Ludwik Dorn Ludwik Dorn
58
BLOG

WPIS O SPRAWACH, KTÓRE NIE PRZEMIJAJĄ

Ludwik Dorn Ludwik Dorn Polityka Obserwuj notkę 44

 

Warszawa, dn. 21 kwietnia 2008 r.

 

Po konsultacjach politycznych z PSL Platforma Obywatelska obwieściła, że rezygnuje ze swego „sztandarowego pomysłu”, jakim było wprowadzenie w ordynacji wyborczej do Sejmu wyborów posłów w okręgach jednomandatowych. PSL nie wyraziło zgodny na ordynację „mieszaną”, przy której 230 posłów dostaje się do Sejmu w wyborach większościowych w okręgach jednomandatowych, a pozostali w wyborach proporcjonalnych. Z tego, co podano do publicznej wiadomości, nie bardzo wiadomo, czy PO przedstawiała koncepcję czystej ordynacji mieszanej (jak np. węgierska), która wymagałaby zmiany Konstytucji, a tę można zmienić tylko przy współdziałaniu z PiS, czy też była to koncepcja ordynacji na wzór niemiecki, która zmiany Konstytucji nie wymaga, zachowuje bowiem proporcjonalny rozdział mandatów, wprowadzając przy tym dwie drogi ich zdobywania. Tu dodać trzeba, że pełna recepcja wzoru niemieckiego wymagałaby zmiany Konstytucji, jednakże nie poprzez wykreślenie wymogu proporcjonalności wyborów do Sejmu, ale poprzez dodanie określenia, że konstytucyjna liczba posłów ma charakter orientacyjno-kierunkowy. Tak właśnie jest w Konstytucji RFN i umożliwia to rozwiązanie problemu tak zwanych „mandatów nadwyżkowych”. Sztywne określenie liczby posłów tak, jak to jest w Konstytucji polskiej, nie umożliwia wprawdzie wprowadzenia ordynacji „typu niemieckiego”, ale rodzi duże trudności i wymusza rozwiązania o dużym stopniu sztuczności. Taki projekt ustawy przedstawiałem w imieniu klubu PiS w sejmie IV kadencji. Został on odrzucony w pierwszym czytaniu głosami m. in. Platformy Obywatelskiej.

Rezygnacja przez PO z jednego z flagowych pomysłów, otwiera pole do działania przed PiS. W napisanym wkrótce po ostatnich wyborach parlamentarnych „Liście o Konstytucji…” przedstawiłem koncepcję podjęcia przez moją partię inicjatywy w dziedzinie reform konstytucyjnych i ustrojowych, przy czym proponowałem, by taka ogólna inicjatywa, rozpisana oczywiście na szereg konkretnych przedsięwzięć, miała nie tylko cechy demonstracji, ale realistycznego politycznego działania, co oznaczało wstępną otwartość na postulaty ustrojowe, co do których PO deklarowała, że są dla niej istotne. Polityczne przesłanki, które stały za zgłoszeniem tej koncepcji, były dość oczywiste:

 

1. Potrzeba istotnych zmian ustrojowych, która ujawniła się z całą siłą w latach 2003-2005 może zostać przytłumiona budyniowatą retoryką rządów miłości i zaufania oraz obietnicami „cudu”, ale prędzej czy później powróci, bo „nie przemijają sprawy one”;

2. Dobrze, żeby to PiS było tą siłą polityczną, która w sposób spokojny i realistyczny stale przypomina o potrzebie zmian w okresie politycznej dekoniunktury;

3. Opanowanie dzięki wykazywaniu inicjatywy przez PiS tego obszaru spraw publicznych postawi PO w niezręcznej sytuacji, a zarazem będzie impulsem do pojawiania się koalicyjnych napięć w stosunkach PO-PSL.

 

Niestety, zarysowana powyżej koncepcja została odrzucona a vista, a sam fakt jej ogłoszenia został wykorzystany do uzasadnienia zawieszenia mnie w prawach członka partii. Teraz, po ustrojowej rejteradzie PO, znowu otwiera się „okno możliwości” dla inicjatywy w dziedzinie ustrojowej. Najlepiej w nie wskoczyć zgłaszając zmianę Konstytucji, która określi konstytucyjną liczbę posłów w sposób jedynie indykatywny, oraz zmianę ordynacji wyborczej do Sejmu, która będzie w miarę czystą recepcją rozwiązań niemieckich. Nie zadowoli to fanatyków jednomandatowych okręgów wyborczych zrzeszonych w ruchu JOW-ów, ale jest to środowisko bez większego politycznego znaczenia. Istotny będzie sygnał: dotąd nie było wyborów do Sejmu w jednomandatowych okręgach, a teraz takie wybory będą i w ten sposób zostanie obsadzona połowa mandatów w Sejmie. Przy okazji można rozważyć zmniejszenie liczby posłów na Sejm (racjonalna redukcja nie powinna przekraczać 100 mandatów ze względu na liczbę ludności i rozmiar terytorialny Polski). Zgłoszenie takiego postulatu oznacza „wyjęcie go” PO (PiS nigdy racjonalnemu zmniejszeniu liczby posłów nie było przeciwne, choć nie przykładało do tego dużej wagi). Oczywiście jednym ze skutków realizacji tego postulatu byłby wzrost znaczenia partii dużych (PO i PiS) oraz zagrożenie stanu posiadania partii małych (SLD i PSL), więc w efekcie – napięcia w obecnej koalicji rządowej, a Platforma musiałaby się sama w oczach znacznej części opinii publicznej zdezawuować występując z atakami na ten pomysł. Przedsięwzięcie, które powyżej przedstawiłem, należałoby przeprowadzić (w sensie zgłoszenia inicjatywy) szybko, a jest to możliwe. Istnieje projekt zmiany ordynacji z IV kadencji – jego modyfikacja to jakiś tydzień niezbyt wytężonej pracy grupy posłów i prawników. Z punktu widzenia partykularnego interesu politycznego PiS realizacja takiego przedsięwzięcia ma jeszcze jedną zaletę: odbiera tlen inicjatywie Polska XXI, której w przeciwieństwie do szeregu publicystów i polityków nie lekceważę. Jeśli utrzyma się obecny, inercyjno-reaktywny model trwania PiS w opozycji, to Polska XXI uderzy przede wszystkim w PiS. Z panami Ujazdowskim i Zalewskim łączą mnie znakomite stosunki osobiste i towarzyskie, nie podzielam poglądu o niemoralności ich zachowania i decyzji, ale ponieważ decyzje te były takie, a nie inne, to uważam ich za przeciwników politycznych mojej partii, a zatem moich.

Nie wydaje mi się, żeby przedstawiona koncepcja miała jakieś istotniejsze wady merytoryczne lub polityczne. Mogę się oczywiście mylić, dlatego uprzejmie proszę o stosowne wytknięcia. A jednak zgłaszam ją z niezbyt mocną nadzieją na realizację. Widzę przed nią dwie bariery.

Pierwsza na tym polega, że jest to mój pomysł, co dla kluczowych osób w kręgu kierowniczym PiS czyni go z definicji niestrawnym.

Powód drugi związany jest z identyfikacją wewnątrzpartyjnych interesów w każdej partii, nie tylko w PiS. Realizacja tych zmian wpłynie bowiem na polityczny proces tworzenia list wewnątrz partii, charakter kampanii wyborczych, a co za tym idzie wpłynie tak na dystrybucję władzy i wpływów wewnątrz partii, jak i na alokacje środków finansowych, którymi dysponują partyjne centrale. Nie zamieszczając tu dłuższego wywodu i prosząc o zaufanie do poprawności prowadzonych rozumowań, ograniczę się do konkluzji: zmiana ordynacji wyborczej, jaką tu postuluję, doprowadziłaby do zmiany pozycji dotychczasowych prezesów okręgowych oraz prezesa partii, a wzmocniłaby organizacje partyjne na szczeblu powiatu, które potrafiłyby wymóc traktowanie siebie nie na zasadzie rozkazodawczej, ale politycznej. I to jest istotny powód, dla którego obawiam się, że przedstawiona wyżej koncepcja zostanie odrzucona przez przemilczenie.

Jest to także powód, dla którego przedstawiam ją publicznie. Może ona zostać odrzucona przez przemilczenie, ale jeśli trafi, choć po części, do przekonania aktywniejszych członków i sympatyków PiS, w tym tych, którzy toczą debatę publiczną w Internecie, to jest szansa, że na takie zmiany przyjdzie wreszcie koniunktura. Albowiem „nie przemijają sprawy one”. Trzeba się tylko starać, żeby nie przeminęły.

 

Ludwik Dorn

 

 

Ludwik Dorn
O mnie Ludwik Dorn

Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (44)

Inne tematy w dziale Polityka