O dzieciach, ponieważ już za kilka dni będziemy świętować Dzień Dziecka.
Tamat dla mnie ważny, żywotny, ciągle krąży wokół mnie. W którymś numerze "Uważam, Rze" przeczytałam list czytelniczki, chyba nauczycielki, w ktorym pisała, że dzisiejsze dzieci często nie znają dokładnie swojego adresu zamieszkania, tzn, nie potrafią wyartukułować numeru domu, ulicy, ale za to świetnie orientują się w lokalizacji galerii handlowych w swoich miastach.
Potem, w tymże "Uważam, Rze" czytałam artykuł o filmie "świniki", a w zasadzie o problemach nastoletnich i młodszych dzieci z prostytucją, o raju dla pedofilów z zachodu, jakim jest Polska, o tym, ze dzieci coraz częściej i szybciej staczają się na samo dno, tylko po to, by nadążyć za rówieśnikami w posiadaniu jakiegoś gadżetu, ciuchu etc.
Ktoś niedawno przypomniał głośną aferę z gimnazjalistach w ciąży po zabawie w "słoneczko".....
Pomyślałam, że to wszystko przesada, że marginalne zjawiska, że patologia, nie norma. Aż kilka dni temu przez przypadek wpadłam na jedna ze stacji telewizyjnych przeznaczonych dla dzieci. Sądząc po kreskówce, jaką akuratnie miałam możliwosć obejrzeć - dla dzieci do maksymalnie 12, 13 lat. Kreskówk, jak kreków, specjalnie się nie znam, dużo huku, ryku, jakiś skaczących obrazków, przemocy, dziwnego słownictwa. Pomyślałam, że gdyby ktoś zmusił mnie do godzinnego "delektowania się" tym czymś, skończyałabym na kanapie z workiem lodu na głowie, wodą i przeciwbólowymi tabletkami.
Ale to, co nastąpiło za chwilę, zszokowało mnie najbardziej. Jedna kreskówka, trwająca na oko jakieś 10 minut, przerwana była trzykrotnie pasmem reklamowym. Reklamy jeszcze bardziej hałaśliwe, jazgoczące, obraz szaleńczo przeskakujący z różnych punktów, musisz to mieć muszisz to mieć musisz to mieć musisz to mieć!!!!! Jedyny przekaz, jaki można odebrać. Na ekranie dzieci w wieku ok 12 lat, dziewczynki i chłopcy w makijażach (tak, płci obojga), zachęcające rówieśników do nauki wizażu (!!!!) i stylizacji w jakiejś galerii handlowej. Jeszcze kilka różnych sekwencji, przeplatających się drogich zabawek, eletronicznych gadżetów....i powrót do hałaśliwej kreskówki. I tak trzy razy, czas łącznie ok 18 minut (z reklamami). Musiałam wyłączyć, bo zaczęło mi się kręcić w głowie (nie przesadzam).
A potem oblał mnie zimny pot. Przypomniałam sobie właśnie wtedy ten artykuł o "Świnkach", o tych imprezach ze "słoneczkiem", o dzieciach z ośrodka szkolno wychowawczego, z którymi miałam kiedyś zawodowy kontakt a których każda myśl, każde działanie przesiąknięte było zoologiczną nienawiścią do dorosłych........
Puenty nie będzie. Bo i jakaż puenta może tu być dobra. Życie, świat, człowiek, nie znosi pustki. Jeśli dziecko spotyka ją - pustkę - w domu, szuka wypełnienia. Znajduje najczęściej telewizor i ten telewizor staje się jego jedynym partnerem w rozmowie.
A potem już tylko nicość i nienawiść....
Inne tematy w dziale Rozmaitości