Kiedy robiłam prawo jazdy, zdarzało mi się podczas godzin szkoleniowych złamać jakiś przepis, najczęściej była to przekroczenie dozwolonej prędkości, albo najazd na podwójną ciągłą. Wtedy mój instruktor łapał się za głowę i mówił, że samochód z L-ką ma świecić przykładem. Że co sobie ludzie pomyślą, gdy zobaczą L-kę piratująca po ulicy. To tak jakby zobaczyli księdza śpiącego po pijaku na ławce w miejskim parku.
Łamiące przepisy drogowe L-ki zdarzaja sie w każdym mieście, tak samo zdarzaja się księża grzeszący jawnie i gorszący społeczeństwo. Dobrze się dzieje, gdy skandaliczne zachowanie duchownych jest publicznie napiętnowane - w końcu nie są to przeciętni obywatele. Są odpowiedzialni za rozwój duchowy tej części społeczeństwa, która im zaufała. A jest to spora część. I zaufanie to jest tak duże, że nawet karygodne wybryki poszczególnych księży nie są w stanie zachwiać tej pewnosci, że kosciół to jednak coś wiecej niż księża. To dwa tysiące lat tradycji, kultywowanie wartości, pięlęgnowanie tradycji i oparcie dla mnóstwa zagubionych.
W latach studenckich zapomniałam zupełnie o swoich obowiązkach wynikajacych z tego, że przynależę do kościoła katolickiego. Fascynowałam się wieloma rzeczami, odkrywałam politykę, ale przede wszystkim zajmowała mnie sztuka,cały ten undergrand, niezbędny, żeby poczuć się lepszym od innych, buntowac się, pić i mieć wizje, spędzać noce na słuchaniu muzyki, kłaść się spać wtedy, gdy inni idą do pracy..... nie dotykałam wówczas ziemi....ech, piękne czasy. Gdzie jesteście? Mogę za Gogolem powtórzyć, że mój zobojętniały wzrok nie odczuwa przytulności, to co w dawnych czasach wywoływałoby na twarzy wyraz ożywienia, śmiech i nieskończone rozmowy, prześlizguje się teraz obok mnie i obojętne milczenie zachowują moje nieruchome wargi.
Tak więc za pan brat byłam kiedyś ze wszystkim, tylko nie ze swoją duszą. Chciałam (podświadomie) o niej zapomnieć.
Były to czasy, gdy ciągle odbywały sie bale za piątaka, a podróż za jeden uśmiech. I tak zjeździłam wiekszość Europy dzięki uprzejmości kierowców różnych państw, które z przyjaciółmi postanowiliśmy zobaczyć.
W roku 2000 wylądowaliśmy w słonecznej Italii. To była nasza pierwsza zwariowana podróż bez pieniedzy, z mapą, namiotem i puszkami konserw. Ponieważ swoje domy mieliśmy w plecakach, plecaki nas denerwowały, bo były za cieżkie. Przeszkadzały w zwiedzaniu. Nocowaliśmy gdzie popadło, ale gdzie popadło nie wchodziło w rachubę, jeśli chodzi o przechowalnie dla bagażu. Cóż robić? I oto wpadliśmy na genialny pomysł: kościół i ksiądz. On nam nie odmówi. Pod warunkiem, że jakoś sie z nim dogadamy.
Przekonanie Polaków, że u nas kiepsko z nauką języków obcych nigdy nie znalazło w mych oczach uzasadnienia. Polacy właśnie bardzo dobrze znają języki obce. Włosi natomiast uważają, że je znają, zwłaszcza angielski. Weryfikacja ich umiejętnosci wypadała zazwyczaj tragicznie. Ponieważ my raczej po angielsku, a księża z włoskiej, południowej prowincji niekoniecznie, dogadanie sie w kwestii bagażu nastreczało trochę trudności. Taki ksiądz zazwyczaj na początku bał się, ze chcemy go złupić, potem patrzył z niedowierzaniem, na koniec, gdy myślał, że nie widzimy, stukał się w czoło. Ale nigdy nie odmówił nam pomocy. Podczas miesiecznej wyprawy po Włoszech zwiedziliśmy mnóstwo parafii, korzystajac i z ich pomocy ale także z gościnności. Zawsze bowiem jeśli ksiądz nie mógł lub nie chciał ugościć nie tylko nasze bagaże, ale także nas, zjawiała sie jakaś osoba zwiazana z parafią, która zapraszała nas do domu, karmiła, pozwalała się umyć i wygodnie wyspać.
Tak było we Włoszech, we Francji, w Hiszpanii, w Holandii, w Portugalii i nie pamietam gdzie jeszcze. Wszędzie.
Nasza wdzięczność polegała na życzeniach zdrowia, zaproszeniu do Polski i wysłaniu na najbliższe święta kartki. Czasem też wysyłaliśmy wspólne zdjecie zrobione tam u nich naszym aparatem.
Teraz już jeżdżę swoim samochodem, albo samolotem, co oczywicie mocno zubaża moje doświadczenia życiowe, ale z pewnością jest wygodniejsze. I jeśli daję pieniądze na jakiś dobroczynny cel, to tylko księżom na tacę. Wiem, że nie zawiodą mojego zaufania.
Inne tematy w dziale Rozmaitości