Z wyborami jest dziwnym trafem zawsze tak samo. Nikt nam nie odpowiada, ale kusi aby przejść się i dodać do urny swoją wolę, licząc po kryjomu, że akurat ten jeden z parunastu milionów głosów będzie miał szczególną moc sprawczą. W obliczu tego, że nasz wybór i tak jest statystyczną ciekawostką głosujemy raczej tylko z zasady. Lub też z zasady tegoż nie robimy. Postanowiłem z pewnym przymrużeniem oka przyjrzeć się dylematowi liberalnego wolnościowca, który głosować chce. Chce ale ma problem…
Jarek „Przebrała się miarka, głosuje na Jarka” Kaczyński– Najpierwszy z kandydatów przyjmuje przed wyborami pozę nawróconego jakobina i całkiem skutecznie zbija kapitał na katastrofie smoleńskiej, przejmując równocześnie image zmarłego socjaldemokratycznego par excellance prezydenta. Idzie mu to sprawnie, gdyż i wygląda podobnie – może wyborcy się nabiorą? I tu wolnościowiec ma pewien zgryz – poprzeć wyszczekaną armię Krasnodębskich, Migalskich i Rydzyków za cenę uniknięcia nadchodzącej monopartyjnej władzy, czy też pokazać Jarkowi-stańczykowi figę? Dać pierwszeństwo jedynemu w europie konserwatywnemu singlowi, który ubiega się o urząd (którego swoją drogą nie pragnie, gdyż ryzykuje utratą kontroli nad partią), czy też śmiać się do rozpuchu?
Waldek „Lewy czerwcowy” Pawlak – Wielką nadzieją dla liberałów były wypowiedzi mr. Pawlaka na temat emerytur i ubezpieczeń. Były to jednak raczej faux pas wicepremiera. Mało któremu zwolennikowi wolności przypadną do gustu dotacje rolnicze, oleje rzepakowe i dramatyczna obrona drenującego społeczeństwo KRUSU. Tak samo jak i częstsze występowanie słów takich jak mleko, żywiec (a zwłaszcza jego skup interwencyjny), brojlery i pasza podczas sejmowych utarczek. Nawet agorysta nie musi popierać agrokultury.
Bronek Komorowski czyli hrabia z którego gaf dworuje sobie pół-polski (te Kaczyńskie pół), który przywiązany jest do premiera jak papużka nierozłączka. Jak powiedział kiedyś dosadnie Kazik Staszewski „Tuskowi też się należy, bo obiecał cudów na kiju różnych. To już mi śmierdziało ściemą, gdy weszli w koalicje z PSLem”. Takie właśnie uczucie może rodzić się w sercach antysocjalistów i inszych lyberałów, którzy nie dali się unieść polityce miłości i wizji ciągle odkładanych reform. Ale może należy Bronkowi zaufać a po uzyskaniu prawdziwej i pełnej władzy Platformersi wyciągną z zza pazuchy stos reform do podpisania (hmmm…) Póki co budżet i socjał rośnie tak samo jak oczekiwania wobec władzy.
Jurek-Marek. O ile socjalizm Kaczyńskiego jest patriotyczno-narodowy to Marek Jurek chciałby socjalizm (socjaldemokratyzm) ochrzcić. Do chrzczenia konieczne są nienarodzone dzieci a w przyszłości może także antyaborcyjne bojówki na wzór amerykański (polskim będzie przewodzić Joanna Najfeld), gdyż jak wiemy MJ jest niezłomnym wojownikiem praw płodów. Z pewnością jest to niezłomny kandydat z żelaznymi zasadami. Pytanie czy takim zasadom hołdują także wolnościowcy? Śmiem twierdzić że nie.
Grześ Napieralski jest fantastycznym kandydatem i gwarantem, że idee lewicowe, które zasadniczo nie idą w parze z wizją świata preferowaną przez prawdziwego liberała nie zdobędą szerszej popularności w katolickiej Polsce. Rękę daje sobie uciąć (ale lewą!), że mimo to jakiegoś libertarianina uwiedzie kandydat, który się Watykanowi nie kłania.
Andrzej Lepper – sytuacjoniści zrobili kiedyś happening, w którym wystawili na kandydata na stanowisko publiczne zwierzę (była to chyba świnia, ale ręki nie dam sobie uciąć – wolę żeby mi choć jedna się ostała). Start tego kandydata jest happeningiem samym w sobie, niestety tym razem słabo poparty pyskówkami, wysypywaniem zboża i blokowaniem dróg. W związku z powyższym nawet anarchistycznej gawiedzi kandydatura nie przypadnie do gustu, mimo iż sztabowcy Andrzeja będą walczyć jak lwy o poparcie. Na razie przemarsz Leppera przez miasto nie przyciągnął tłumów. Oj Polska nie da się już drugi raz zlepperować!
Jędrek Olechowski, czyli bohater pierwszej strony Faktu na którym został uwidoczniony kandydat przemawiający do sali po brzegi wypełnionej krzesłami. Olechowski musi sobie pluć w brodę, że nie zagrzał miejsca w Platformie odpowiednio długo, aby ta z wdzięczności wystawiła go do walki o fotel prezydencki. Prezentowałby się tak ciut, ciut lepiej niż Komorowski. A tak to mamy co? Kolejny modny euroentuzjasta, który nie umie zadbać o nowoczesny wizerunek polityczny.
Boguś Ziętek – Liberał może bez ogródek skwitować kandydata w ten sposób: Czerwony pomiot szatana, który całą swą wolą pragnie pogrążyć kraj w etatystycznej nędzy i załamać kapitałochłonny proces cywilizacyjny. Wybór tylko dla ryzykantów. Swoja drogą w Ziętkowym związku Sierpień 80udzielają sie nie tylko czerwoni ale nawet skinheadzi!
Janusz Korwin-Mikke pseudonim snajper, gdyż cały czas strzela sobie w stopę nieprzemyślanymi wypowiedziami. Tym razem JKM chce przyciągnąć tłumy takimi oto kwiatkami: kobietom należy odebrać prawa wyborcze + polityków należy gonić kijami (link). Korwin-Mikke jest jedynym kandydatem, który od lat uparcie startuje w wyborach prezydenckich i głosi hasła wolności gospodarczej. Chwała mu za to. Gorzej, że łączy te poglądy z konserwatyzmem, radykalną krytyką demokracji i porównuje RP III do III Rzeszy co sprawia, że potencjalni wyborcy traktują go jako (nie)groźnego wariata. Dać się porwać kontrrewolucyjnemu szaleństwu?
Kornel „no name” Morawiecki jest chyba jedynym kandydatem o którym nikt nic nie wie. Hasło niech prawda nas wyzwoli oraz opozycyjna przeszłość stawia Kornela gdzieś między Kaczyńskim a Korwinem, lecz traktowałbym go raczej jako mizerną podróbkę obu wymienionych polityków – sama antyrządowość nie jest mocnym argumentem gdyż opowiadają o niej wszyscy kandydaci bez realnych szans. Znakomita kandydatura dla miłośników kota w worku. Jednak zdecydowanie bardziej kot niż czarny koń.
W sprawach publikacji moich artykułów, zaproszeń towarzyskich tudzież ofert matrymonialnych... Ludwikpapaj[ET]gmail.com
My political compass (31.05.08) Economic Left/Right: 7.50 Social Libertarian/Authoritarian: -2.26 ( Classic liberal )
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka