Zgodnie z zapowiedzią odpowiadam na wątpliwości, pytania, zastrzeżenia i uwagi zawarte w licznych komentarzach do mojego wpisu „Blogerska Grupa Śledcza”.
Pomijam komentarze mniej lub bardziej dowcipne oraz bardziej lub mniej mądre ( a jeśli ktoś woli – niemądre), których dość czytelnym celem było pozbawione podstawy w racjonalnych argumentach zdezawuowanie tego pomysłu, wyrażenie niechęci politycznej lub osobistej do osoby inicjodawcy lub też zwykły internetowy wygłup. Bez odpowiedzi pozostawiam też komentarze poruszające kwestie moich obecnych i postulowanych relacji z panem Jarosławem Kaczyńskim oraz moją byłą partią – Prawem i Sprawiedliwością. Bez odpowiedzi – „albowiem nic to do rzeczy nie przyda”. Nie odniosę się też do tych komentarzy, których autorzy stwierdzają, że nie zamierzają ze mną współpracować, bowiem bardzo krytycznie odnoszą się do moich poglądów i działań politycznych. Jest to ich dobrym prawem i szanuję ich decyzję, ale takie postawienie sprawy kończy dyskusję, bo zanika jej temat.
Wydaje mi się, że tematy poruszane w komentarzach odnoszących się do istoty rzeczy można pogrupować następująco:
- Blogerska Grupa Śledcza (dalej BGŚ) jest niepotrzebna, bo każdy poseł może sobie czytać blogi na S24 i zadawać pytania.
- Niejasności związane ze składem, strukturą, sposobem funkcjonowania takiej grupy i moją w niej rolą;
- Problem moich intencji i motywacji
- Problem braku dostępu BGŚ do materiałów niejawnych;
- Problem jawnego ustalania i przedkładania pytań do świadków, a przez to niebezpieczeństwo ułatwienia im odpowiedzi na niewygodne dla nich pytania;
Na koniec zamieszczę nieco ogólniejsza refleksję o istniejących i pożądanych relacjach miedzy blogosferą a debatą publiczną i realną polityką.
A zatem:
Ad 1. Może każdy poseł może sobie czytać blogi na S24, ale dlaczego żaden poseł tego nie robi? Jeśli blogerzy chcą, by ich analizy, stawiane hipotezy, a nawet stwierdzenia, do których dochodzą, wpływały na prace komisji śledczej, to powinni znaleźć przełożenie na świat polityki realnej. A takim przełożeniem jest polityk-poseł. Polityka-posła trudniej zignorować innym posłom, członkom rządu i dziennikarzom niż pojedynczego blogera. Członek rządu z powodów konstytucyjnych musi odpowiedzieć na zapytanie poselskie lub interpelację. Można oczywiście korzystać z prawa do informacji publicznej i blogerzy to niekiedy robią, ale pytanie zadane w tym trybie nie obejmuje motywów i uzasadnień. Innymi słowy prawo do informacji publicznej nie obejmuje np. pytania o to, dlaczego pan minister wiedząc to i to, podjął taką a taką decyzję, a nie inną, choć wiedza przez pana posiadana powinna go skłaniać do podjęcia innej decyzji niż ta, która została podjęta. A poseł może o to pytać i musi uzyskać odpowiedź.
Ponadto pytania formułowane przez BGŚ ( czy też formułowane przez poszczególnych blogerów dzięki wewnętrznej dyskusji) mogą stanowić użyteczny kontrast wobec pytań zadawanych przez członków komisji śledczej. Chodzi o to, by starać się narzucić komisji śledczej pewien rzeczowy i logiczny standard zapytywania. Zestawy pytań sugerowanych przez BGŚ mogą np. skłaniać dziennikarzy do zadawania członkom komisji pytania: „ dlaczego o to pytać nie chcecie Panowie”.
Ad 2. Członkiem takiej grupy może być każdy, kto chce, i formułuje pytania wraz z uzasadnieniami w oparciu o przesłanki faktyczne i logicznie poprawne rozumowanie. Ponieważ ktoś musi decydować, czy to kryterium jest spełnione, to tym kimś będę ja – bo nikogo innego nie ma. Ważne jest też to, by członkowie takiej grupy kontaktowali się i dyskutowali między sobą, poddając swoje pytania, ich założenia i uzasadnienia wewnętrznej krytyce.
Ad 3. Pojawiały się opinie, że chcę dla moich celów politycznych wykorzystać blogerów i coś „ugrać” politycznie. Nie chcę nikogo wykorzystać, ale oczywiście chcę z intelektu i pracy blogerów skorzystać dla sprawy, którą uważają za słuszną i oddając każdemu, co mu się należy. Jeżeli takie będzie życzenie formułujących celne pytanie, to zawsze – także w interpelacji czy zapytaniu poselskim będę przywoływał nick blogera, który pytanie sformułował. Tak jak w wystąpieniu sejmowym przywołałem Parakaleina. A czy chcę coś „ugrać”. Ależ oczywiście, że chcę. Jeśli jakiś polityk potrafi spożytkować jakieś istotne, a nie wykorzystane dotąd zasoby intelektualno-polityczne dla uznawanego za ważny celu politycznego, to rośnie w znaczenie i siłę. Każdy polityk chce urosnąć w znaczenie i siłę. Jestem politykiem, więc też chcę. Tylko czy jest w tym coś złego? Proponuję jasny układ, a jasne układy czynią przyjaciół. Nie zabiegam w związku z tą inicjatywą o poparcie dla mnie osobiście, czy mojej właśnie się tworzącej formacji politycznej, ale o współdziałanie w sprawie afery hazardowej. Jeśli dla kogoś, jak dla Aleksandra Ściosa , moja aktywność polityczna jest przeszkodą w takim współdziałaniu, to niech współdziała z politykami o innej afiliacji albo w ogóle nie współdziała.
Ad 4. To jest istotna słabość, ale nie unieważnia to celowości działania BGŚ. Informacji niejawnych nie należy nie doceniać i przeceniać. Przypominam, że „i czasopisma” wykryto dzięki analizie dokumentów, a działania dochodzeniowo-śledcze pozwoliły na ustalenie, na którym etapie i komputerze dokonano zamiany.
Ad 5. Byłoby to istotne zastrzeżenie, gdyby komisja śledcza pracowała wyłącznie w trybie niejawnym i była całkowicie szczelna. Obie te przesłanki nie będą spełnione. A świadek, który ma coś na sumieniu i tak i tak wie, czego nie chce powiedzieć i będzie przygotowywał swoją linię obrony.
Na koniec zapowiedziana refleksja ogólniejsza. Odnoszę wrażenie, ze blogosfera – także blogosfera polityczna – żyje aktywnie, ale sama dla siebie, tworząc świat równoległy nie mający styczności ze światem polityki. Uważam, ze to niedobrze, bo blogosfera jest pewnym ważnym zasobem obywatelskim. „Nie jest światło, by pod korcem stało, ani sól ziemi dla potraw służebnych”. Proponuje próbę wejścia do świata realnej polityki jako istotnego narzędzia wpływu i nacisku by ten realny świat ulepszyć. Może z trudem, może tylko w niewielkim stopniu, ale zawsze. Chętnych do takiego przedsięwzięcia proszę o maile na adres: Ludwik.Dorn@sejm.pl
Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka