Ludwik Dorn Ludwik Dorn
75
BLOG

WPIS O POWROCIE POLITYKI

Ludwik Dorn Ludwik Dorn Polityka Obserwuj notkę 45
 

12 listopada 2008 r.

 

 

 

 

 

 

 

Minął  Dzień Niepodległości, który jest świętem radosnym, i który po raz pierwszy po 1989 roku był obchodzony radośnie. Cichnie debata o tym, co powiedział poseł Artur Górski o prezydencie-elekcie Baracku Obamie. Można zatem zając się sprawami poważnymi i poczynić pewien wysiłek, by zajęli się nim także inni. Nie bardzo wierzę w skuteczność, ale, jak mawiają Rosjanie, striemitsa nada.

 

JP Morgan obniżył prognozę wzrostu PKB dla Polski w 2009 roku do 1.5%. I tak trzymamy się nieźle, bo „stara" Europa przeżywa recesję, a „pod kreską" znajdą się Czechy, Słowacja ( tak, ta która właśnie przyjęła euro) i Węgry. Nawet jeśli do prognoz JP Morgan podchodzić z dystansem ( a to z powodu wydarzeń sprzed ok. 2-3 tygodni), to inne szacunki także zakładają obniżenie - i to poważne - dynamiki wzrostu PKB. Mowa jest o 3.8, 3.5, 3%, a przypomnijmy, że cała ustawa budżetowa na rok 2009 oparta jest na założeniu wzrostu PKB 4.8%.

Wspominałem już na blogu mimochodem, że obecnie Sejm debatuje nad budżetem księżycowym, a debatuje w tempie ekspresowym. 6 listopada, podczas głosowania „pomostówek" koleżanki i koledzy z PiS- skarżyli mi się, że po głosowaniach, czyli nad ranem, maja posiedzenie Komisji Finansów Publicznych, która będzie rozpatrywać przed II czytaniem wnioski do sprawozdania o budżecie. Sprawozdanie już jest z datą 7 listopada. Drugie czytanie przewidziano na 19 listopada. Ponieważ w polskiej polityce słychać cymbał grzmiący i miedź brzdąkającą, więc sensacyjna wypowiedź ministra finansów z początków listopada ( był, to bodajże 3) nie wzbudziła  zainteresowania rozgorączkowanych polityków, komentatorów, publicystów i blogerów politycznych ( także na S24). A pan minister Rostowski powiedział, że założenia makroekonomiczne, w tym założenie 4.8% wzrostu PKB zostaną zweryfikowane pod koniec grudnia br. Dodał też, że jeśli założenia do budżetu, a zatem też budżet, nie zostaną skorygowane w grudniu, to w rok 2009 wejdziemy mniej więcej z takim budżetem, jak w projekcie, a następnie wydatki będą cięte i prawdopodobna staje się nowelizacja budżetu w ciągu roku.

Na początku odnotujmy, że w kraju, w którym istnieje normalna polityka, dziennikarze, opinia publiczna, taka wypowiedź miałaby siłę rażenia sporej bomby atomowej. To, że tak się nie stało u nas jest koronnym dowodem, że w Polsce tak całkiem normalnie to nie jest.

A teraz zastanówmy się nad kalendarzem. 19 listopada drugie czytanie i zgłaszanie poprawek - do tego czasu korekty wskaźników makroekonomicznych nie będzie. Teoretycznie rzecz biorąc rząd mógłby, z powodu radykalnej zmiany sytuacji gospodarczej, wycofać projekt budżetu przed II czytaniem, co merytorycznie byłoby najsensowniejsze, ale to z powodów konstytucyjnych wymagałoby politycznego porozumienia z Prezydentem, na co się nie zanosi.

III czytanie to 3-5 lub 16-19 grudnia, a z tego wynika, że ewentualne dostosowanie budżetu do skorygowanych wskaźników makroekonomicznych musiałoby się dokonać na senackim etapie prac. Ponieważ na poprawki Senat ma 20 dni, więc nie wierzę, by to było możliwe, nie z tego powodu, ze większość Senatu nie przyklepie tego, co rząd sobie zażyczy, ale że rządowi nie starczy czasu na stworzenie zupełnie nowego budżetu. Z tego wynika, że na 2009 rok będziemy mieli budżet księżycowy, wydatki będą cięte, a bardzo prawdopodobna jest nowelizacja, której spodziewać się należy po 7 czerwca, bo rząd nie strzeli sobie w kolano przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Co oznacza ta wielce prawdopodobna perspektywa w kategoriach politycznych? Oznacza koniec tzw. ery postpolityczności i powrót najbardziej klasycznego konfliktu politycznego - o dystrybucję i redystrybucję dochodu narodowego. W dodatku napięcie i natężenie konfliktu będzie niemałe, bo łatwiej zawsze nie dać niż dać i zabrać. Rozpoczęcie równie księżycowej jak projekt budżetu debaty nad przyjęciem euro i połączenie wyborów do PE z referendum wydaje się udzielaną niezależnie od siebie, ale treściowo tożsamą odpowiedzią PO i PiS na polityczne wyzwanie związane z budżetem. Ponieważ żadna z tych partii nie ma politycznej koncepcji rozegrania konfliktu wokół dystrybucji i redystrybucji dochodu narodowego, więc każda z nich wybiera taki wariant, który zminimalizuje przewidywane wyborcze straty. I jest to wybór wspólny. PO  i rządu nie stać na sformułowanie koncepcji rządzenia innej niż podtrzymywanie PiS-owskiej obniżki podatków, wzrostu wydatków i zmniejszania deficytu budżetowego, co w warunkach radykalnego spowolnienia wzrostu gospodarczego jest niemożliwe. PiS-u nie stać na sformułowanie linii politycznej, która nie miałaby charakteru roszczeniowego, a to będzie napędzać głosy przede wszystkim lewicy ( bezradność mojej partii ujawniła się podczas głosowania nad „pomostówkami", kiedy klub karnie popierał np. poprawkę objęcia pomostówkami doręczycieli telegramów). Obu stronom spór o euro spada tu jak z nieba.

Jeśli jednak PiS myśli choć troszkę o podjęciu gry politycznej na naprawdę dużą skalę, to pozwolę sobie na nieśmiałą radę. To dziś  zgromadzony zostać może polityczny kapitał, który w roku przyszłym można spożytkować do walenia PO po głowach budżetem rządu Donalda Tuska - i to w kategoriach bardziej owocnych politycznie niż czyste roszczenia ( z nich też, oczywiście, nie należy rezygnować). A początkiem takiej gry powinno stać się żądanie spotkania premiera i ministra finansów z szefami klubów i partii poświęcone budżetowi i perspektywie jego nowelizacji w trakcie roku. Udzielam tej rady bez specjalnej nadziei, że zostanie wysłuchana i przyjęta, bo w obecnym stanie rzeczy nie sądzę, by panowie Kaczyński i Gosiewski byli w stanie zrozumieć o co w niej chodzi, niezależnie od tego jak bardzo będą sobie forsować mięsień czoła.

 

 

 

 

 

Ludwik Dorn
O mnie Ludwik Dorn

Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (45)

Inne tematy w dziale Polityka