Dane statystyczne pokazują, że około 50% środków finansowych przepływających w ochronie zdrowia pochodzi z prywatnych kieszeni Polaków. Co roku kwota około 40 miliardów złotych wydawana jest przez rodaków na „prywatne” leczenie. Zanim przejdziemy dalej proszę pozwolić, że wyjaśnię, dlaczego słowo prywatne umieściłem w cudzysłowie? Co oznacza termin „prywatne leczenie”. No, pewnie każdy wie, że jest to leczenie finansowane z pieniędzy „prywatnych”, czyli niepublicznych. I zapewne każdy rozsądny Czytelnik też wie, że pieniądze publiczne, też kiedyś były prywatne, tylko zmieniły swą nazwę przez to, że trafiły do jakiejś wspólnej puli. W tej puli pieniądze nie tylko zmieniły nazwę, z prywatnych, na publiczne, nie tylko, że część się zmarnowała – to nieuniknione – ale najgorsze jest to, że te pieniądze nie wiedzieć czemu zmieniły dysponenta. Od momentu w którym pieniądze prywatne, zamieniły się w publiczne, przestaliście Szanowni Państwo mieć wpływ na sposób ich wydawania.
Według Miltona Friedmana są cztery sposoby na wydawanie pieniędzy. Można swoje własne pieniądze wydawać wedle swojego widzimisię, na swoje własny potrzeby. Można swoje pieniądze wydawać na czyjeś potrzeby. Można czyjeś pieniądze wydawać na swoje potrzeby. I można wreszcie wydawać czyjeś pieniądze na czyjeś potrzeby. W pierwszym przypadku, który powinien być najbardziej rozpowszechnionym sposobem wydawania pieniędzy, problemy są stosunkowo najmniejsze. Wydając własne pieniądze najczęściej dbamy, by wydać je mądrze, ale ponieważ wydajemy je na swoje potrzeby, nie skąpimy za bardzo. Mniej ciekawą sytuacją jest ta, w której i wydawane pieniądze i potrzeby - są cudze. To sytuacja charakterystyczna dla socjalizmu. Wtedy bywa, że jest kłopot zarówno z jakością kupowanych usług, jak i z racjonalnym wydawaniem pieniędzy. Ludzie decydujący o tym co i za ile kupić w ochronie zdrowia, z jednej strony skłonni będą raczej kupić wagon witaminy C, bo jest tania, a z drugiej strony, ze względu na ludzką ułomność, czasem wydają je niezbyt rozsądnie, na drogie, a średnio potrzebne przedsięwzięcia. Wracając do pierwszego akapitu i problemu zmiany dysponenta środków przeznaczonych na leczenie, w chwili zmiany nazwy zmienił się właśnie sposób wydawania pieniędzy. Z pierwszego na czwarty… Nie powinniście jednak, Szanowni Państwo, pomyśleć, że taka zmiana jest konieczna, ze względu na to, że jest to system ubezpieczeń. To nieprawda. Jeśli macie Państwo ubezpieczenie od czegokolwiek, to nadal macie prawo do decyzji gdzie wydacie – za pośrednictwem polisy - swoje pieniądze. Na przykład, w jakim zakładzie naprawicie samochód. Albo kto wprawi Wam wybite okno. Tylko – znów – proszę nie zarzucać mi, że nie rozróżniam ludzi, od samochodów. Pisałem to wiele razy, ale powtórzę: ja z całą pewnością rozróżniam. Ale prawa ekonomii nie! Prawa ekonomii dotyczą tak samo zasad naprawy samochodów, jak i leczenia.
To co robi teraz w ochronie zdrowia władza, nazywająca się pokrętnie prawicą, jest z gruntu lewicowe. Za około trzy miesiące zostaną wyrzucone z rynku ratownictwa medycznego prywatne firmy zajmujące się transportem pacjentów. Ponieważ nie będą mogły zawierać kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia, z całą pewnością znikną z rynku. Część pracowników straci pracę, a ludzie którzy zainwestowali swoje prywatne pieniądze w sprzęt, samochody i siedziby – stracą je. A Wy, Szanowni Czytelnicy stracicie szansę nie tylko na to, by Wasze, powtarzam Wasze, choć publiczne pieniądze były wydane na usługi konkurencyjne cenowo, ale także stracicie możliwość wydania Waszych całkiem prywatnych pieniędzy zgodnie z Wasza wolą, jeśli zajdzie konieczność zamówienia przewozu sanitarnego. Od kilku miesięcy działa sieć szpitali. Zgodnie z jej zasadami, szpitale w niej skupione mają zapewniony byt na cztery lata. Jak to się odbije na jakości usług to wiedzą wszyscy ci, którzy pamiętają czasy realnego socjalizmu. Dla pozostałej części szpitali, w znacznej większości prywatnych szpitali, przewidziano konkursy, dzięki którym miały mieć szansę na zawarcie kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Ale oczywiście okazało się, że praktyka daleka jest od teorii. Ze względu na braki funduszy części konkursów w ogóle nie ogłoszono, a część już ogłoszonych odwołano! I znów, zostanie administracyjnie ograniczona wolność do dysponowania i naszymi-publicznymi i naszymi-prywatnymi pieniędzmi.
