W kalendarium ministra Kapicy dotyczącym prac nad ustawą hazardową oraz w notatce po posiedzeniu w Kancelarii Premiera znajduje się parę interesujących stwierdzeń wskazujących na to, że personalny zbiór członków rządu D. Tuska i polityków PO, którzy mogą być zamieszani w aferę hazardową nie ogranicza się do panów Chlebowskiego i Drzewieckiego. Owszem, oni przyciągają uwagę dziennikarzy i opinii publicznej, bo malowniczo pocą się i plączą podczas konferencji prasowych. Jednakże notatka min. Kapicy wskazuje na jeszcze dwóch wiceministrów, którzy powinni stać się przedmiotem zainteresowania parlamentarzystów i dziennikarzy: sekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki, posła Adama Szejnfelda oraz sekretarza stanu – szefa Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Mikołaja Dowgielewicza.
Jeśli chodzi o min Szejnfelda, to min. Kapica stwierdza w notatce :
„w trakcie całego procesu legislacyjnego, w trybie konsultacji międzyresortowych, wiele uwag do projektu ustawy wnosił Minister Gospodarki, w którego imieniu występował sekretarz stanu Adam Szejnfeld. Minister A. Szejnfeld zawsze wnosił o usunięcie z projektu ustawy nowych dopłat do gier. Jednocześnie coraz to kolejne nowe uwagi MG można było uznać za chęć wciągania w MF w proces nieustannych konsultacji i uzgodnień w celu przedłużania procesu legislacyjnego.” Ta ocena z notatki znajduje potwierdzenie w kalendarium.
Natomiast do ministrów Szejnfelda i Dowgielewicza odnoszą się następujące stwierdzenia z notatki:
- „Na ostatnim etapie MG zgłosił uwagę, że projekt ustawy powinien podlegać notyfikacji w Komisji Europejskiej, co spowodowałoby odsunięcie wejścia jej w życie o co najmniej rok. W imieniu Ministerstwa Finansów polemizowałem w tej sprawie, uznając, że zakres zmian legislacyjnych nie dotyczy swobody świadczenia usług, więc notyfikacja nie jest konieczna. Niestety konsultowany w tej sprawie UKIE nie wydał jednoznacznej opinii wskazując na wiążące stanowisko MG”. Sformułowania z notatki znajdują potwierdzenie w kalendarium, gdzie o konkluzji opinii UKIE minister Kapica pisze tak:
„ Sekretarz KIE M. Dowgielewicz uznał, że przy rozstrzyganiu o konieczności notyfikacji ustawy zasadne wydaje się pozostawienie decyzji krajowemu koordynatorowi notyfikacji – ministerstwu gospodarki”.
Tu czytelnikowi wypada wyjaśnić, co to takiego krajowy koordynator notyfikacji
Dyrektywa 98/34/WE (zmieniona dyr. 98/48/WE, w sprawie ustanowienia procedury wymiany informacji w dziedzinie norm i przepisów technicznych oraz przepisów dotyczących usług społeczeństwa informacyjnego, ustanawia mechanizm - procedurę notyfikacyjną - dla przejrzystości aktów prawnych zawierających przepisy techniczne. Jej zadaniem jest zapobieganie powstawaniu nowych barier w swobodnym przepływie towarów, swobodnym świadczeniu usług i prowadzeniu działalności. Dyrektywa została implementowana do prawa polskiego rozporządzeniem Rady Ministrów z grudnia 2002 roku. Zgodnie z tym rozporządzeniem krajowy koordynator jest funkcją czysto techniczną – swego rodzaju punktem kontaktowym między Komisją Europejską a rządem polskim. Nie ma prawa podejmowania wiążących decyzji. Oczywiście ministerstwo gospodarki ma prawo, tak jak każdy inny resort w ramach uzgodnień międzyresortowych, do sformułowania zastrzeżenia, że dany akt prawny wymaga notyfikacji KE i podtrzymania tego zastrzeżenia podczas obrad Komitetu Rady Ministrów. Wtedy rozbieżność trafia na posiedzenie rządu i to on podejmuje decyzję. Ze streszczenia przez min. Kapicę pisma min. Dowgielewicza wynika, że min Dowgielewicz wydał niezgodną ze stanem prawnym opinię, iż stanowisko MG w przedmiocie notyfikacji ma charakter wiążącej decyzji oraz uchylił się od wydania opinii, czy przedmiot ustawy hazardowej wymaga notyfikacji.
Namawiam zatem dziennikarzy do zainteresowania się:
- zgłaszanymi przez MG uwagami do projektu ustawy. Ich ujawnienie pozwoli ocenić zasadność opinii min. Kapicy, że min. Szejnfeld był celowym „hamulcowym” procesu legislacyjnego;
- treścią pisma wniosku min. Szejnfelda o uznanie konieczności notyfikacji ustawy w KE;
- treścią korespondencji między min Kapicą a min. Dowgielewiczem, co pozwoli ocenić zasadność hipotezy, że min. Szejnfeld i min. Dowgielewicz wspólnie „ogrywali” min. Kapicę i budżet państwa.
Komisja śledcza wydaje mi się niezbędna, po to, co wiemy dotychczas oraz zaprezentowany powyżej tok rozumowania wskazuje na uzasadnione podejrzenie, że przedsiębiorcy z branży hazardowej mieli istotne przełożenia na różne instytucje i ludzi w strukturze polityczno-organizacyjnej polskiego rządu i obecnego obozu władzy. Oddanie sprawy prokuraturze będzie przeciwskuteczne i to nie tylko dlatego, że można powątpiewać w jej bezstronność. Nie wykluczam, że w zgromadzonych przez CBA materiałach operacyjnych nie ma dowodu procesowego na popełnienie przestępstwa urzędniczego. Jakie bowiem mogło wchodzić by w grę? Z artykułów 228, 230 i 231 kk. Dowodów na dążenie do uzyskania korzyści majątkowej lub osobistej „na kablu” zdaje się nie ma, a przed zarzutem przekroczenia uprawnień wybronić się można bez trudu. Oczywiście, hipoteza, że panowie Chlebowski, Drzewiecki i – być może - Szejnfeld i Dowgielewicz robili to, co robili, z dobroci serca lub w związku ze specyficznym rozumieniem interesu publicznego, jest sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem. Ale zdrowy rozsądek to jedno, a dowód procesowy – to co innego. Z punktu widzenia D. Tuska, rządu i PO zakończenie całej sprawy konkluzją: pan Chlebowski i pan Drzewiecki zachowali się niestosownie, ale przestępstwa nie było i kończymy sprawę – jest najlepszym możliwym rozwiązaniem. Dowodów na przestępstwo może nie być, natomiast komisja śledcza może udowodnić, że w korupcjogenny i patologiczny proceder było zaangażowanych co najmniej kilku członków rządu D. Tuska na poziomie ministra konstytucyjnego i wiceministrów.
I wreszcie sprawa ostatnia. W kalendarium sporządzonym przez J. Cichockiego mowa o tym, że premier Tusk zadecydował o przygotowaniu nowych założeń do nowelizacji ustawy hazardowej.Tego dotyczyła narada odbyta 29 września br. Co to oznacza? Rozpoczęcie pracy od zera. Stratę czasu – co najmniej pół roku, bo najpierw nowe założenia, potem nowy projekt, potem znowu uzgodnienia międzyresortowe, znowu posiedzenia KRM zanim cała rzecz trafi na posiedzenie rządu. No to sięgnijmy do stenogramów z rozmów panów Sobiesiaka i Koska i przypomnijmy sobie, o co oni grali. A grali o cel maksymalny – niedopuszczenie do wprowadzenia dopłat, a gdyby to się nie udało to o cel minimalny – jak najpóźniejsze wejście ustawy w życie. O co 29 września zagrał Donald Tusk?
Komisja śledcza jest zatem potrzebna. A co jeśli większość rządowa nie dopuści do jej powołania? Otóż w takim przypadku należy powołać Obywatelską Komisję Śledczą, o charakterze całkowicie pozapartyjnym. Sądzę, że takie osoby jak: prof. Jadwiga Staniszkis, Grażyna Kopińska (szefowa Programu przeciw korupcji), prof. Antoni Kamiński ( były prezes oddziału polskiego Transparency International), blogerka Kataryna mogłyby stanowić swego rodzaju grupę inicjatywną takiego ciała. A posłowie tacy jak ja mogą się oddać do dyspozycji takiej komisji i wykorzystywać na jej rzecz możliwości, jakie daje ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora.
„
Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka