28 września br. MON zerwało kontrakt z Metalexportem na dostawę 5 śmigłowców M-17, ten sam, którego podpisanie w lutym br. gromko zapowiadał min. Bogdan Klich. Twierdził wtedy, że śmigłowce zostaną dostarczone w lipcu, sierpniu lub wrześniu. Kontrakt podpisano jednak z 5 miesięcznym opóźnieniem. „Rzeczpospolita” przypomniała wtedy: na początku lutego tego roku minister obrony narodowej Bogdan Klich oficjalnie ogłosił, że zakończyły się rozmowy w sprawie zakupu od Metal-exportu pięciu używanych Mi-17. I zapowiedział ostateczne podpisanie kontraktu jeszcze w lutym. Stwierdził, że firma ma dostarczyć maszyny w „lipcu, sierpniu i wrześniu, a do końca roku – po dozbrojeniu i doposażeniu – mają być one przerzucone w rejon misji”.
Przyczyny opóźnienia MON tłumaczyło następująco: Firma, z którą negocjowaliśmy (Metalexport – red.), nie była w stanie przedstawić wszystkich wymaganych dokumentów – wyjaśnia płk Wiesław Grzegorzewski, dyrektor Departamentu Prasowo-Informacyjnego MON. – Teraz jednak je przedstawiła, dlatego umowa mogła zostać podpisana.
http://www.rp.pl/artykul/68342,507886_Kiedy_poleca_na_misje.html
Jeśli chodzi o papiery na początku lipca miało być wszystko w jak najlepszym porządku, teraz jednak jako oficjalny powód zerwania umowy wiceminister Marcin Idzik podał niewywiązanie się Metalexportu-S z zapisów umowy, a konkretnie niedostarczenie w 60 dni od podpisania umowy certyfikatów dotyczących zamówionych śmigłowców, co wedle prawników MON stanowiło wystarczający powód dla anulowania kontraktu.
http://www.altair.com.pl/start-5173
Nie komentuję wypowiedzi urzędników MON o kontrakcie z Rosoboronexport, który zastępuje umowę z Metalexportem. To temat na inną rozmowę i inny wpis. Przypomnę jednak, że p. minister Klich parokrotnie obwieszczał ( w tym na posiedzeniach sejmowej Komisji Obrony Narodowej), że dostawę śmigłowców dla PKW Afganistan uznał za priorytet w początkach swego urzędowania, czyli w grudniu 2007 roku. Od tego czasu mieliśmy do czynienia z trzyletnim festiwalem dobrych chęci połączonych ze skrajną nieudolnością, jako żywo przypominającą wysiłki MON zakupienia samolotów dla 36 specpułku ( w skrócie: samoloty dla VIP-ów).
Wierzę, że Metalexport nie dostarczył na czas certyfikatów śmigłowców, ale rzeczywistość parokrotnie już dostarczyła certyfikaty zaświadczające, że p. minister Klich jest pierwszą niedojdą w rządzie pana premiera Tuska.
Mamy jednak do czynienia z swoistym fenomenem politycznym. Dwukrotnie apelowałem do p. premiera Tuska, by tej certyfikowanej niedojdy pozbył się z rządu. Bez rezultatu, co mnie nie dziwi. Gdyby p. premier Tusk stosował wobec członków swej ekipy rządowej kryteria merytokratyczne, to w efekcie podważałby swoją pozycję, do czego, co zrozumiałe, się nie pali. Ale jednocześnie mamy do czynienia z faktyczną ochroną p. ministra Klicha przez opozycję: tę lewicową i tę prawicową. Dwukrotnie zwracałem się do liderów opozycji( PiS-u i SLD) z propozycją złożenia wniosku o votum nieufności wobec min. Klicha. Ponieważ wiem, że w PiS czynniki kierownicze mają ciężki uraz do mojej osoby, proponowałem, że napiszę im projekt uzasadnienia do wniosku, ale nie musze być przedstawicielem wnioskodawców. Prosiłem jedynie, by pozwolili mi się podpisać pod wnioskiem jako szaremu posłowi. Odpowiedzi były odmowne.
I tu kończą się moje zdolności analizy politycznej. Po prostu nie potrafię zrozumieć, dlaczego opozycja dyskretnie rozpięła nad certyfikowaną niedojdą ochronny parasol. Nie mam już nadziei, że go zwinie.
Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka