Ludwik Dorn Ludwik Dorn
59
BLOG

WPIS O SROCZCE

Ludwik Dorn Ludwik Dorn Polityka Obserwuj notkę 17
5 października 2008 r. WPIS O SROCZCE Jutro w nocy, gdzieś około godziny drugiej Sejm będzie obradował nad zgłoszoną przez PO ustawą o zmianie ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Jestem posłem niezrzeszonym i zgodnie z regulaminem na każdym posiedzeniu przysługuje mi 6 minut wystąpienia z trybuny sejmowej. Wspomniana ustawa jest jedną z ważniejszych, jakie Sejm dotąd rozpatrywał i dlatego postanowiłem zabrać głos w jej sprawie, ale że pora jest pogańska ( PO nie bez powodu chce ją ukryć w godzinach nocnych) i występ z trybuny pozbawiłby mnie możliwości powrotu do domu ( koleje podwarszawskie nie kursują między 24 a 4), więc korzystam z innej regulaminowej możliwości – złożenia tekstu do protokołu, zaś zamieszczam go na blogu po to, by ktokolwiek się dowiedział o treściach w nim zawartych, bo zakładam, że wystąpieniem złożonym do protokołu w debacie o drugiej nad ranem pies z kulawą nogą się nie zainteresuje. A zatem: Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Obradujemy o tak późnej porze nad projektem ustawy, która ma istotne znaczenie dla dystrybucji władzy politycznej w Polsce, bowiem dotyczy przebiegu i wyników wyborów samorządowych, które odbędą się na jesieni 2010 roku. Wnioskodawcy, posłowie PO chcą swojej partii zrobić dobrze i wpadli na całkiem niegłupi, można powiedzieć cwany, ale też bezczelny pomysł. W ramach uchwalonego Narodowego Programu Budowy Dróg Lokalnych rząd rezerwuje na lata 2009-2011 3 miliardy złotych przeznaczając je na współfinansowanie w proporcji pół na pół budowy i modernizacji dróg lokalnych razem z samorządem gminnym i powiatowym. Potrzeba rozwoju lokalnej infrastruktury drogowej jest oczywista dla każdego pieszego, kierowcy, radnego, wójta, burmistrza i starosty. Zamiarowi temu należy zatem tylko przyklasnąć. Ale w samym programie i w projekcie ustawy ukryty jest haczyk, polityczne cwaniactwo i bezczelność, które należy opisać, zdemaskować, a jednocześnie wskazać na sposób ich neutralizacji. Cwaniactwo i bezczelność polega na tym, że po stronie rządowej te trzy miliardy ( a w skali roku miliard) będą rozdawane samorządom bez uwzględniania jakichkolwiek zobiektywizowanych kryteriów, na zasadzie woli politycznej, a wyrazicielem tej woli politycznej będzie minister spraw wewnętrznych i administracji oraz wicepremier pan Grzegorz Schetyna. Zwróćmy uwagę na to, że proponowany art.10 w ustawie o dochodach jst mówi tylko o kryterium efektywnego wykorzystania oraz rozliczenia przez samorządy środków, nie mówi natomiast nic o innych kryteriach przyznawania. Mamy tutaj istotną różnice z programem „Orlik”, który mówi o boisku w każdej gminie. Skoro w każdej, to nie ma mowy o uprzywilejowaniu lub dyskryminacji. Wicepremier Schetyna na konferencji prasowej mówi jednak o 2000 kilometrów dróg gminnych (lub 1000 km dróg powiatowych), a zgodnie z uchwałą rządu dofinansowanie jednego projektu nie będzie mogło przekroczyć kwoty 3 mln. Gmin mamy 2487 ( nie licząc 65 miast na prawach powiatu) , powiatów ponad 300, więc łatwo wyliczyć, że gdyby w skali roku wszystkie uprawnione podmioty zgłosiły projekty na maksymalną kwotę dofinansowania ( co jest wyliczeniem czysto teoretycznym), to wyjdzie grubo ponad 8 miliardów, a do dyspozycji jest tylko jeden. Trzeba będzie zatem ciąć. Pytanie: wedle jakich kryteriów? Postaram się odpowiedzieć. Kryterium będzie proplatformerska postawa wójta, burmistrza i starosty. Przedłożony projekt ustawy ma bowiem dwa cele: rozbudowę dróg lokalnych ( i temu trzeba przyklasnąć) oraz polityczną ekspansję PO na tereny wiejskie i małomiasteczkowe ( temu zaś trzeba się przeciwstawić). W skali Warszawy, Poznania, aglomeracji śląskiej czy trójmiejskiej dodatkowe 3 mln złotych to niewiele, zginie w tłoku. W skali gminy wiejsko-małomiasteczkowej dodatkowe dwa, trzy kilometry drogi( a jeszcze z chodnikiem!) ma rangę autostrady. To dla każdego wójta i burmistrza kąsek gładki i zwiększone szanse na reelekcję, bo mieszkańcy będą wdzięczni i zadowoleni. I, jak sądzę, wielu nie oprze się propozycji: drogi wójcie masz tu dwa kilometry drogi, ale sam rozumiesz… idą wybory, zapisz się do PO albo przynajmniej wesprzyj listę jej radnych. Do przeprowadzenia setek takich transakcji łączących się w wielką operację politycznej ekspansji PO pan premier Schetyna jest człowiekiem jedynym. Wiedzą o tym najlepiej sami posłowie PO, bo to on przy pomocy metod twardych i konkretnych budował struktury organizacyjne tej partii, a obecnie przy pomocy takich samych metod zwalcza prezydenta Wrocławia, Rafała Dutkiewicza, który stanowi dla PO polityczne zagrożenie. Pan premier Schetyna uosabia typ skutecznego polityka, wyrażając się nieco z plebejska, konkreciarza, a ujmując to w bliskich mi kategoriach literatury dla najmłodszych sroczki, która Kaszkę warzyła, Swoje dzieci karmiła: Temu dała w garnuszeczku, Temu dała w rondeleczku, Temu dała na miseczce, Temu dała na łyżeczce A temu nic nie dała I frr…poleciała W jednej z wersji wierszyk kończy się zaś tak: A temu nic nie dała, Tylko łeb urwała I frr… poleciała. Wypisz, wymaluj wicepremier Schetyna. Cóż zatem należy robić, aby nie dać sobie łba urwać? Po pierwsze, nie można stawiać wniosku o odrzucenie tego projektu, tylko skierować go do dalszych prac: drogi lokalne rozbudowywać trzeba. Po drugie, w toku dalszych prac uchwalić, że dysponentem tych środków jest minister infrastruktury, a nie minister administracji publicznej. Po trzecie z mocy tejże ustawy powołać zespół opiniodawczy złożony z osób wskazanych przez wszystkie kluby i koła poselskie, które opiniowałby decyzje ministra o przyznaniu środków. Po czwarte, skierować projekt do komisji infrastruktury i samorządu terytorialnego oraz zobowiązać Komisję Ustawodawczą do opracowania opinii o konstytucyjności tego projektu. Moim zdaniem istnieje poważna wątpliwość natury konstytucyjnej związana z art. 149 ust.1 Konstytucji, który mówi o działach administracji rządowej. Trzeba postawić pytanie: jeśli drogi lokalne należą do działu infrastruktura, to czy przyznawaniem pieniędzy na ich rozbudowę może zajmować się minister właściwy do spraw administracji publicznej ( albo np. Minister Spraw Zagranicznych)? Od razu dopowiadam, że kwestią tą, pośrednio z mojej inspiracji, zajmowało się Biuro Legislacyjne, które powyższych wątpliwości nie podzieliło, ale tok rozumowania Biura Legislacyjnego wydaje mi się wątpliwy. Biuro odwołało się bowiem do art. 4 ust. 3 ustawy o działach administracji rządowej, nadając mu tak rozszerzającą interpretację, która wypłukuje z jakiejkolwiek treści normatywnej konstytucyjne pojęcie działu administracji rządowej. Istnieje zatem pilna potrzeba, by podniesionym problemem zajęli się konstytucjonaliści z Biura Analiz Sejmowych i Komisja Ustawodawcza. Może bowiem się tak zdarzyć, że z pytaniem do Trybunału Konstytucyjnego wystąpi przed podpisaniem ustawy Prezydent RP. A po co potrzebna dla rozwoju infrastruktury drogowej ustawa ma czekać? Liczę w poruszonych kwestiach na zgodne współdziałanie całej opozycji – i z prawa i z lewa – a także klubu PSL, który może się obawiać, że stanie się główną ofiarą urywania łbów przez pana premiera Sroczkę-Schetynę. Dziękuję Wysokiej Izbie za uwagę.
Ludwik Dorn
O mnie Ludwik Dorn

Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka