Dowiedziałem się z Internetu, że Solidarna Polska nie tylko złożyła dzisiaj wniosek o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu w związku z kryzysem ukraińskim, ale też ustami rzecznika prasowego tej partii podała to do wiadomości publicznej silnie wspierając tym samym indywidualną inicjatywę posła Jarosława Gowina. Uważam za konieczne zaznaczenie swego sporego dystansu wobec podania do publicznej wiadomości faktu złożenia wniosku przez klub SP o nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, a dystansu wobec formalnego złożenia takiego wniosku. Uzasadnienie jest następujące:
Nie wykluczam, że nadzwyczajne posiedzenie Sejmu może być dla polityki Rzeczpospolitej w tym dramatycznym okresie użyteczne. Nie wykluczam, że dla obozu władzy, który obecnie prowadzi sprawy polityki zagranicznej może być wygodne, by taki wniosek składała opozycja. Problem w tym, że złożenie takiego wniosku, a tym bardziej podanie go do wiadomości publicznej winno być konsultowane dyskretnie z obozem władzy ( tzn. rządem bezpośrednio lub za pośrednictwem Marszałek Sejmu). Rzecz w tym, że konsultowane nie było.
2 marca uczestniczyłem w naradzie w KPRM poświęconej kryzysowi ukraińskiemu przedstawicieli sił politycznych i ekspertów z premierem Tuskiem i jego ministrami. Premier Tusk zapowiedział w miarę ciągły charakter tych konsultacji. Wszyscy odnieśli do tej propozycji z aprobatą. Premier przyjął moją sugestię, by nadać tym nieformalnym konsultacjom pewne minimum organizacyjne na niższych szczeblach, by mogły się one toczyć na bieżąco bez angażowania w to za każdym razem premiera, którego czas jest ograniczony. Praktycznie oznacza to, że przedstawiciele klubów i partii zajmujący się sprawą tego kryzysu wiedzą, do kogo zadzwonić, by uzyskać informację lub nieformalną opinię rządu w sprawie konkretnej inicjatywy. Premier Tusk poprosił też, by jeśli którakolwiek z partii będzie chciała wystąpić z jakąś nadzwyczajną lub niekonwencjonalną propozycją w sprawie kryzysu ukraińskiego, najpierw skonsultowała to z rządem. Potem niech robi jak uważa. Wszyscy przyjęli ten apel do aprobującej wiadomości. Ja także.
Rzecz w tym, że podanie przez rzecznika SP do publicznej wiadomości wniosku o nadzwyczajne posiedzenie Sejm i wsparcie w tym zakresie posła Gowina, który nie był stroną rodzącej się dorozumianej umowy oznacza uchylenie się od jej przestrzegania. Na to mojej zgody nie ma. Gdyby odbyła się rozmowa z Marszałek Kopacz , by zechciała skonsultować z rządem wniosek o nadzwyczajne posiedzenie, a decyzja o złożeniu wniosku została podjęta po zwrotnej informacji ze strony rządu, lub gdyby wniosek został złożony, ale nie podawano tego do publicznej wiadomości – to wszystko byłoby w porządku. A tak nie jest.
A w kwestii meritum. Uważam, że nadzwyczajne posiedzenie Sejmu i uzgodniona wcześniej uchwała Sejmu przed czwartkową Radą Europejską mogłyby być użyteczne. Ale najpierw chciałbym usłyszeć, co rząd na to. Tam gdzie w grę wchodzą egzystencjalne interesy Rzeczpospolitej zawsze będę przeciwny partykularnej partyzantce.
Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka