Pragnę się skupić na dwóch istotnych, a pomijanych (bądź źle interpretowanych) elementach przypowieści. Pierwszy z nich dotyczy motywu cierpienia, a drugi najważniejszej badaj interpretacji księgi Hioba. Zaczniemy od tematu łatwiejszego czyli cierpienia.
W tekście ścierają się dwa zupełnie przeciwstawne poglądy interpretujące istnienie cierpienia. Z jednej strony pojawia się krytyka mistycznego myślenia, które uważało cierpienia, nieszczęścia i choroby (zwłaszcza psychiczne oraz trąd) za karę wymierzoną grzesznikom przez najwyższego, z drugiej zaś przypowieść postuluje pokorne znoszenie zastanego losu. O ile automatyczne łączenie ziemskiej niedoli ze sprawiedliwą odpłatą za występki i nieposłuszeństwo bożym prawom owocowało prześladowaniem niewinnych, i tu księga Hioba walczy z przesądami, o tyle stawianie cierpienia za rodzaj szczególnej wartości może być niebezpieczne. Dlaczego?
A to z tego powodu, że wierzący stawia się w paradoksalnej sytuacji, w której doświadczając cierpienia powinien dziękować Bogu za los w takim samym stopniu w jakim to robi, gdy doświadcza szczęścia. Choćby dla zdrowia psychicznego człowiek powinien jednak te stany odróżnić, a nie oszukiwać się. Skoro jednak cierpienie nie jest karą za grzechy to – jak wynika z księgi Hioba – może przyjść w dowolnym momencie i człowiek nie ma na jego pojawienie żadnego wpływu. Wydaje się niemniej, że poprzez konkretne działania cierpienia można zazwyczaj uniknąć. Ten kluczowy wątek nie pojawia się, ani w tekście, a tym bardziej nie jest głoszony z ust boskiego przedstawicielstwa na ziemi. Jeśli zatem Bóg chce ludziom przekazać, aby w trudnych chwilach nie robili nic z wyjątkiem wzmożenia praktyk religijnych, to z pewnością będzie to na rękę instytucjom kościelnym. Jeśli natomiast , ogólna refleksja dotyczyć ma tego, że cierpienie pojawia się w życiu ludzi i jest jego składnikiem, to jest to nader bezwartościowy banał.
Gdy pobożny Hiob zastanawiał się nad tym, dlaczego cały jego majątek przepadł w nader niespodziewanych okolicznościach stwierdził: „Podobno zgrzeszyli synowie moi, a złorzeczyli Bogu w sercach swych” (Hi 1;5). Myśli o synach którzy zgrzeszyli i którzy jakoby ściągnęli na ojca kare boską powtarzana jest dalej na kartach księgi. Hiob mówi ponadto coś jeszcze ważniejszego: „bo spotkało mnie, czegom się lękał, bałem się, a jednak to przyszło” (Hi 3;25). To właśnie zdanie jest kluczem do zrozumienia faktycznego przekazu księgi Hioba.
Hiob nie cierpiał bez powodu. W pewnym sensie zgrzeszył. Zrobił to przyciągając na siebie nieszczęście i cierpienie. Będąc bogatym starał się być pobożnym, ale czynił to, aby stłumić w sobie uczucia. Bał się , że kara spotka jego synów, którzy żyją w rozpuście i nie mają poważania dla innych. Bał się, że bogactwo które posiada jest w jakiś sposób niesprawiedliwe, że żywot prostego rzemieślnika jest uczciwszy niż życie które on prowadzi. Bał się, że straci to, co posiada i że nie będzie miał na to wpływu. Bał się w końcu tego, że jeszcze nie doświadczył w życiu cierpienia i że nie wie jak go przyjmie jeśli nadejdzie. W ten właśnie sposób przyciągnął na siebie cierpienie.
Kluczowa myśl jaką należy wysnuć po przeczytaniu księgi Hioba brzmi: „Jeśli o czymś wciąż myślimy – to nadejdzie”. Tę złotą myśl można także (i wręcz należy!) interpretować pozytywnie.
Hiob wierzył w sprawiedliwość boską, która odda mu to, co zabrała. Niemniej niektóre modlitwy i refleksje Hioba mają specyficzny charakter: „Umysł to mądry, a siła potężna. Któż Mu przeciwny nie padnie? W mgnieniu oka On przesunie góry i zniesie je w swoim gniewie” (Hi 9;4-5). Równie wyraźnie widać to na końcu księgi: „Wiem, że Ty wszystko możesz, co zamyślasz, potrafisz uczynić. Kto przesłania zamiar nierozumnie?” Oczywiście Hiob nie musiał i prawdopodobnie nie był świadomy , że tymi modlitwami niczym zaklęciami przepracowuje swą bezmyślną postawę z przeszłości. Wiara w nieskończoność i niepojętność mocy bożych jest w rzeczywistości tym samym, co wiara w potęgę (pod)świadomości, która to faktycznie aż dwukrotnie zmieniła jego los. No chyba, że ktoś na poważnie bierze zakład boga z szatanem… Proszę po prostu przeczytać oba powyższe cytaty myśląc o swojej osobie (bądź o swoim duchu, umyśle, woli, świadomości – wedle wyboru) i wnioski wysunąć samemu.
Podsumowując. Przypowieść o Hiobie jest zbrukana utartymi interpretacjami głoszonymi na kazaniach, w szkołach przez katechetów lub polonistów a nawet opisywanymi przez magistrów katolickich uczelni. Jeśli księga Hioba uczy nas czegokolwiek, to uczy czegoś dokładnie odwrotnego niż łoży nam do głowy kler. Cierpieniu nie należy się poddawać i zazwyczaj zależy ono od nas. Co najważniejsze – da się go unikać.
Jedno jest pewne – katolicki Bóg miał zupełną rację rugając przyjaciół Hioba, którzy namawiali bohatera przypowieści, aby przyznał się do winy, zaakceptował cierpienie które przyszło za bliżej nieznane mu przewiny. W rzeczywistości, gdyby Hiob to zrobił akceptowałby los i bóg-umysł nie pracowałby na jego korzyść. Przyjaciół trzeba umieć sobie dobierać.
Komentarze
Pokaż komentarze (3)