Poniżej zamieszczam mój list do Prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego. W kwestii referendum warszawskiego używam chłodnych argumentów politycznych, choć podzielam moralną i historyczna krytykę poczynań prezesa Jarosława Kaczynskiego formułowana przez Związek Powstańców Warszawskich.
Warszawa, 26.09.2013 r.
Ludwik
Dorn
Poseł
na Sejm RP
Solidarna
Polska
Szanowny Pan
Jarosław Kaczyński
Prezes Prawa i Sprawiedliwości
Szanowny Panie Prezesie,
pozwalam sobie skreślić do Pana parę słów w imię
wspólnej sprawy: sukcesu w referendum w Warszawie ws.
odwołania pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jest dla wszystkich
oczywiste, że sukces referendum zależy od spełnienia kryterium frekwencyjnego.
Najistotniejsze jest zatem przekonanie warszawiaków, by jak najliczniej 13 października
poszli do urn wyborczych.
Niestety działania podjęte przez Pana i Pańską
partię prowadzą do obniżenia frekwencji i porażki w referendum. Odwołując
się do symboliki litery „W” i słów Prezydenta Starzyńskiego, z września 1939
roku, w kampanii referendalnej tworzy Pan siatkę skojarzeń, w której
referendum nad odwołaniem nieudolnej Prezydent Warszawy splata się z godziną
„W”, wybuchem Powstania Warszawskiego i oblężeniem Warszawy przez armię
niemiecką. Jest Pan zbyt inteligentnym i świadomym wagi historycznych skojarzeń
politykiem, by nie zdawać sobie z tego sprawy. W ten sposób zniechęca Pan do
pójścia na referendum dwie istotne grupy mieszkańców Warszawy. Z jednej strony
ci, którzy czują się związani z tradycją powstańczą i ją kultywują uważają, że nadużyto dla celów walki politycznej
symboliki kojarzącej się z Powstaniem. Inne grupy warszawiaków odstręcza od
pójścia na referendum oczywista bezzasadność takich porównań, do których
skłaniają budowane przez Pana skojarzenia.
Wydaje mi się, że nie jest jeszcze za późno na
rewizję wykreowanego przez Pana
przesłania kampanii referendalnej, i wycofanie się z symboliki, znaków
graficznych nawiązujących do wybuchu Powstania Warszawskiego. Pan i Pańska
partia nie powinny tez z tego powodu ponieść poważniejszych strat politycznych.
Obywatele cenią, jeśli politycy potrafią przyznać się do błędu i wycofać z
niego. Najwyżej cierpi na tym miłość własna danego polityka. Ale i Pan i
ja zbyt wiele lat, traktując to jako swoje powołanie, zajmujemy się polityką,
by nie wiedzieć, że miłość własna często bywa monetą, którą opłaca się sukces w
polityce.
Z poważaniem,
/-/ Ludwik Dorn
Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka