Jak widać z rysunku drugiego, wirtualny foton pada na naszą cząsteczkę i przekazuję jej swój pęd. Powoduje to zmianę trajektorii drugiego elektronu. Trzeba pamiętać że w czasie przejścia elektronu przez takie pole, tych zderzeń jest dużo, zdarzają się one ciągle i odchylają tor nadlatującego elektronu. Skrótowo widać to na rysunku trzecim.
Rys.3
Gwoli ścisłości trzeba dodać, że elektron nadlatujący posiada taką samą „atmosferę” wirtualnych fotonów i mechanizm ma swoje lustrzane odbicie. Można to narysować ładnie, wraz z potencjałami, ale nie to mnie w tej materii interesuje.
Dla mnie ważny jest fakt, że pole elektryczne elektronu to swego rodzaju atmosfera o zmiennej gęstości składająca się z wirtualnych fotonów. Spotykałem opis w postaci chmury, ale uważam że słowo „atmosfera”, lepiej ukazuje zjawisko. Cząstka, w tym wypadku elektron, jest tylko i wyłącznie czynnikiem sprawczym tej atmosfery.
Jeżeli cos pominąłem, lub źle opisałem, proszę mądrzejszych odemnie o korektę.
Teraz powiem dla czego to opisałem.
Zgodnie z tym co napisał Barbie, pola jako takie więc nie mogą ze sobą oddziaływać. Działanie jak widać z powyższego , jest wynikiem absorpcji wirtualnego fotonu. Pole elektryczne takiej własności nie ma. Fotony wirtualne czy też nie, nie zderzają się ze sobą, przynajmniej nie słyszałem, by komuś udało się taki efekt uzyskać. Uwaga jest więc słuszna.
Wiemy już więc dokładnie co to jest to pole elektryczne. Czas zastanowić się więc czy ono jest zawsze takie samo.
Omawiane pole ma swoje źródło nie tylko w cząsteczkach naładowanych. Może je powodować też pole magnetyczne. Istnieje jednak mała różnica. O ile cząsteczka generuje pole elektryczne w sposób niezależny, pole magnetyczne generuje je tylko podczas zmiany . Musi ono zmieniać swoje parametry, żeby wyindukować pole elektryczne. Z pierwszego opisu już wiemy jak to pole wygląda. Otoczony elektron przez wirtualne fotony o różnej energii i czasie życia. Uważać należy, że obydwa te pola (pole elektryczne elektronu i pole elektryczne wytwarzane przez zmienne pole magnetyczne) są takie same.
Dla czego? Narysuję więc kolejny rysunek. Widać na nim elektron „e” poruszający się po orbicie (tym razem okręgi obrazują pole potencjalne), czyli ruchem kołowym po okręgu o promieniu „r”,ze stałym przyspieszeniem a w kierunku centrum , z prędkością liniową v. W jakiejś odległości od centrum umieściłem próbną cząsteczkę naładowaną ujemnie (drugi elektron) o nazwie „ep”. Ta cząsteczka jest w stałej odległości od centrum obrotów.
Rys.4
Na rysunku opisałem znaczenia poszczególnych elementów
Na kolejnym rysunku widzimy obraz po pewnym czasie t, czyli po przebyciu przez elektron pewnej drogi po okręgu. Dla czytelności, pozbyłem się części opisowej i zbędnych elementów.
Jak widać potencjał w miejscu w jakim znajduje się nasza cząstka próbna ep, jest zupełnie inny niż wcześniej. Prawdopodobieństwo że dotrą do niej wysokoenergetyczne wirtualne fotony gwałtownie wzrosło. Będą więc one przekazywały znacznie większą wartość pędu naszej cząstce próbnej.
Na rysunku 6 sytuacja się ponownie zmienia. Cząstka próbna przechodzi do miejsca gdzie potencjał jest mniejszy, a więc i pęd przekazywany będzie mniejszy.
Rys.6
Można bez dowodu przyjąć że pęd przekazywany przez wirtualne fotony zmienia się w czasie jak sinusoida.
Konkluzja:
Elektron poruszający się po okręgu wytwarza zmienne pole elektryczne.
Maximum zmian, czyli amplituda tego pola będzie występowała w płaszczyźnie na jakiej znajduje się obydwie cząsteczki i środek obrotu elektronu e.
Otrzymaliśmy zarys zmiennego pola elektrycznego wytwarzanego przez cząsteczkę w ruchu przyspieszonym. Jak natomiast sprawa wygląda z polem magnetycznym? Tam tez mamy zmienne pole elektryczne. Różnica jest tylko jedna: pole zmienne magnetyczne generuje zmienne pole elektryczne, ale prostopadłe do siebie..
Wiemy że te dwa pola są takie same, więc możemy przypuszczać, że ich źródła cos łączy. Co to takiego? Niestety tego jeszcze nie wiem. Na pewno związek z tym ma spin, a może jeszcze cos innego. Dla mnie ważne jest, że źródła pola elektrycznego mają pewne cechy, mogące dać możliwość postawienia takiej tezy:
Teza:
Zmienne pole magnetyczne jest równoważne cząsteczce naładowanej poruszającej się z przyspieszeniem a wokół swojego centrum.
Śmiała teza? Śmiała… wiem, wiem. Raz się żyje co nie?
Tak naprawdę to w tym nie ma nic odkrywczego. Większość tego co napisałem nie jest niczym nowym. Zebrałem to tylko do kupki i postawiłem tezę. Źródeł moich informacji nie podaję, bo wyglądało by to na jakąś pracę naukową, a to tylko Ludwiczka przemyślenia. Wszystko pisze na Wiki… chyba nie będzie problemu z odszukaniem.
Teraz napiszę po co się tak produkowałem:
Skoro uznamy że elektron poruszający się po okręgu jest tożsamy ze zmiennym polem magnetycznym, możemy przyjąć że zjawiska jakie zachodzą, będą posiadać pewna kolerację miedzy sobą. Jak głęboką? Można dywagować. Ja przyjmę tylko jedną cechę i uznam że obydwa te obiekty (elektron i pole magnetyczne) posiadają ją. Ta cechą jest możliwość absorpcji wirtualnego fotonu. W tym momencie mogę napisać że pole magnetyczne odkształca się w wyniku działania na nie wirtualnych fotonów.
Jak by nie patrzeć coraz śmielej sobie pozwalam. Tylko krok dzieli mnie od elektrin… hyhy (ukłony dla jej twórcówJ )
Co nam na ten temat mówi empiria? Przecież to dla fizyka rzecz święta!!
Niestety nie znam badań ani doświadczeń mogących poprzeć lub obalić moje tezy. Jedynym jaki mi się nasuwa, to tylko pole magnetyczne magnesów stałych. Jeśli na nie ma wpływu wirtualny foton ( a jest ich wszędzie od groma), to powinien być obserwowany jakiś efekt. Być może że i jest, a być może że go nie ma, przynajmniej w małych skalach. Dla czego? Jesteśmy zanurzeni w morzu tych wirtualnych fotonów (Dirac). Tak jak nie odczuwamy ciśnienia powietrza, tak samo możemy nie obserwować wpływu tych cząstek na pole magnetyczne. Pewnie one maja jakiś wpływ, ale wszędzie jest on podobny, więc uznajemy go za normatywny.
Pozostaje sprawa falsyfikacji tezy. Niestety ja tego nie zrobię, bo nie mam czym. Jak znam życie, to nikt tego nie zrobi… bo po co? Na tym etapie pozostaje więc dwie tezy, będące obiektami w mojej głowie. Z jakiś czas napiszę o tym, co z tego wynika, o tym jaki to ma związek ze światłem, oraz z budową źródła pola elektrycznego. Może jeszcze cos przy okazji wyjdzie… mam nadzieje że nie bokiem. Dodam jeszcze, że za źródło uważam czynnik sprawczy zjawiska, anie lokalizację czy aparat matematyczny. Źródło pola elektrycznego może wytwarzać je w postaci stałej (elektrostatyka), oraz zmiennej (elektrodynamika). Nie będę w tej kwestii dzielił włosa na czworo. Uważam słowo źródło za właściwe.
Jeżeli popełniłem błędy rażące lub mniejsze to proszę o korektę.
Podziękowania dla pana Barbie orazPirogronian.
Z uszanowaniem: Ludwiczek
(r) all rights reserved by Mariusz Szczepek