Ludwik Dorn Ludwik Dorn
88
BLOG

WPIS O ROCZNICY, SZACUNKU, KONFLIKCIE I BIASIE Z PRIENY

Ludwik Dorn Ludwik Dorn Polityka Obserwuj notkę 22

 

Dość spokojnie obserwuję eksplozję wzajemnych niechęci, urazów i pretensji, która ujawniła się przy okazji przygotowań do obchodów dwudziestej rocznicy wyborów z czerwca 1989. Można oczywiście wszystko zwalić na polityków, ale oni najmniej tu winni, zwłaszcza że obchody rocznicy przypadają na trzy dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, a w tych wyborach – jak uczy doświadczenie i socjologia polityki –większą rolę z racji niskiej frekwencji odgrywają tożsamości (oparte w znacznej mierze na niechęci do innych) niż integrujące projekty polityczne, które mają skupiać dość niekiedy rozbieżne środowiska. Ale - mówiłem o tym w wywiadzie dla „Polityki” - intensywność konfliktu politycznego w Polsce, wyższa obecnie niż , na przykład, w połowie lat dziewięćdziesiątych, ma swoje źródło w sferze pozapolitycznej, choć ściśle z polityką związanej. Nawiasem mówiąc, zakwestionowanie III RP w formie „rewolucji semantycznej” lat 2003-2005 umożliwiło akceptację dla intensywnego konfliktu politycznego, który przedtem był przez większość społeczeństwa odrzucany.
 Ludzie konkurują ze sobą, a nawet walczą o władzę, kwestie materialne i prestiż, przy czym niekiedy najbardziej zaropiałe i bolesne są konflikty o prestiż – dobro najbardziej ulotne, biorące się z wzajemnego uznawania prawa do szacunku społecznego. Nie twierdzę, że jedyną, ale, wydaje mi się, że najważniejszą i najsilniej oddziałującą przyczyną wysokiej intensywności dzisiejszego konfliktu politycznego jest to, że w Polsce po upadku komunizmu nie powstał uznawany w miarę powszechnie za z grubsza sprawiedliwy mechanizm dystrybucji szacunku społecznego. Najprzeróżniejsze środowiska umiejscowione na różnych szczeblach i w różnych zakamarkach struktury społecznej lubią się nie szanować, a nawet sobą gardzić i, co więcej, występują mocno z roszczeniem, by swej pogardzie wobec niektórych innych grup i środowisk nadać walor powszechnego obowiązywania. Na ten kulturowy i moralny aspekt problemu zwróciła bardzo trafnie uwagę młoda pisarka Dorota Masłowska, występując w obronie prawa do szacunku słuchaczek „Radia Maryja”. Streściła ona roszczenie do nadania pewnej regule rozdziału szacunku waloru powszechności w zgrabnej formule: „masz szanować geja-fryzjera, ty paskudny moherowy berecie”, zresztą ku zaskoczeniu części admiratorów swej debiutanckiej powieści
Czy istnieje możliwy teoretycznie do wyobrażenia impuls, który uruchomi proces odejścia od potwierdzania tożsamości poprzez demonstracje pogardy? Mogą to być różne mechanizmy inicjujące; ja największe nadzieje wiążę ze sferą polityki i politykami, choć nie w obecnym składzie i wydaniu. Obecnie polityka polska żywi się wspomnianym konfliktem o szacunek społeczny , stanowi najbardziej widoczne pole, na którym on się przejawia, a w dodatku ów konflikt wzmacnia. Rezultatem jest coraz bardziej niszczące zablokowanie możliwości komunikacji i to nie tylko w obrębie elit politycznych. Premier Donald Tusk przemawiający w auli Politechniki Gdańskiej do pustki obleczonej w kształt dwóch nikomu nieznanych panów oraz hałaśliwie demonstrujący na zewnątrz członkowie dwóch najsilniejszych związków zawodowych to zarówno realny, jak i symboliczny przejaw niszczącego działania wewnętrznej blokady komunikacyjnej.
Skąd zatem moje nadzieje? Miedzy innymi stąd, że stoimy w obliczu kryzysu, będzie on cięższy niż się optymistom(mniejsza o to, którym) wydawało osiem czy dziewięć miesięcy temu, a zablokowanie kanałów komunikacji (po ludzku pisząc możliwości porozumiewania się, rozmowy, choćby cząstkowych wspólnych ustaleń) osłabia naszą zdolność do skutecznego radzenia sobie z kryzysem. Tak jest, a wydaje mi się, że tego rodzaju diagnoza się upowszechnia; ostatnio w odniesieniu do sfery finansów publicznych bardzo interesująco mówił o tym były wiceminister finansów w rządzie Donalda Tuska, prof. Stanisław Gomułka. Skoro się upowszechnia, to prędzej czy później pojawi się polityczny popyt na porozumiewanie się. Jeśli pojawi się polityczny popyt, to pojawią się politycy, którzy na wygenerowaniu podaży zaspokajającej popyt postanowią zrobić karierę polityczną. Przy czym politycy, a szczególnie politycy zawodowi powinni mieć szczególna predyspozycję do tego, by umieć ten popyt zaspokoić. Cechą każdego profesjonalizmu, także politycznego, jest niezbędny dystans i chłód łączący się z pasja i zaangażowaniem. Tak działa dobry policjant, dobry lekarz, dobry nauczyciel, dobry polityk. Politycy musza umieć przeżywać emocje i sobie z tym radzić, muszą umieć sięgać do emocji innych, by mobilizować poparcie, ale muszą (powinni) kierować własnymi i cudzymi emocjami za pomocą woli nakierowanej na osiągnięcie celów wyznaczonych przez rozum polityczny.
Często w okresach napięć, przemęczenia, trudnych ze względów osobistych lub politycznych czasach sięgam po książki starożytnych filozofów i historyków – właśnie po to, by uzyskać dystans i zanurzyć się w namiętnym chłodzie, którym promieniują ich dzieła. W czasie procesu cywilnego z panem Jarosławem Kaczyńskim sięgnąłem któryś raz po  Żywoty sławnych filozofówDiogenesa Laertiosa i przypadkiem trafiłem na żywot jednego z „siedmiu mędrców greckich”, Biasa z Prieny. Pouczał on, że przyjaciół należy kochać tak, jakby kiedyś mieli się stać naszymi wrogami. Bardzo mi ta maksyma przypadła do serca i rozumu. Ale – zastanowiłem się – skoro jest ona prawdziwa, to prawdziwe musi być też jej lustrzane odbicie: wrogów należy nienawidzić tak, jakby kiedyś mieli się stać naszymi przyjaciółmi. A obie te maksymy trafnie opisują jedną z podstawowych dyspozycji duchowych, do jakich powinien być zdolny polityk, by zasługiwać na to dumne miano.

 

Ludwik Dorn
O mnie Ludwik Dorn

Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka