Lech -Losek- Mucha Lech -Losek- Mucha
442
BLOG

O upadku Paryża

Lech -Losek- Mucha Lech -Losek- Mucha Kultura Obserwuj notkę 5
Czy sądzę, że to Stwórca zesłał na Paryż ten deszcz w środku lata? Nie, nie sądzę. Myślę, że w dniu otwarcia Igrzysk Boga nad Paryżem nie było. Został wypchnięty, usunięty, wygnany.

   Mówią, że nie ma przypadków, tylko znaki. Na dwa takie znaki się ostatnio natknąłem. Dwa tygodnie temu byliśmy z żoną na mszy świętej w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Sarbinowie, nad Bałtykiem. Pod koniec mszy znad morza nadciągnęła potężna burza z grzmotami i piorunami. Woda lała się z nieba takimi strumieniami, że po zakończeniu nabożeństwa ludzie pozostali w kościele jeszcze pół godziny, bo nie dało się wyjść. Później zobaczyliśmy zalane ulice, straż pożarną pompującą wodę z najniżej położonych miejsc bezpośrednio do morza, sąsiednie domki w ośrodku, w którym mieszkaliśmy zostały zalane. Nasz nie. (Ufam, że opieka Boża, jaką byliśmy otoczeni siedząc w kościele rozszerzyła się i na nasz dobytek) Dziś sytuacja się trochę powtórzyła. Ledwo co wszedłem do kościoła pw. Chrystusa Króla w Gliwicach na niedzielną mszę, gdy spadł rzęsisty deszcz, który tym razem skończył się przed zakończeniem nabożeństwa. Dwa razy w ciągu dwóch tygodni mury kościoła uchroniły mnie przed nawałnicą! Czy to znak? Czy to rada? Wskazówka, by chronić się przez burzami w Kościele?

Deszcz towarzyszył ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Czy to kolejny znak? Czy należy go odczytać w kontekście znaków o których pisałem w pierwszym akapicie?

   Z całego świata, nie tylko z Polski płyną słowa oburzenia. Sparodiowano Ostatnią Wieczerzę Leonarda da Vinci. Miejsce Jezusa zajmowała otyła kobieta. Aż się prosi powtórzyć za prezydentem Francji Macronem: „To jest Francja!”. Tak. To jest Francja. Otyła kobieta (bo ja wiem, czy to w ogóle była kobieta? Toż tam aż roiło się od kobiet z brodami i mężczyzn z przyklejonymi gumowymi cyckami...) udająca kogoś innego, promująca zjednoczenie wszystkich wokół olimpijskiego znicza, poprzez kpiny z chrześcijaństwa. Bardzo możliwe, że to właśnie jest Francja. Pokazano też coś, co miało być wspomnieniem św. Joanny d’Arc. Tylko, że postać na białym koniu przypominała raczej Jeźdźca Apokalipsy:

„I ujrzałem: oto koń trupio blady, a imię siedzącego na nim Śmierć, i Otchłań mu towarzyszyła”. (Ap 6,8)

Kolejny znak?

Jak napisał JRR Tolkien we Władcy Pierścieni:

„Cień, który je zrodził, może jedynie drwić, nie może tworzyć: nie jest to nic naprawdę nowego.”

Są to słowa Froda, który w rozmowie z Samem opisuje Orków. Twórcy ceremonii w Paryżu są jak tolkienowski Cień. Nic nie stworzyli, a tylko zniekształcili to, co już istniało. Obrzydzili rzeczy piękne. Zohydzili to, co było szlachetne.

 Nie da się przy okazji nie wspomnieć o redaktorze Babiarzu, który za potwierdzenie tego, co o Imagine powiedział sam Lennon, że Imagine to opis komunizmu, został zawieszony przez nielegalnych zarządców TVP „w likwidacji”. Przychodzi mi na myśl amerykański pisarz Rod Dreher, który w książce Opcja Benedykta napisał, że w nadchodzących czasach chrześcijanie będą musieli rezygnować z dobrze płatnej pracy i z karier, ponieważ te prace i te kariery będą możliwe tylko za cenę rezygnacji ze swych ideałów i Wiary. To, co stało się z redaktorem Babiarzem jest w Polsce objawem tego, o czym w USA pisał Dreher.

Czy sądzę, że to Stwórca zesłał na Paryż ten deszcz w środku lata? Nie, nie sądzę. Myślę, że 27-go lipca 2024 Boga nad Paryżem nie było. Został wypchnięty, usunięty, wygnany. Jak napisał Jacek Kaczmarski w Korespondencji klasowej, czyli liście ojca kułaka do syna studenta, w odpowiedzi na jego zachłyśnięcie się wolnością i socjalizmem:

„Nie pisałeś, jakie tam kościoły są,

Módl się co dzień, nie ma to jak słowo Boże,

Kiedy Bóg odbierze ci opiekę swą

To ci wtedy żaden rektor nie pomoże!”

Bóg tylko „odebrał im (twórcom ceremonii) opiekę swą”, a ten, kogo wzywali twórcy ceremonii, nawet jeśli mógł, to nie odegnał chmur.

Czy ja mam problem z tym, że ludzie odpowiedzialni za stworzenie tego widowiska, są jawnie antychrześcijańscy i antykulturowi? Nie! Ja to mam w nosie. Ja „strząsnę pył z sandałów” i pójdę dalej, nie oglądając się za siebie, ani nie oglądając transmisji z Paryża. Również przez solidarność z redaktorem Babiarzem. Ja powiem za sługą Bożym ojcem Dolindo Ruotolo: „Jezu, Ty się tym zajmij!” To nie ja mam z nimi problem. To oni mają problem ze mną. A właściwie, nie ze mną, tylko z Tym, Który stoi za mną. Z Bogiem.

I niech Bóg ma ich w swojej opiece...


Katolik. A nawet "katol". Prawak. Chirurg, amatorsko muzyk. Autor książek: "Chirurdzy. Opowieści prawdziwe". "Chirurgiczne cięcie. Opowieści jeszcze bardziej prawdziwe" i dwóch powieści: sensacyjno-filozoficznej "Biała Plama", oraz "Wojownicy Kecharitomene".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura