Otóż wreszcie wiem! Wreszcie odkryłam, dlaczego nie mogłam się stać lewakiem, mimo niegdysiejszych szczerych chęci. Sprawa bardzo prosta, arcyboleśnie prosta. Tak prosta, jak ja.
A na śmiesznym tle sprawa powstała....
Ruch feministyczny, mocny, zwarty i gotowy. Większośc piśmiennych ludzi zna jego postulaty i wie, że to wspaniała łąka dla pasących się na niej lewicowców. No bo, kto jak nie lewacwto popiera te wszystkie postulaty "prawa do brzucha", "Samiec twój wróg" etc etc.
Dziś jadę sobie samochodem z jednego końa Polski na drugi i w przerwie "Fausta" Gounoda słyszę w wiadomościach o antyfeministycznym ruchu, który w zeszłym roku skupiał kilkaset osób (chyba w Norwegii, albo w Szwecji), a dziś ma już 5 tysi oddanych zwolenników. Postuluje hasła w stylu"Precz z dyktaturą babochłopów", "mężczyzna też człowiek" etc etc. A co najważniejsze, popierają go wszystkie ruchy i ugrupowania lewicowe.
Zamyśliłam się. Jak to jest popierać hasło "samiec twój wróg" i równocześnie krzyczeć "precz z babami".
Czy ktoś mi racjonalnie wytłumaczy, jak taki dualizm poglądów jest możliwy?
Przyznam, że ta ętelektualna ekwilibrystyka godna jedynie umysłów szeroko otwartych.
A wiecie, kto powiedział, że otwarty umysł jest jak otwarte usta - oznaką głupoty?
Co wy na to?
Inne tematy w dziale Rozmaitości