Ludwiczek69 Ludwiczek69
861
BLOG

falsyfikacja po naszemu

Ludwiczek69 Ludwiczek69 Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 28

 #A co w drugim przewodzie? Czy tam prąd elektrino płynie od niepodłączonego końca przewodu w kierunku generatora, czy nie płynie?#

W:
Nie płynie prąd wytworzony przez generator. Ale może płynąć słaby prąd samogenerujący się na przewodzie.
L:
a to mnie zaciekawiło...mam taki generatorek o małej mocy, w sam raz na żarówkę 12v/20W.  Włączyłem żaróweczkę pod pierwszy zacisk i pod masę. Świcie...więc elektrina płyną...uradowany byłem bo odkryłem te mityczne cząsteczki. Wystarczy teraz podpiąć pod rugi koniec żaróweczkę i pod masę...wystarczy że nie zaświeci i elektrina przejdą do fizyki podręcznikowej...ale zawiodłem się...żaróweczka nadal świeci...Czyżby moje elektrina były jakieś wadliwe...? Może to jakaś odpadowa seria mi  się dostała. No nic, w te pady jadę do szwagra...jakieś 3km dalej. Podpinam zestaw i sprawdzam...tam jest nieco inne już pole magnetyczne i powinny być dobre elektrina...ale jak na złość szwagier mówi że u niego są cieki wodne i elektrina poszły sobie parę dni temu. Ale byłem uparty. Szwagier chcąc, nie chcąc zgodził się na szukanie elektrin. No i zrobiłem sobie wroga...bo jak szwagier mówił że u niego nie ma żadnych elektrin, to powinienem mu uwierzyć. Z rozpaczy szukaliśmy tych elektrin przez denka od pustych butelek...(butelki nie były puste, ale daliśmy radę naprawić ten problem). Typ padł na sołtysa. W końcu to państwowa figura i ani chybił elektrina nie mogą ominąć takiej szychy. pozostało nam perę denek od butelek, jakie trzeba było naprawić i w te pady do sołtysa. 
  Sołtys do sprawy podszedł opornie. pewnie myślał że chcemy jakąś drogę naprawiać, albo podatki umarzać...ale jak zobaczył nasz przyrządy do badania elektrin, szybko zapoznał się z tematem i w te pady poszedł po dodatkowe pomoce naukowe. Szwagier trochę mu rozradzał...bo już byliśmy nieco zmęczeni eksperymentami, ale sołtys to zapalony eksperymentator. Doszedł do wniosku że szkło z tych denek ma zbyt małą średnicę, a generator jest ladaczy. padło na Ochotniczą Straż Pożarną. Oni maja bolszy generator. Sklep z pomocami naukowymi był akurat po drodze. Dobrze się złożyło, bo w remizie nie było żadnych cieków...a nawet jakby były, to strażacy takie cieki wnet by osuszyli...uznaliśmy więc w tajnym głosowaniu że remiza to idealne miejsce dla elektrin. 
  Na nasze szczęście szef naszej dzielnej straży był na miejscu. Zgodził się na wypożyczenie generatora za niewielka ilość pomocy naukowych. Teraz byliśmy juz pewni sukcesu. Zmontowaliśmy obwody testowe, a następnie przystąpilismy do pracy z pomocami naukowymi. Jak już prawie wszystko było gotowe, spotkała nas niemiła niespodzianka. Strażacy widząc jakimi dysponujemy środkami naukowymi, poprosili nas o zgodę na udział w eksperymencie. oczywiście dysponowali odpowiednimi zasobami, bo naszych dla wszystkich by nie starczyło. Tłumek zrobił się niezły. Nie wszyscy się mieścili w laboratorium, więc część stała na zewnątrz. Było akurat po kościele, więc kobietki z koła gospodyń zastały nas na przygotowaniach do eksperymentu. Kobiety wiejskie, ale nader ciekawe nowinek "naukowych". Ni mogliśmy odmówić udziału. Na szczęście sołtys to łebski chłop i zakomórkował do wójta. Uznaliśmy że jest on z partyji postępowych odkrywców i na eksperymenty zgodzi się na udostępnienie pomieszczeń gminnych. 
 Tutaj była niemiła niespodzianka, bo wójt był tak żądny wiedzy, że brakło nam pomocy naukowych. Musiała być z niego niezła jucha, że tyle eksperymentów on może prowadzić. 
  Chcąc nie chcąc, trzeba było przenieść się na pastwisko sołeckie. Ciasnawo było, bo lud żądny wiedzy. 
  Po tych wielkich przygotowaniach i wtachaniu agregatu na rzeczoną łąkę, przystąpiliśmy kulminacji dnia, czyli zapalenia żarówki. Jeden kabel do generatora, a drugi do haka wbitego do ziemi (mućkę profilaktycznie z łańcuchem do obory odprowadziliśmy). 
  Zgodnie z teorią żarówka zaświeciła. Były brawa i wiwatowanie. Wieś przyczyniła się do postępu...Żarówka świeciła pięknie. Wszyscy więc z radością przystąpili do przygotowania drugiej części eksperymentu. pomoce naukowe poszły w ruch. Nikt sie nie obijał. Gdy kończyliśmy już łysy świecił dość mocno. Co nie którzy spekulowali jak on może świecić bez łańcucha i haka wbitego w ziemię. 
  Wspólnym wysiłkiem udało się podłączyć pod rugi zacisk generatora. Co prawda nie było to łatwe, bo generator zrobił się niesforny. Wielu próbowało gmerać przy tym, ale ostatecznie to szwagier dokonał. Na jego część te elektrina będą się nazywać więc wojciechina... ( bo mu Wojciech piszą).
  No i nastał czas próby. Wszelkie cieki zostały opróżnione do cna. Żadne płynne substancje nie mogły zakłócać eksperymentu. Wszystki lud już leżał pokotem a sołtys ostatkami sił odpalił generator!
  I tu zaszła rzecz przedziwna: żarówka zaświeciła ! W ten czas szwagier ze złości że mu elektrina ziały, zamachnął się wcześniej przygotowana pomocą naukową w kierunku wrednej żarówki. Jak on tego dokonał ( bo było spory kawałek), tego nikt nie wie. Ważne że elektrina powróciły na łono naszej wsi. 
  Rozległo się w koło szczęśliwe : ach, a potem chrapanie zmęczonych naukowców. Tak to udało się sfalsyfikować teorię z Kijowa. 
  Większość pomocy naukowych poszła do punktu skupu. Do strat należy zaliczy żarówkę, bo nie wiedzieć czemu rano była stłuczona. pewnie jakiś złośliwy fizykalista chciał zanegować wyniki eksperymentu. jednak się przeliczył, bo cała wieś widziała jak żarówka zgasła, po tym jak szwagier dokonał pomiaru.
  Wyszła jeszcze jedna sprawa: okazało się przez uczynek szwagra, że pomiar zakłóca wyniki eksperymentu. Ponoć jest to zgodne z kwantami. Teraz mamy dylemat, jak to odkryć te kwanty. 
  Ja tam byłem,
eksperymenty z szwagrem robiłem. 
Cała wieś widział,
o elektrinach gadała.
Nich wsze fizykaliści wiedzą, 
że po wsiach mądre chłopy siedzą.
Ludwiczek69
O mnie Ludwiczek69

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Technologie