Medialna nagonka na legalne substytuty narkotyków, jaką mogliśmy oglądać w programach typu "Uwaga" wreszcie przynosi wybierne skutki. Dni dopalaczy, które istnieją od kilku lat na polskim rynku są policzone. Cieszy się kilka zrozpaczonych matek młodych ćpunów, gromada społeczników, liczne grono abstynentów-ignorantów, mafia sprzedająca nielegal oraz władza, która nareszcie ma co zwalczać i tym samym udawać, że cokolwiek robi. Choć na biurokratycznym utrudnianiu i uniemożliwianiu handlu używkami nikt nie zyskuje, a tracą wszyscy - media przyklaskują akcji. Niech żyje sanepid!
"Dajcie mi winnego a paragraf się znajdzie" tą starą jak świat dewizą kierują się instytucje społeczne w polityce przeciwko dopalaczom. Radni, urzędasy, moraliści i grono ich pochlebców od lat bezczelnie głoszą, że chcą zniszczyć handel dopalaczami. Pikietują, zastawiają bramy, wypowiadają czynsze, nasyłają co rusz inspekcje i kotrole ds. wszystkiego i niczego. Nie ma Żyda - lecz są dopalacze, wreszcie można kogoś kopać pod pretekstem działania na rzecz ogółu.
A tak na zdrowy rozsądek - kogo interesuje los pijaka, który dzień w dzień odurza się wódką? Oczywiście nikogo, tak samo jak i egzystencja studenta przypalącego nieco za dużo haszu nie jest czymś na tyle szczególnym, aby wzbudzać w społeczeństwie instynkty stadne. Jednak dostępność i popularność nieznanych dotąd środków dziwnym trafem zachęca ludzi, którzy nie mają pojęcia ani o uzależnieniach ani o historycznej i kulturowej barwności odurzania się do ignoranckiej pielgrzymki polegającej na wścibianiu nosa w nie swoje sprawy.
Korzeni współczesnej krucjaty antynarkotykowej nie należy szukać w pracy wybitnych lekarzy ani w przemyśleniach wielkich pedagogów, lecz w działalności populistów i szarlatanów szafujących utopijną wizją prostego, uczciwego i trzeźwego świata. Świata który nigdy nie istniał. Zwalczanie nowych używek nie wynika z nagromadzonej przez pokolenia wiedzy, a z nietolerancji, konserwatyzmu i głupoty przeciętnego człowieka, który chciałby mieć ładną pogodę i pełny talerz zza którego nie dostrzega złożoności świata. Takim sposobem szary Kowalski popiera obłęd biurokracji, którego finalnym owocem będzie powrót do pełnego monopolu mafii na używki. Podczas gdy Kowalski będzie się cieszył, że narkotyków nie ma, jego dzieci zamiast iść na mszę pobiegną do dilera, co o dowodzik nie pyta.
W sprawach publikacji moich artykułów, zaproszeń towarzyskich tudzież ofert matrymonialnych... Ludwikpapaj[ET]gmail.com
My political compass (31.05.08) Economic Left/Right: 7.50 Social Libertarian/Authoritarian: -2.26 ( Classic liberal )
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka