PO usunęła posłów PiS z hazardowej komisji śledczej, nie tyle nawet pod pretekstem, ale pod nędznym pozorem pretekstu. Nie będę o mizerii tego pozoru się rozpisywał, bo rzecz jest oczywista. Uważam jednak sprawę za bardzo poważną, a to dlatego, że w grach między rządem a opozycją została zburzona bardzo poważna bariera i powstał groźny dla demokracji parlamentarnej precedens. W ramach ustroju demokratycznego i wolnościowego (konstytucyjnie ograniczonego) większość ma prawo do decyzji, ale nie może robić wszystkiego, co się jej żywnie podoba. Na terenie parlamentu oznacza to m.in. to, że większość parlamentarna może mniejszość przegłosować odsuwając ją od decyzji, ale nie może jej odebrać prawa głosu w dwojakim sensie: prawa do głosowania i prawa do zabierania głosu. A to właśnie PO zrobiła z PiS-em. I to jest już groźne, nie tylko dla PiS, ale dla wszystkich.
Dlatego zabieram w tej sprawie głos i wspomagam kierownictwo PiS tym, czym można, czyli dobrą radą. Kierownictwo PiS okazało się bowiem wobec PO całkowicie intelektualnie i politycznie bezradne. Słusznie się oburzyło, ale z oburzania się nie wynika żaden konkret polityczny. Następnie pan Jarosław Kaczyński zabrał głos i zapowiedział, że od decyzji komisji śledczej PiS odwoła się do Prezydium Sejmu, co świadczyło u niezłomnej pewności siebie płynącej z całkowitej nieznajomości rzeczy, to jest regulaminu sejmu i ustawy o komisji śledczej. Rzeczywiście, oba akty prawne nie dopuszczają procedury odwoławczej, ale nie znaczy to, że w sprawie posłów Wassermana i Kempy nic nie można zrobić, i że nie można w tym celu wykorzystać Prezydium Sejmu. W imię wspólnej wartości, jaka jest demokracja parlamentarna, apeluję zatem do panów Kaczyńskiego i Gosiewskiego, by zechcieli wcielić w życie radę, której im niniejszym udzielam. Oni mogą to zrobić, bo w Sejmie mają 154 szable poselskie; ja nie – bo mam ich tylko 9.
Otóż ustawa o komisji śledczej stwierdza, że w przypadku wykluczenia przeprowadza się wybory uzupełniające, aby przewidziany tąż ustawą parytet klubowy został zachowany. W świetle ustawy i regulaminu nic nie stoi na przeszkodzie, by PiS ponownie zgłosiło posłów Wassermana i Kempę. I tu zaczyna się rola Prezydium. Kluby bowiem nie zgłaszają kandydatów bezpośrednie pod głosowanie na sali plenarnej. Zgłaszają je do Prezydium, a każdemu posłowi przysługuje prawo zgłoszenia wobec nich zastrzeżeń, które Prezydium uwzględnia albo nie. Jeśli nie uwzględnia , to przedstawia kandydatury Sejmowi.
Przeciw wykluczeniu posłów PiS z komisji było SLD, a przedstawiciel PSL opuścił posiedzenie umożliwiając tym samym PO wypchnięcie PiS z komisji. Jednakże obecnie PSL decyzję większości komisji krytykuje. Krytykować w miarę łatwo, jeśli nie stoi się przed koniecznością podjęcia konkretnej decyzji. Jeśli PiS zgłosi ponownie posłów Wassermana i Kempę, to posłowie z PO najprawdopodobniej zgłoszą do Prezydium zastrzeżenia. Co zrobi wtedy pani marszałek z PSL? Ano, do końca nie wiadomo. Niemniej istnieje całkiem spora szansa, że w takiej sytuacji znajdzie się w Prezydium większość, która uchyli zastrzeżenia PO wobec kandydatów PiS-u. A jeśli taka większość znajdzie się w Prezydium, to będzie wysoce prawdopodobne, że posłowie Wasserman i Kempa zostaną ponownie do komisji wybrani, przy czym PO poniesie na terenie Sejmu ciężką porażkę prestiżową i polityczną.
A co z tego będzie miała Polska Plus, której kołu szefuje? Ano, kolejny dowód na to, że mamy kwalifikacje polityczne lepsze niż ci z PiS-u i PO, a brak nam siły, o której wzmożenie będzie nam łatwiej zabiegać podczas wyborów parlamentarnych.
Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka