, którą moi rodzice odczuwali, zmłóceni przez lata wtłaczaną im szkodliwą i kłamliwą propagandą koscielną.
Dlaczego więc wspominam swoje dzieciństwo jako szczęśliwe? Powinnam do dziś nosić ślady siniaków i spać zawsze przyz zapalonym świetle.
Pozostawmy w spokoju moich rodziców. Ale pytanie pozostaje: jak to możliwe, żeby przez tysiące lat ludzie rozmnażali się i wychowywali i przetrwali bez udziału jakiejś siły pozarozumowej typu instynkt macierzyński?
Kto ich wykarmił w pierwszych miesiacach życia?
A może to jest tak, że do połowy XX wieku kobiety miały ten instynkt, ale w drodze resocjalizacji postępowej po prostu go straciły, i zrozumiały, że przez długie wieki ich matki, babaki i prababki były okłamywane przez jakiś ponadnarodowy spisek?
Co na to wszystko papa Darwin?
I na koniec. Po co nam edukacja seksualna, skoro jesteśmy istotami nieziemskimi, pozbawionymi instynktów?
Inne tematy w dziale Kultura