Ostatnio pisałem o shoutoucie. Miał być pojedynek rewolwerowców, ale okazało się, że jeden z nich. Cóż bliżej mu Lwa z Krainy Oz niż do mężczynzy. Ciężko już mi się czyta te różne artykuły o konflikcie. Mam wrażenie, że nie służą one klubowi, któremu kibicuję, który jest najlepszy w Polsce. Moim skromnym zdaniem jednej ze stron brakuje jąder, żeby rozwiązać ten spór jak mężczyzna.
Dość istotną stroną tego sporu jest kasa. Nic dziwnego, do wzięcia są spore pieniądze. Już w poprzedniej notce pisałem czemu jedna ze stron miała ciśnienie na formę shoutoutu, mam nadzieję, że czytelnicy zrozumieli o co mi chodzi. Okazuje się sam shoutout to za mało, a strach zajrzał w oczy. Czyżby pieniądze się skończyły? Cóż. Jeśli tak to nie zdziwiłbym się gdyby jeden z inwestorów zachował się jak pies ogrodnika. W końcu znany jest z tego, że kupuje spółki, żeby je sprzedać po delikatnym liftingu. Panie, niemiec płakał jak sprzedawał.
Cały jednak problem polega na tym skąd tę kasę wziąć. W internecie podniosła się „gównoburza” na temat tego, że Leśnodorski chce licytować za pieniądze Legii. Powiem tak. Biorąc pod uwagę różne wersje dotyczące pochodzenia ewentualnego kapitału Mioduskiego… Kibice Legii mogliby się zdenerwować. Bardzo. Myślę, że mniej zdenerwowałaby ich zgoda z Polonią. Cóż. Powiem tak. Chodzą słuchy, że potentaci gazowi ze wschodu wchodzą w grę.
Cały ten spór wkurza nie tylko dlatego, że ktoś próbuje sprzedać najlepszy Polski klub za granicę. Nie tylko dlatego, że ktoś strzelił focha i nie umie usiąść przy stole jak mężczyzna, ale dlatego, że tak się rozciąga. Rozumiem, że ktoś sobie gra na wizerunek. Ale dlaczego gra wizytówką Polski, jaką stała się Legia? Dlaczego ktoś ma gdzieś dobro klubu oraz to jak ta sytuacja odbije się na zawodnikach. Połączę tu dwa kultowe cytaty: „Panie Turek kończ Pan ten mecz!” i „Panie Darku Pan się nie boi”.
Inne tematy w dziale Sport