W ten sposób lewicowa koalicja rządząca Polską nie tylko umocniła się na pozycji siły, wydającej nasze, choć publiczne pieniądze wedle swojego, marksistowskiego sposobu, ale jeszcze sprawiła, że pewna część podmiotów prywatnych działających w ochronie zdrowia zniknie z rynku.
Prasa donosiła ostatnio o dwóch sławnych kolanach, poddanych badaniom i leczeniu. Pan prezes Kaczyński z powodu choroby kolana był hospitalizowany w oddziale. Zwraca uwagę to, że – o ile prasa pisała prawdę, prezes Kaczyński w celu diagnostyki kolana (!), dwie doby spędził w salce VIP Kliniki Gastroenterologii, Endokrynologii i Chorób Wewnętrznych Wojskowego Instytutu Medycznego przy ul. Szaserów w Warszawie. Według "Faktu", powodem było to, że ten odział to oczko w głowie dyrektora szpitala.
Drugie sławne kolano, to kolano Pana prezesa Zbigniewa Bońka. To kolano – zapewne w najzupełniej prywatny sposób – zostało poddane zabiegowi we Włoszech. Tym samym lista oczekujących na zabieg – jaki by on nie był – w Polsce, skróciła się o jedną osobę. Tym samym w puli środków przeznaczonych na ten cel odpowiednia kwota pozostała. Kolano prezesa Bońka, zoperowane we Włoszech, przyczyniło się do poprawy doli pacjentów w Polsce. Kolano prezesa Kaczyńskiego nie. Zasady, którymi posługuje się PiS, zasady marksistowskie – jeszcze bardziej nie!
Istotą problemu nie jest nawet to, czy czołowy polityk partii, w której marksistowskie zasady powodują coraz większe kłopoty spędza dwa dni na oddziale gastroenterologii z powodu choroby kolana, nie wiadomo, za swoje pieniądze, czy za publiczne. Jeśli za swoje – to bardzo dobrze. Bo pacjent „prywatny” zwalnia miejsce w kolejce pacjentowi, którego nie stać na salkę VIP, a czasem nawet na zwykłą salkę. Dobrze by było, żeby to zostało wyjaśnione, ale najgorsze jest to, że partia polityczna kierowana przez prezesa Kaczyńskiego uważa, że wie lepiej jak i gdzie leczyć kolana całego społeczeństwa.
Dla zdecydowanej większości ludzi znacznie większe znaczenie ma i znacznie gorsze jest uzurpowanie sobie przez władzę prawa do decyzji o tym, gdzie będą leczone nasze kolana niż to, że polityk swoje kolano leczył w VIP-ówce na gastrologii!
Na sam koniec, mam do Państwa jedno proste pytanie. NFZ płaci szpitalowi, który jest w sieci, jakąś kwotę za operację Państwa – powiedzmy – kolana. A skoro tak, to dlaczego nie możecie Państwo pójść do dowolnego szpitala, zapłacić tam za zabieg tego kolana, a następnie dostać zwrot pieniędzy do wysokości tej, którą Fundusz zapłaciłby za kolano szpitalowi z sieci? Przecież to jest Wasze kolano i Wasze, choć chwilowo publiczne, pieniądze! A więc, dlaczego? Wie ktoś? Ja nie wiem…
Lech Mucha
Tekst ukazał się w dwutygodniku Polska Niepodległa (24.05.2018.)
Katolik. A nawet "katol". Prawak. Chirurg, amatorsko muzyk. Autor książek: "Chirurdzy. Opowieści prawdziwe". "Chirurgiczne cięcie. Opowieści jeszcze bardziej prawdziwe" i dwóch powieści: sensacyjno-filozoficznej "Biała Plama", oraz "Wojownicy Kecharitomene".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo