Ludwik Dorn Ludwik Dorn
454
BLOG

SAMARA A SMOLEŃSK

Ludwik Dorn Ludwik Dorn Polityka Obserwuj notkę 65

 

 
Publicysta tygodnika „Newsweek” http://newsweek.salon24.pl/ nabija się z posła Antoniego Macierewicza, szefa zespołu poselskiego ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, z powodu jego krytycznej wypowiedzi  http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8166570.html o kontrakcie miedzy MON a MAW Telecom na remonty rządowego Tu-154M , w której podnosił, że remont „tutki” przeprowadzano w zakładach w Samarze, które są własnością zaprzyjaźnionego z premierem Putinem rosyjskiego oligarchy Olega Deripaski.
Ocenę poziomu felietonowych figli p. red. Kacewicza pozostawiam czytelnikom. Inna rzecz, że p. Macierewicz cokolwiek tradycyjnie nie wskazał na żaden związek faktu, iż „tutka” była remontowana w zakładach Deripaski z katastrofą smoleńską. A wedle moich informacji związek taki jest możliwy, ale jego istnienie oraz ewentualną siłę trzeba dopiero stwierdzić i zbadać, powstrzymując się do tego czasu od stwierdzeń, których nie sposób udowodnić lub uprawdopodobnić.
Zbadać należy dwie sprawy:
1.     Czy zakłady w Samarze dysponowały dokumentacją techniczną „tutki”? Poruszył tę kwestię dziennik „Polska”. Nie wykluczone jednak, że wyprawa do Samary polskich ekspertów może mieć jeszcze jedno dno i to o wiele bardziej szokujące. Jak udało się ustalić "Polsce", poprzedni tupolew, który przechodził remont w tych samych zakładach, rozbierany był na części bez dokumentacji technicznej. Inżynierowie, aby poskładać go później w całość, za każdym razem, kiedy wykonywali demontaż elementów maszyny, musieli wykonywać dokumentację takiej czynności, robiąc na przykład zdjęcia.http://www.polskatimes.pl/stronaglowna/282768,czy-pilot-powiedzial-patrzcie-jak-laduja-debesciaki,id,t.html#material_2. Z wątpliwościami czy Samara dysponowała dokumentacją techniczną Tu-154M spotkałem się dużo wcześniej, pod koniec kwietnia br. Podniosła je jedna z osób funkcjonujących w branży zbrojeniowej. Do takich informacji zawsze mam stosunek realistyczny – kieruję się zasadą ograniczonego zaufania. Czekałem zatem na okazję, by wstępnie ją zweryfikować. Taka okazja się nadarzyła, pewien wysoki rangą i stanowiskiem wojskowy stwierdził w rozmowie towarzyskiej, że zakłady w Samarze taką dokumentacją dysponują. Ale rozmowa miała charakter nieformalny, a zatem ponieważ verba volant, scripta manent,to pozostaje mi zadać w tej sprawie zapytanie poselskie, co uczynię.
2.     Dlaczego dopuszczono do tego, że ze zmianą zakładu remontującego rządowe „tutki” z Wnukowa na Samarę zakończyły się treningi naszych pilotów na symulatorze ( jedyny taki symulator jest we Wnukowie). Tu już dysponuję wiedzą oficjalną ze spotkania podkomisji komisji obrony narodowej z kadrą dowódczą i lotnikami z 36 specpułku. Zacytowałem wówczas krytyczny wobec tego symulatora fragment przywoływanego wyżej artykułu z „Polski”: To bardzo archaiczne urządzenie i obecnie praktycznie nieprzydatne. Równie dobrze można byłoby wsiąść do kabiny samolotu i bawić się guzikami - mówią lotnicy. I zapytałem jak jest naprawdę. Otrzymałem odpowiedź, że:
- wprawdzie kabina symulatora nie odpowiada dokładnie kabinie naszej „tutki” z powodu licznych dokonanych modernizacji, ale szkolenia są bardzo przydatne;
- szkolenia trwały do czasu przeniesienia remontów do zakładów w Samarze;
- umowa z MAW Telecom nie zawierała wymogu szkoleń na symulatorze;
- poprzednia umowa także go nie zawierała, ale – to moja opinia – ponieważ we Wnukowie remontowano „tutki” „od zawsze”, to i szkolono naszych pilotów „od zawsze” i nikomu nie przychodziło do głowy się z tego wycofać.
Z kolei podczas spotkania z lotnikami nie mogli się oni nachwalić szkoleniu na wnukowskim symulatorze. Zaczęli o tym mówić sami, nie pytani.
Zatem mój wniosek jest taki, ze przeniesienie remontów do Samary wpłynęło na obniżenie poziomu wyszkolenia naszych pilotów latających na „tutkach”. I sprawa ta stanie się przedmiotem mojego kolejnego zapytania poselskiego.
Panu posłowi Macierewiczowi radziłbym zatem, by zastanawiał się nad tym co mówi, a komentatorom i publicystom, którzy się z niego nabijają doradzałbym ostrożność. Wprawdzie p. Macierewicz nie zawsze wie, co mówi, ale sprawa, którą się zajmuje – katastrofa smoleńska – jest bardzo poważna i mogą istnieć takiej jej aspekty, o których p. Macierewicz nie wie, ale wiedzą inni. I kiedy uznają, że dysponują udokumentowaną wiedzą, mogą podjąć decyzje o podaniu jej do wiadomości publicznej. A wtedy figlarni szydercy pokroju p. Kacewicza mogą się znaleźć w niezręcznej sytuacji.
 
 
 
 

 

Ludwik Dorn
O mnie Ludwik Dorn

Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (65)

Inne tematy w dziale Polityka